Menu
  • Polski (PL)
Biuro Prasowe

Biuro Prasowe

Jeżeli nie uda się zmienić przepisów, Solidarność przedstawi własny projekt ustawy

Jeżeli nie uda się zmienić przepisów, Solidarność przedstawi własny projekt ustawy

- RDS pewnie w innych obszarach potrafi wypracowywać rozwiązania. W zdrowiu niestety to się nie udaje. Trudno jednak przesadzać czy jest to wina samej rady czy słabo umocowanego politycznie ministra zdrowia. - mówi Maria Ochman, przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ Solidarność w rozmowie z Polityką Zdrowotną.

- Podzespół ds. usług publicznych, który ma się zająć nowelizacją ustawy o minimalnym zasadniczym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia, ma konkretne zadanie do wykonania. Co do tych kwestii partnerzy społeczni się zgodzili. Ustawa w obecnym kształcie jest zła, nie rozwiązuje żadnego problemu, przenosi konflikt dotyczący wysokości wynagrodzeń na poziom placówek ochrony zdrowia.

- powiedziała Ochman.
 

Deklaracje ministra zdrowia na RDS padają w obecności wiceministra finansów. Nie negował ich, co uznaję za potwierdzenie, że środków jest i będzie więcej.
Trzeba systemowo zadbać o tych, którzy pracują w ochronie zdrowia,  a nie gasić pożary, gdy toczą się protesty. Nowelizacja tej ustawy to będzie dla nas test skuteczności dialogu.  Jeżeli zespół RDS ds. usług publicznych nie da rady przygotować zmian przepisów, nie uda się wynegocjować wspólnego stanowiska ponieważ np. komuś nie będzie pasowała kwota, to jak zapowiedziałam na spotkaniu u pana prezydenta, w obecność pani premier, jako NSZZ Solidarność przedstawimy własny projekt. Wtedy zwrócimy się do klubu parlamentarnego PiS lub do prezydenta o podjęcie inicjatywy legislacyjnej w tej sprawie.

- zapowiedziała.

/ źródło: Polityka Zdrowotna

 

 

 

    Co dalej z czechowicką elektrociepłownią?

    Co dalej z czechowicką elektrociepłownią?
    Samorządowcy z Czechowic-Dziedzic planują zmienić dostawcę ciepła w mieście i zrezygnować z usług Elektrociepłowni Bielsko-Północ. Jeśli tak się stanie, ok. 200 osób może stracić pracę. Elektrociepłownia Bielsko-Północ leży na terenie Czechowic-Dziedzic i zatrudnia głównie mieszkańców tego miasta. Zakład należy do spółki Tauron Ciepło.
     
    24 października Rada Miejska w Czechowicach-Dziedzicach przyjęła uchwałę „w sprawie wyrażenia poparcia dla działań Przedsiębiorstwa Inżynierii Miejskiej sp. z o. o. dotyczących planowanej zmiany źródła wytwarzania ciepła służącego lokalnej sieci ciepłowniczej”. Radni upoważnili PIM, miejską spółkę zajmującą się m.in. zarządzaniem siecią ciepłowniczą, do rozpoczęcia rozmów z firmą RCEkoenergia, która miałaby stać się nowym dostawcą ciepła dla mieszkańców miasta. - Ta uchwała była zaskoczeniem zarówno dla zarządu Tauron Ciepło, jak i dla związków zawodowych. Na sesję Rady Miejskiej, podczas której przyjęto ten dokument, nie zaproszono ani przedstawicieli naszej spółki, ani reprezentantów załogi czechowickiej elektrociepłowni. A mówimy tutaj o ok. 200 pracownikach oraz ich rodzinach, którzy w zdecydowanej większości są mieszkańcami Czechowic – mówi Tadeusz Nowak, przewodniczący Solidarności w Tauron Ciepło. 
     
