Menu
  • Polski (PL)
Biuro Prasowe

Biuro Prasowe

"Sukces" polskiego rządu w walce z bhp

  • Kategoria: Kraj
"Sukces" polskiego rządu w walce z bhp
Komisja Europejska zablokowała przedstawioną przez związki zawodowe i pracodawców propozycję wzmocnienia unijnych standardów bezpieczeństwa pracy fryzjerów. Stało się tak m.in. na skutek protestu polskiego rządu.
 
Podpisane w 2012 roku porozumienie unijnych partnerów społecznych UNI Europa Hair&Beauty oraz Coiffure EU miało być ważnym krokiem w kierunku zapewnienia bezpiecznych warunków pracy dla ponad 1 mln europejskich pracowników salonów fryzjerskich. W niektórych państwach unijnych w tej branży poziom narażenia na choroby skórne jest 10 razy wyższy od średniej krajowej. W przypadku chorób mięśniowo-szkieletowych jest to zagrożenie dwukrotnie wyższe .
 
Przekształcenie porozumienia w dyrektywę zapewniłoby powszechność jego stosowania. Z tego powodu unijne organizacje pracodawców i związków zawodowych w oparciu o zapisy Traktatu z Lizbony zwróciły się do KE o podjęcie takiego działania. Przeciwko temu zaprotestowało jednak 9 rządów państw członkowskich ( Estonia, Finlandia, Niemcy, Polska, Wielka Brytania, Rumunia, Szwecja, Słowenia oraz Holandia). Po kilkunastu miesiącach wahania Komisja ugięła się pod presją rządów, informując, że odkłada sprawę co najmniej do 2015 r.
 
- To niebezpieczny precedens z punktu widzenia Europy Socjalnej – mówi Sławomir Adamczyk, ekspert KK i członek Europejskiego Komitetu Dialogu Społecznego. - Okazuje się nagle, że traktatowe gwarancje uznawania rezultatów unijnego dialogu autonomicznego przestają działać, gdy narusza to interesy niektórych państw. Dla nas dodatkowo gorzki jest polski wątek. Po raz kolejny lekceważy się partnerów społecznych. Przy formułowaniu swojego stanowiska rząd nawet nie podjął próby konsultacji ze Związkiem Rzemiosła Polskiego, który uczestniczy w pracach Komisji Trójstronnej i jest głównym reprezentantem branży fryzjerskiej w naszym kraju  - tłumaczy Adamczyk.
 
 
hd

    Ogień z wodą

    Ogień z wodą

    Pracodawcy i związkowcy mogą ze sobą rozmawiać merytorycznie i bez emocji. Udowodnili to w Wielkopolsce. Wszystko za sprawą projektu realizowanego wspólnie przez lokalną „Solidarność" i Wielkopolski Związek Pracodawców

    Chodzi o przekonanie do socjalnej idei flexicurity polegającej na stworzeniu takiego modelu zatrudnienia, w którym pracodawca nie będzie miał problemów z procesem zwalniania lub zatrudniania pracowników. Ci zaś otrzymają gwarancję bezpiecznej pracy i pełnych zabezpieczeń socjalnych, w razie gdyby ją utracili.
     
    - To rzeczywiście wygląda trochę jak próba łączenia ognia z wodą. Ale staramy się przede wszystkim szukać tego, co nas łączy, a nie dzieli. Tak by stosunki między pracodawcami a pracobiorcami stawały się przyjazne i normalne - przekonuje Jacek Kulik, wiceprezes zarządu Wielkopolskiego Związku Pracodawców. Wtóruje mu Jarosław Lange, szef wielkopolskiej „Solidarności": - Rzeczywiście umiemy znaleźć w sobie partnerów, poszukujemy kompromisu. Kto wie, być może doświadczenia, jakie zbieramy w Wielkopolsce, staną się kiedyś modelowe dla kulejącej dziś współpracy w Komisji Trójstronnej - zastanawia się związkowiec.
     

      Lech Wałęsa mediatorem w sprawie Stoczni Gdańsk

      Lech Wałęsa mediatorem w sprawie Stoczni Gdańsk

      Lech Wałęsa, były lider „S” i prezydent RP będzie mediatorem między ukraińskim udziałowcem Stoczni Gdańsk a Agencją Rozwoju Przemysłu. O  wsparcie poprosiła Lecha Wałęsę, byłego stoczniowego elektryka, stoczniowa „Solidarność”.

      We wtorek rano wizytę roboczą w biurze Lecha Wałęsy w gdańskiej Zielonej Bramie składa Roman Gałęzewski, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańskiej. Do spotkania między Wałęsą a ARP i przedstawicielami przedsiębiorców z Donbasu może dojść już w czwartek w Warszawie.

      Lech Wałęsa już pod koniec września, po tym jak 26 września w Stoczni Gdańsk wybuchł strajk, zadeklarował, że jest gotów pomóc stoczni, podejmując się negocjacji. Roman Gałęzewski, który jest  członkiem rady nadzorczej stoczni zwrócił się do Wałęsy w imieniu związkowców ze Stoczni Gdańsk z prośbą o podjęcie mediacji między większościowym ukraińskim udziałowcem ISD Polska, a Agencją Rozwoju Przemysłu. Gałęzewski przekonywał Wałęsę, że „długotrwały brak porozumienia w sprawie finansowania działalności Stoczni Gdańsk blokuje jej restrukturyzację i grozi utratą pracy przez blisko dwa tysiące stoczniowców”.

      Z kolei prezes Agencji Rozwoju Przemysłu Wojciech Dąbrowski w oświadczeniu przesłanym PAP podkreślił, że „koncepcja mediacji jest na razie w fazie pomysłu, więc jeszcze za wcześnie na formułowanie stanowiska”.

      - Do konkretnych rozmów byliśmy i jesteśmy gotowi. Problem polega na błędach w zarządzaniu stocznią, które doprowadziły do dzisiejszej dramatycznej sytuacji, i na tym, że my jako instytucja dysponująca pieniędzmi z naszych podatków niektórych oczekiwanych przez naszego partnera rzeczy po prostu nie możemy zrobić. Niemniej podzielamy przekonanie, które stoi za przedstawionym pomysłem, że nie wolno się poddawać i trzeba ciągle szukać rozwiązań – wyjaśniał prezes Agencji Rozwoju Przemysłu, która ma 25 proc. udziałów w stoczni, 75 proc. akcji spółki należy do spółki Gdańsk Shipyard Group.

      Przypomnijmy, że szef rady dyrektorów ISD Serhij Taruta poinformował w ubiegły wtorek, że potrzeba 180 mln zł, by Stocznia Gdańsk odzyskała rentowność i ocenił, że ok. 80 mln zł może pochodzić od ukraińskich udziałowców. Taruta zaapelował do szefa rządu i ministra skarbu, by usiedli z nim do rozmów na temat przyszłości stoczni oraz stworzyli warunki do sprzedaży terenów stoczniowych, z których zakład pozyskałby brakujące środki finansowe.

      Więcej na www.solidarnosc.gda.pl

      Kolejny protest przed Lidlem

      Kolejny protest przed Lidlem
      W piątek w jednym ze sklepów sieci Lidl w Łodzi związkowcy z NSZZ „Solidarność” poszli robić zakupy z garściami jednogroszówek -  chcieli w ten sposób zwrócić uwagę na problemy pracowników tej sieci.
       
      NSZZ „Solidarność” w Lidlu powstała w Regionie Ziemia Łódzka w styczniu tego roku. Pomimo, że działamy już 9 miesięcy do dnia dzisiejszego powstanie organizacji jest przez pracodawcę podważane – mówi Justyna Chrapowicz, przewodnicząca Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Lidlu. Związkowcy  domagają się poprawy warunków pracy i rzetelnego dialogu z pracodawcą. Pracujemy po 10 – 12 godzin dziennie, nikt się nie pyta czy możemy zostać w pracy. Urlopy też nie są dawane w zaplanowanych terminach. Staramy się rozmawiać z pracodawcą o naszych problemach, ale jak dotąd nie chce z nami rozmawiać.
       
      Więcej na ten temat na www.solidarnosc.lodz.pl
       
       
       

        Wspólna inicjatywa związków w KW

        Wspólna inicjatywa związków w KW
        Związki zawodowe działające w Kompanii Węglowej zwróciły się do rady nadzorczej spółki o pilne spotkanie, po tym jak rada odrzuciła projekt programu naprawczego przygotowany przez zarząd KW. Związkowcy domagają się również wstrzymania działań restrukturyzacyjnych do czasu opracowania nowego programu.
         
        - To wspólna inicjatywa wszystkich central związkowych. Z informacji, które otrzymaliśmy od zarządu wynika, że rada nadzorcza odrzuciła „Program Dostosowawczy Kompanii Węglowej S.A. na lata 2013-2015”, gdyż uznała, że zapisy tego dokumentu nie są wystarczająco rygorystyczne i zleciła zarządowi opracowanie nowego projektu zakładającego jeszcze dalej idące cięcia. Chcemy, aby rada przedstawiła nam swoje wymagania wobec tego programu naprawczego - mówi Jarosław Grzesik, szef górniczej Solidarności.
         