    Związkowcy podkreślają, że utrata przez czechowicką elektrociepłownię  kontraktu na dostarczanie ciepła dla mieszkańców Czechowic-Dziedzic byłaby równoznaczna z koniecznością likwidacji  zakładu. - Naprawdę trudno jest zrozumieć decyzję samorządowców, która  skazuje 200 mieszkańców miasta na utratę pracy. Nawet jeżeli część tych osób uda się przenieść do innych zakładów Tauron Ciepło, będzie to dla nich oznaczało konieczność dojazdu do pracy nawet po kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę – wskazuje Tadeusz Nowak. - Dla załogi elektrociepowni decyzja radnych to prawdziwa katastrofa. Są wśród nich osoby samotnie wychowujące dzieci. Jeden z pracowników sam utrzymuje czwórkę dzieci, w tym jedno niepełnosprawne. Jak temu człowiekowi wytłumaczyć, że radni, którzy zostali wybrani po to, aby dbać o mieszkańców, postępują w taki sposób – dodaje Jarosław Klajman, przewodniczący Solidarności w czechowickiej  elektrociepłowni   
     
    Jak czytamy w uzasadnieniu uchwały Rady Miejskiej w Czechowicach-Dziedzicach, powodem planowanej zmiany dostawcy energii cieplnej ma być korzystniejsza cena oferowana przez spółkę RCEkoenergia należącą do Grupy Kapitałowej Lotos Infrastruktura S.A. Inicjatorzy uchwały twierdzą, że cena ciepła od nowego dostawcy może być niższa nawet o 19 proc. Jednak jak wskazuje Solidarność w Tauron Ciepło, szacunki te budzą spore wątpliwości – Aby dostarczyć ciepło do klientów obecnie obsługiwanych przez Tauron, RCE musiałaby zainwestować kwoty idące w miliony złotych. Samorządowcy twierdzą, że RCE wyraża wolę sfinansowania tych inwestycji. W naszej ocenie, jeśli ktoś decyduje się zainwestować tak znaczne środki, robi to, aby zarobić. W związku z tym zapowiedzi, że jednocześnie obniży cenę ciepła o jedną piątą, należy traktować z dużą ostrożnością – podkreśla Jarosław Klajman.
     
    Przedstawiciele Solidarności wskazują również, że od dłuższego czasu Tauron Ciepło prowadził rozmowy z władzami Czechowic-Dziedzic w sprawie wieloletniej umowy dotyczącej dostaw energii cieplnej. - Od podpisania tego kontraktu spółka uzależniała przeprowadzenie w EC2 niezbędnych inwestycji. Teraz wszystko zostało wstrzymane. Jednak  nawet bez modernizacji nasza elektrociepłownia spełnia wszelkie restrykcyjne normy ekologiczne wynikające z unijnej polityki klimatycznej. Z kolei z naszych informacji wynika, że obecnie RCE najprawdopodobniej nie spełnia tych wymogów – wskazuje Klajman. 
     
    W najbliższych dniach Solidarność w Tauron Ciepło zwróci się z wnioskiem do burmistrza Czechowic-Dziedzic oraz radnych w tym mieście o zaproszenie na kolejną sesję Rady Miejskiej przedstawicieli zarządu TC oraz strony społecznej. - Chcemy przedstawić radnym nasze racje i zwrócić ich uwagę na zagrożenia wynikające z przyjętej przez nich uchwały. Liczymy, że wszystkie strony podejdą odpowiedzialnie do tej sprawy, zanim w czechowickiej elektrociepłowni dojdzie do eskalacji niepokojów społecznych – podkreśla Tadeusz Nowak.
     
     
    www.solidarnosckatowice.pl
     
     

      Nauczyciele mają dość lekceważenia! Chcą godnego wynagradzania a nie jałmużny

      Nauczyciele mają dość lekceważenia! Chcą godnego wynagradzania a nie jałmużny

      Związkowcy z oświatowej „Solidarności” wyruszyli do biur posłów i senatorów rządzącej partii. Próbują przekonać posłów PiS, by poparli ich w sprawie podwyżek dla nauczycieli i odsunięcia niekorzystnych zmian w prawie pracy, czyli w Karcie Nauczyciela. Domagają się merytorycznych rozmów o kondycji zawodu nauczyciela. 

      Celem poniedziałkowej akcji związkowców było przekazanie parlamentarzystom związkowych postulatów dotyczących płac i zmian w prawie pracy nauczycieli. W 2013 roku związkowcy wizytowali biura parlamentarne posłów rządzących wówczas PO i PSL oraz ówczesnej opozycji. Po czterech latach byli zmuszeni do powtórnej peregrynacji do biur poselskich i senatorskich.   

      Czy oznacza to koniec zapewnienia rządzącym komfortu ze strony najsilniejszego związku zawodowego? Tak się może stać o ile do sporu wokół wolnych od handlu niedziel dojdzie front oświatowy. To od refleksu i zdolności przewidywania rządzących zależy czy spór zostanie załagodzony, czy też się zaostrzy.

      Pragniemy poinformować Państwa, że ustawa o finansowaniu zadań oświatowych przyjęta przez Sejm nie została uzgodniona z partnerami społecznymi, jak twierdzi minister Anna Zalewska. Tym samym wprowadza Państwa w błąd, bo nie istnieją żadne dokumenty potwierdzające ten fakt. Owszem podczas prac Zespołu do spraw Statusu Zawodowego Pracowników Oświaty toczyły się rozmowy nad projektem zmian w Karcie Nauczyciela, w których reprezentanci wszystkich stron przedstawiali swoje poglądy i opinie dotyczące powyższej tematyki. Niemniej nie doszło do uzgodnienia zbieżnych rozwiązań stanowiących podstawę do zmian w Karcie Nauczyciela.

      Tym samym, rozpowszechnianie przez minister Annę Zalewską kategorycznego twierdzenia, jakoby zmiany prawa oświatowego zostały uzgodnione podczas prac „Zespołu” jest poważnym nadużyciem i brakiem szacunku wobec: posłów, senatorów, a także samorządowców, związkowców, rodziców i nauczycieli.

      Uznajemy, że przyjęte przez MEN rozwiązania zaproponowane w ustawie o finansowaniu zadań oświatowych są szkodliwe, niesprawiedliwe i obniżają status zawodowy nauczycieli –

      piszą związkowcy do parlamentarzystów PiS.

       

      Od 1 stycznia, czy od 1 maja?

      Pracownicy oświaty z „S” żądają, aby podwyżki były zagwarantowane od 1 stycznia przyszłego roku, a nie jak obiecała to wcześniej premier Beata Szydło od kwietnia 2018 r. I to o 15 procent, a nie w trzech ratach do 2021 r.

      Jednak i data kwietniowa stoi pod znakiem zapytania. Otóż podwyżki dla nauczycieli mają wejść w życie najpóźniej 31 maja 2018 r. z wyrównaniem od 1 maja 2018 r.

      W projekcie budżetu na 2018 r. przewidziany jest wzrost kwoty bazowej do 2.890,57 co przełoży się na wynagrodzenie.  Nauczyciele, w zależności od stopnia awansu zawodowego mogą spodziewać się o 100 do 150 zł wyższej pensji.

      W projekcie ustawy budżetowej na rok 2018 z 26 września 2017 r. nastąpiła zmiana w zakresie wysokości środków, które zostaną przeznaczone na wydatki związane z subwencją oświatową dla jednostek samorządu terytorialnego. Przesunięto środki z rezerwy i w roku 2018 suma subwencji oświatowej będzie wynosiła: 43 079 335 zł, czyli w porównaniu z rokiem 2017 wzrośnie ona o 1 169 799 zł (2,8 proc.).

      Zmiana systemu edukacji, przywracająca po 18 latach model 8-letniej szkoły podstawowej nałożyła na nauczycieli i pracowników szkolnej administracji dodatkowe obowiązki związane z przekształceniami szkół.

      – Poważna zmiana, jak wielka reforma edukacji, nie może się odbywać bez otwarcia na nauczycieli. Walka o godziwe wynagrodzenia to walka o godność zawodu – powiedział Książek.

      W ślad za tym nie poszły jednak zmiany płacowe.

      – Najtrudniejsze będą lata 2019 i 2020, gdy o miejsca w liceach i innych szkołach ponadpodstawowych rywalizować będzie podwójny rocznik (chodzi o absolwentów VIII klasy SP i III klasy gimnazjów, czyli ponad 700 tys. uczniów – dop. red.). Wtedy nasili się zjawisko zwolnień pracowników administracji, bo rzeczywiście gimnazja przestaną istnieć. Co zrobić z tymi ludźmi? Zalecałbym rządzącym więcej pokory – dodaje Wojciech Książek.

      tutaj więcej na temat problemów nauczycieli

      www.solidarnosc.gda.pl

       

       

        Nie odpuścimy niedziel. Czujemy się w tej kwestii oszukani

        Nie odpuścimy niedziel. Czujemy się w tej kwestii oszukani

        Na łamach "Naszego Dziennika" przewodniczący NSZZ „Solidarność” Piotr Duda wezwał posłów do przywrócenia pierwotnego kształtu ustawy o wolnych niedzielach w handlu. 