        „Program Dostosowawczy Kompani Węglowej..." miał doprowadzić do obniżenia kosztów działalności spółki w związku z pogorszeniem sytuacji w branży górniczej. Wśród jego głównych założeń znalazło się m.in. ograniczenie wydobycia oraz alokacja części pracowników z kopalń Brzeszcze i Piekary do innych zakładów. 
         

          Pracownicy koncernu ENERGA protestowali

          Pracownicy koncernu ENERGA protestowali
          W piątek przed siedzibą firmy i na ulicach Torunia protestowali pracownicy koncernu ENERGA. Domagali się utrzymania dotychczasowych miejsc pracy, poważnego traktowania przez kierownictwo podpisanych umów społecznych, a także zakończenia "wiecznej restrukturyzacji". 
           
          W południe około 200 pracowników firmy zebrało się przy budynku głównego biurowca ENERGI w Toruniu. Choć zebrani mieli mieli z sobą i na sobie różne emblematy związkowe (ze zdecydowaną przewagą NSZZ"S"), to jednak zgromadzenie zostało pomyślane jako protest wszystkich zatrudnionych. Przewodniczącym ustanowiono Piotra Grążawskiego z Brodnicy. Po wystąpieniach liderów dwóch związków zawodowych: NSZZ"S" Józefa Adamczewskiego i NSZZ Pracowników Energetyki Piotra Bębnowskiego, którzy przypomnieli o rozmaitych nie dotrzymywanych przez zarząd firmy uzgodnieniach, o pogarszających się warunkach pracy, groźbie likwidacji stanowisk pracy i nieustannej presji. Adamczewski wezwał do odważnego wsparcia związków zawodowych. 
           
          Wiceprzewodniczący Zarządu Regionu Toruńsko-Włocławskiego Janusz Dębczyński wyraził pogląd, iż kryzysowa sytuacja w ENERDZE wpisuje się w cała serię konfliktów prowokowanych wobec polskiego świata pracy. - Na naszych oczach jest marnowany wysiłek pokoleń i niszczony narodowy majątek - grzmiał Dębczyński. 
           

            Pracodawcy wolą magistrów

            • Kategoria: Kraj
            Pracodawcy wolą magistrów
            Szansa na dobre zarobki i pracę zgodną z kwalifikacjami w przypadku absolwentów studiów licencjackich spadła dwukrotnie w ciągu ostatnich dwóch lat. To wnioski z Diagnozy Społecznej 2013.
             
            Mimo to dyplom licencjata cieszy się niesłabnąca popularnością. W ciągu dwóch lat liczba absolwentów takich studiów wzrosła o 20 tysięcy. Popyt na I stopień wyższej edukacji rośnie. Gorzej z popytem na takie osoby wśród pracodawców. 
             
            Pracodawcy najczęściej szukają kandydatów z tytułem magistra. Bardzo rzadko wystarcza im wykształcenie wyższe z tytułem licencjata. Ogólnie wiadomo, że zdobyć tytuł licencjata jest łatwiej np. w szkołach prywatnych, które mogą być kiepskie, mają niski poziom. 
             
            Diagnoza Społeczna 2013 zwraca uwagę na jeszcze jeden istotny aspekt. Pierwszy stopień wyższego wykształcenia daje pięciokrotnie mniejszą stopę zwrotu niż magisterium. Co oznacza, że stosunek kosztów studiów do zarobków po ich ukończeniu w porównaniu z zarobkami osób w tym samym wieku z wyższym wykształceniem jest o wiele większy. Takie studia się po prostu nie opłacają. Szczególnie licencjat z marketingu, ekonomii i prawa. Ale już magisterium prawa i medycyny należy do jednych z bardziej opłacalnych studiów w Polsce. 
             
            Licencjat to pierwszy stopień studiów. Po trzech latach studiów uzyskuje się tytuł zawodowy licencjata lub inżyniera. Po kolejnych dwóch latach - stopień magistra. Studia magisterskie mają rozszerzyć studia zawodowe. 
             
             
            hd

              Gdzie i za ile

              • Kategoria: Kraj
              Gdzie i za ile
              International Business Times przeprowadził analizę realnej siły nabywczej najniższej pensji, czyli ile rzeczy można kupić za płacę minimalną w różnych krajach. 
               