        W sprawie niedziel mieliśmy w kampanii wyborczej jasną deklarację i czujemy się w tej kwestii oszukani


        – powiedział Piotr Duda. Szef "Solidarności" przypomniał, że gdy PiS był w opozycji domagał się zakazu handlu we wszystkie niedziele i złożył nawet w tej sprawie "doskonale uzasadniony" projekt ustawy.
         

        Dla nas to tak samo ważne jak wiek emerytalny. I tak samo jak wieku emerytalnego handlu w niedzielę nie odpuścimy


        - stwierdził przewodniczący. Dodał, że to co się wydarzyło jest "głęboką rysą" na współpracy związku z rządem Prawa i Sprawiedliwości. Nadzieje na to, że projekt z czasem zostanie poszerzony o wszystkie niedziele, są płonne, gdyż komisja odrzuciła już poprawkę, aby wpisać do ustawy artykuł o poszerzeniu zakazu handlu po dwóch latach.
         

        Nie mam najmniejszych wątpliwości, że jeśli wprowadzi się ustawę tylko z dwiema niedzielami, to już nigdy tego nie zmienimy


        - podsumował Piotr Duda. 

        źródło: "Nasz Dziennik"

          Europejski Filar Praw Socjalnych - Szczyt społeczny 17 listopada 2017

          Europejski Filar Praw Socjalnych - Szczyt społeczny 17 listopada 2017

          Europejska Konfederacja Związków Zawodowych, której jesteśmy afiliantem, prowadzi szeroką kampanię na rzecz przyjęcia Europejskiego Filara Praw Socjalnych proponowanego przez Komisję Europejską. Ma on zostać uroczyście proklamowany przez Parlament Europejski, Radę i Komisję na Szczycie społecznym, który odbędzie się w Goeteborgu (Szwecja) 17 listopada 2017 r. Ma to być kluczowy moment dla nadania kierunku dalszym pracom, zgodnie z szerzej toczącą się dyskusją na temat socjalnego wymiaru Europy.

          Europejski filar praw socjalnych przewiduje zarówno nowe prawa dla obywateli, jak i zmierza do ułatwienia im skuteczniejszego egzekwowania praw, które już im przysługują. Europejski filar praw socjalnych opiera się na 20 podstawowych zasadach uporządkowanych według trzech następujących kategorii:

          •    równe szanse i dostęp do zatrudnienia
          •    uczciwe warunki pracy
          •    ochrona socjalna i integracja społeczna.

          Kategoria I obejmuje cztery główne zasady: kształcenie, szkolenie i uczenie się przez całe życie; równouprawnienie płci; równe szanse oraz aktywne wsparcie na rzecz zatrudnienia.

          Kategoria II to m. in. bezpieczne i elastyczne zatrudnienie; sprawiedliwe wynagrodzenie; dialog społeczny i społeczne zaangażowanie pracowników; równowaga między życiem zawodowym a prywatnym oraz zdrowe, bezpieczne i dobrze dostosowane środowisko pracy i ochrona danych. Kategoria III zawiera takie zagadnienia jak opieka nad dziećmi i wsparcie dla dzieci; ochrona socjalna czy dochód minimalny; służba zdrowia czy dostęp do usług publicznych.

          W kampanię EKZZ doskonale wpisuje się zorganizowana przez NSZZ „Solidarność” konferencja, która miała miejsce w Warszawie 17 października na temat branżowych, sektorowych i ponadnarodowych układów zbiorowych pracy. Będzie to swoista kontynuacja sierpniowej debaty konstytucyjnej, a punktem wyjścia do dyskusji był art. 20 ustawy brzmiący „Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej”.

          – Cała zachodnia Europa wie, że układy zbiorowe pracy to pracownicza konstytucja. Tam układy zbiorowe to standard. Tylko u nas pracodawcy uważają, że układy zbiorowe to jest XIX-wieczny archaizm – mówił przewodniczący NSZZ Solidarność Piotr Duda.

          Na konferencji obecny był Luca Visentini, Sekretarz Generalny EKZZ, którego wypowiedzi o konieczności przyjęcia Filaru Społecznego spotkały się z dużym poparciem. W tej m.in. kwestii Luca Visentini rozmawiał z wicepremierem Mateuszem Morawieckim.

          rsz

            Piotr Duda dla "Naszego Dziennika": Nie odpuścimy niedziel. Czujemy się w tej kwestii oszukani

            • Kategoria: Kraj
            Piotr Duda dla "Naszego Dziennika": Nie odpuścimy niedziel. Czujemy się w tej kwestii oszukani

            Na łamach "Naszego Dziennika" przewodniczący NSZZ „Solidarność” Piotr Duda wezwał posłów do przywrócenia pierwotnego kształtu ustawy o wolnych niedzielach w handlu. 

            W sprawie niedziel mieliśmy w kampanii wyborczej jasną deklarację i czujemy się w tej kwestii oszukani


            – powiedział Piotr Duda. Szef "Solidarności" przypomniał, że gdy PiS był w opozycji domagał się zakazu handlu we wszystkie niedziele i złożył nawet w tej sprawie "doskonale uzasadniony" projekt ustawy.
             

            Dla nas to tak samo ważne jak wiek emerytalny. I tak samo jak wieku emerytalnego handlu w niedzielę nie odpuścimy


            - stwierdził przewodniczący. Dodał, że to co się wydarzyło jest "głęboką rysą" na współpracy związku z rządem Prawa i Sprawiedliwości. Nadzieje na to, że projekt z czasem zostanie poszerzony o wszystkie niedziele, są płonne, gdyż komisja odrzuciła już poprawkę, aby wpisać do ustawy artykuł o poszerzeniu zakazu handlu po dwóch latach.
             

            Nie mam najmniejszych wątpliwości, że jeśli wprowadzi się ustawę tylko z dwiema niedzielami, to już nigdy tego nie zmienimy


            - podsumował Piotr Duda. 

            źródło: "Nasz Dziennik"

             

              Pamięć po naszych kolegach zostanie z nami

              • Kategoria: Kraj
              Pamięć po naszych kolegach zostanie z nami
              Z dużym smutkiem zawiadamiamy, że w zeszłym tygodniu zmarli nasi koledzy, wieloletni pracownicy zatrudnieni jako kierowcy w Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" : Ryszard Szrejder i Mirosław Kołomyjec.
               
              Pan Ryszard pracował w "Solidarności" prawie od początku. Został zatrudniony w 1989 roku, na emeryturę odszedł w 2005 roku. Od kilku lat walczył z nowotworem. Miał 79 lat. Został pochowany w sobotę 4.11. na cmentarzu Łostowickim.
               
              Mirek Kołomyjec miał 53 lata. Przepracował w krajówce 17 lat (1993-2010). Ostatnie dwa miesiące życia spędził w szpitalu. Odszedł w nocy 30 października, został pochowany w piątek 3.11. na cmentarzu Srebrzysko.
               
              Rodzinie oraz bliskim składamy wyrazy głębokiego współczucia. Pamięć po naszych kolegach zostanie z nami.

                Dlaczego w naszym regionie zarobki powinny rosnąć

                Dlaczego w naszym regionie zarobki powinny rosnąć
                Po kryzysie gospodarczym, który rozpoczął się w 2008 roku dysproporcje w wynagrodzeniach w Polsce i innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej zaczęły się powiększać w stosunku do bogatych państw Europy Zachodniej.
                 
                Takie wnioski płyną z raportu „Dlaczego Europa Centralna i Wschodnia potrzebują wzrostu płac” opracowanego przez Europejski Instytut Związkowy (European Trade Union Confederation ETUC). Publikacja została poświęcona sytuacji w krajach Europy Środkowej i Wschodniej, które dołączyły do Unii Europejskiej w 2004 i w 2007 roku. 
                 
                Autorem raportu jest ekonomista dr Béla Galgóczi, ekspert ETUC w zakresie polityki gospodarczej i rynku pracy. - Polityka utrwalająca model rozwoju oparty na niskich płacach jest niezrozumiała i nieuzasadniona. Choć w naszym regionie nie istnieje jasno określona strategia oparta na niskich płacach, to jednak narzucono nam w międzynarodowym podziale pracy konkretną rolę cechującą się niskimi zarobkami – przekonuje autor publikacji. Zaznacza równocześnie, że poziom kwalifikacji pracowników w krajach Europy Środkowej i Wschodniej jest porównywalny z poziomem kwalifikacji pracowników w Europie Zachodniej.
                 