              Największa realna wartość płacy minimalnej występuje w Luksemburgu (10,37 dolarów) i Francji (10,17 dolarów). Tylko w tych dwóch krajach wynosi ona powyżej 10 dolarów. W dalszej kolejności znajdują się dopiero: Australia, Belgia, Holandia, Wielka Brytania, Irlandia czy Nowa Zelandia. W tych państwach realna wartość pensji minimalnej kształtuje się w przedziale 9,77-8,17 dolarów brutto.
               
              Polakom, ktorzy dostaja minimalne wynagrodzenie, wystarcza pieniędzy na zakup niecałej połowy tego, co Luksemburczycy czy Francuzi. Realna wartość polskiej pensji minimalnej wynosi bowiem 4,19 dolarów. Nasza sytuacja jest lepsza niż w Meksyku (0,55 dolara), Estonii (2,06 dolary) i Czechach (2,15 dolary). Bardziej uważać przy zakupach muszą także mieszkańcy m.in. Chile, Słowacji, Turcji czy Portugalii. 
               
              hd

                Brońmy miejsc pracy w ENERDZE

                Brońmy miejsc pracy w ENERDZE
                Dzisiaj o godzinie 12.00, przed siedzibą ENEGI SA w Toruniu odbędzie się demonstracja w obronie miejsc pracy. Pracownicy tej Firmy w liczbie prawie 500, mają wkrótce stracić pracę. Po wiecu na ul. Bema, demonstranci przejdą ulicami miasta na pl. Teatralny. 
                 
                Grupa Kapitałowa  ENERGA S.A. to jeden z największych w Polsce dystrybutorów energii elektrycznej. W ciągu ostatnich pięciu lat, firma ta zwolniła kilka tysięcy pracowników. Dzisiaj to holding finansowy liczący kilkadziesiąt spółek. Same zarządy i rady nadzorcze w tych spółkach, drenują olbrzymie środki, a dziś zapowiadane są kolejne zwolnienia tysięcy pracowników. W samym obszarze toruńskim w najbliższych miesiącach pracę stracić ma kilkaset osób.
                 
                Tymczasem władze koncernu, przygotowując się do wejścia na giełdę, twierdzą że trwa w nim dobry dialog społeczny. Nie ma to nic wspólnego z prawdą. Toruńska demonstracja to pierwszy etap aktywnej walki o pracę w ENERDZE.
                 
                www.solidarnosc.torun.pl

                  Dłuższy czas pracy- jak działają nowe przepisy

                  • Kategoria: Kraj
                  Dłuższy czas pracy- jak działają nowe przepisy
                  Potwierdzają się obawy związkowców, że zmiany wprowadzone niedawno w rozliczaniu czasu pracy oznaczać będę przede wszystkim wydłużenie okresów rozliczeniowych czasu pracy do 12 miesięcy. Jak wynika z danych Państwowej Inspekcji Pracy, zaprezentowanych przez „Dziennik Gazetę Prawną”, właśnie takie zapisy znajdują się w aż 109 ze 122 porozumień zgłoszonych do PIP. 
                   
                  Wydłużenia czasu pracy na krótszy okres dotyczą sporadyczne przypadki – 2 do 8 miesięcy, 1 na 7 miesięcy, 8 na 6 miesięcy i 2 na 5 miesięcy.
                  Najwięcej porozumień wydłużających czas pracy zawarto w przedsiębiorstwach zatrudniających od 50 do 250 pracowników (34 przypadki) oraz od 10 do 50 pracowników (21). Dziennik nie podał, w ilu przypadkach pracodawcy zawarli porozumienia z przedstawicielami związków zawodowych, a w ilu z innymi reprezentantami pracowników. Wiadomo jednak, że 4 porozumienia zostały zakwestionowane przez inspektorów pracy jako zawarte niezgodnie z prawem i te przypadku dotyczyły firm, w których nie działają związki zawodowe, a pracodawcy zawarli porozumienia tylko z jednym przedstawicielem załogi.
                   
                  Przypomnijmy, że jeszcze przed wejściem w życie nowelizacji kodeksu pracy związkowi eksperci przekonywali, że pracodawcy mogą wykorzystać nowe przepisy do wydłużenia czasu pracy do 12 miesięcy, w efekcie czego pracownicy zostaną pozbawieni płatnych nadgodzin, a ich wynagrodzenia w dłuższym okresie czasu realnie spadną. Według szacunków dla pracodawców może to oznaczać oszczędności rzędu 10 mld złotych, które nie trafią do portfeli i kieszeni pracowników.
                   
                  www.solidarnosc.gda.pl
                    Subskrybuj to źródło RSS

                    Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" wykorzystuje na swoich stronach pliki cookie. Jeżeli nie zmienisz domyślnych ustawień swojej przeglądarki będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Więcej informacji.