                Dysproporcje coraz większe
                Wejście do Unii Europejskiej dla mieszkańców państw Europy Środkowej i Wschodniej oznaczało nadzieję na znaczącą poprawę jakości życia, stopniowe podwyższanie zarobków i zbliżenie ich do takiego poziomu, jaki osiągnęły bogate kraje UE. Zaraz po akcesji płace w nowych krajach członkowskich rzeczywiście zaczęły rosnąć w stosunku do zarobków w innych państwach unijnych. Jednak ten trend został przerwany przez kryzys na rynkach finansowych, który rozpoczął się w 2008 roku. Po załamaniu gospodarczym dysproporcje w wynagrodzeniach zaczęły się pogłębiać. Jak dowodzi autor publikacji, w 2000 roku średnie roczne zarobki w Polsce stanowiły 17,2 proc. średnich zarobków w Niemczech, a w 2008 roku 31,9 proc. Natomiast w 2010 roku było to już niespełna 30 proc., a w 2015 roku 25,1 proc. Podobne zależności odnotowano także m.in. w Czechach i na Węgrzech. Zdaniem ekonomisty kryzys poskutkował gwałtownym zahamowaniem wzrostu zarobków i utrwaleniem modelu konkurencyjności opartym na niskich wynagrodzeniach.
                 
                W odniesieniu do PKB
                Udział płac w PKB w krajach Europy Środkowej i Wschodniej jest średnio o siedem punktów procentowych niższy niż w Europie Zachodniej. W dodatku udział płac w PKB cały czas zmniejsza się w większości państw regionu, a spadek  najbardziej widoczny jest w Polsce. W 1995 roku wskaźnik ten wynosił 65,8 proc., natomiast 2015, 53,9 proc. Na drugim miejscu znajdują się pod tym względem Węgry, gdzie odnotowano spadek z 65,9 do 55,7 proc. Umiarkowany spadek udziału płac w PKB wystąpił również w Estonii i na Łotwie. Natomiast na Litwie, w Czechach i na Słowacji wskaźnik ten jest najniższy i analogicznie wynosi 52, 51 i 49 proc. Równocześnie jak wynika z opracowania, nie ma żadnych dowodów, które wskazywałyby, że spadek udziału płac w PKB przyniósł tym krajom jakiekolwiek korzyści np. w postaci zwiększenia inwestycji zagranicznych.
                 
                Silne związki, wyższe płace
                W ocenie dr. Béla Galgóczi jedną z przyczyn niskich wynagrodzeń w regionie jest niewysoki stopień uzwiązkowienia. - Kraje Europy Środkowej i Wschodniej, z wyjątkiem Słowenii, mają najniższy stopień uzwiązkowienia i objęcia układami zbiorowymi pracy w całej UE, który w dodatku z każdym rokiem jeszcze bardziej spada – podkreśla autor raportu. Zaznacza także, że w wielu krajach UE np. w Niemczech sytuacja jest odwrotna. W państwach Europy Zachodniej działają silne związki zawodowe, a kwestie pracownicze m.in. dotyczące wysokości wynagrodzeń regulowane są w ramowych porozumieniach. Autor przekonuje również, że gdyby nie inwestycje zagraniczne i migracja zarobkowa do Europy Zachodniej wynagrodzenia w regionie byłyby jeszcze niższe. 
                 
                Montownie dla bogatych państw
                Utrzymywanie niskich płac w państwach Europy Środkowo-Wschodniej zamyka region w podległej i zależnej roli w międzynarodowym podziale pracy opartej na działalności montażowej i dostawczej o niskiej wartości dodanej i bez perspektyw dalszego rozwoju. Szansą na odwrócenie tego trendu mogłoby być jedynie uznanie kwalifikacji pracowników zatrudnionych w państwach regionu i przyzwolenie na wzrost wynagrodzeń, co umożliwiłoby bardziej selektywne decyzje inwestorów, a w konsekwencji zmiany w strukturze gospodarczej tych państw.
                 

                www.solidarnosckatowice.pl
                 
                 
                 
                 

                  Czy będą emerytalne kominy?

                  Czy będą emerytalne kominy?

                  Kwestia propozycji dotyczącej likwidacji tzw. trzydziestokrotności opłacania składek emerytalno-rentowych była tematem audycji Społeczny Punkt Widzenia w Polskim Radiu 24. Jak podkreślał członek KK NSZZ "Solidarność" Henryk Nakonieczny jest to zmiana fundamentalna, której nie skonsultowano niestety we właściwym czasie z partnerami społecznymi.

                  Propozycja – o której poinformował na posiedzeniuzespołu ds. ubezpieczeń spłecznych RDS wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej, Maciej Zieleniecki –  zakłada zmianę dotyczącą naliczania składek. Obecnie, roczna podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe w danym roku kalendarzowym nie może być wyższa od kwoty odpowiadającej trzydziestokrotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej na dany rok kalendarzowy. Nowe przepisy mają znieść ten limit.

                  "To fundamentalna zmiana. Stworzy sytuację tworzenia w systemie „kominów emerytalnych”. Niektórzy będą mieli kilka czy nawet kilkadziesiąt razy wyższe emerytury nie tylko od tych najniższych, ale także średnich" - mówił Henryk Nakonieczny.

                  Zdaniem gościa PR24, wiele do życzenia pozostawia także tryb przeprowadzania zmian.

                  "Informacja na temat projektu została nam udzielona dopiero wtedy, gdy padło pytanie dotyczące całej sprawy"- argumentował.

                  Przedstawiciel Solidarnożci dodał, że partnerzy społeczni zostali zaskoczeni, nie pierwszy raz.

                  "Dowiedzieliśmy się, że projekt już trafił do Komitetu Stałego Radych Ministrów, a to znaczy, że droga konsultacji jest już w zasadzie zamknięta. Nie zgadzamy się, by akty prawne, zwłaszcza o tak dużym znaczeniu, były procedowane w taki sposób" wyjaśniał.

                  Tutaj cała rozmowa

                  Anna Grabowska

                    Solidarność nigdy nie wnosiła zastrzeżeń co do zatrudniania pracowników ze Wschodu

                    Solidarność nigdy nie wnosiła zastrzeżeń co do zatrudniania pracowników ze Wschodu

                    Nie wnosiliśmy zastrzeżeń co do zatrudniania pracowników ze Wschodu - powiedział przewodniczący Krajowej Sekcji Pracowników Handlu NSZZ Solidarność Alfred Bujara w rozmowie z PAP - podaje Stefczyk.info. Jest to reakcja na słowa wicepremiera Mateusza Morawieckiego, który zaapelował w zeszłym tygodniu do "Solidarności", żeby otworzyła się bardziej na pracowników z Ukrainy czy Białorusi.

                    Mateusz Morawiecki przyznał, że byłby gotów zgodzić się na wolne niedziele, ale chciałby, żeby Solidarność wspierała ministerstwo w tym, "żeby otworzyć się bardziej na pracowników ze Wschodu, na imigrację zawodową".

                    My jako branża handlu nigdy nie oponowaliśmy przed zatrudnianiem pracowników ze Wschodu, gdyż oni byli niejednokrotnie jedynym ratunkiem na obsadę miejsc pracy w marketach

                    - komentuje wypowiedź wicepremiera Alfred Bujara

                    Nie ukrywam, że ci pracownicy są mniej wydajni, bo się uczą. Zanim się zaaklimatyzują w sklepie minie pół roku i często muszą odchodzić. Niejednokrotnie takiemu pracownikowi starszy kolega musi poświęcić więcej czasu. Nie dość, że musi pracować, to jeszcze musi go uczyć

                    - podkreśla i dodaje, że Solidarność nigdy nie wnosiła zastrzeżeń co do zatrudniania pracowników z Białorusi, czy Ukrainy, "mimo, że pracodawcy, zamiast przyciągnąć pracowników lepszymi wynagrodzeniami i warunkami pracy, łatają luki w zatrudnieniu tańszymi pracownikami ze Wschodu".

                    Zdaniem związkowca takie działanie rządu jest krótkowzroczne i błędne, bo juz nieługo "oni przestaną chcieć pracować tak ciężko za tak niskie pensje".

                    Przewodniczący NSZZ Solidarność Piotr Duda powiedział PAP, że w temacie wolnych niedziel "przestał się wypowiadać". Dodał, że wypowie się "dopiero po przyjęciu ustawy przez Sejm".

                    Źródło: Stefczyk.info

                      Subskrybuj to źródło RSS

                      Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" wykorzystuje na swoich stronach pliki cookie. Jeżeli nie zmienisz domyślnych ustawień swojej przeglądarki będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Więcej informacji.