Menu
  • Polski (PL)
Biuro Prasowe

Biuro Prasowe

XI Wojewódzki Konkurs Pieśni Patriotycznej "Piękna nasza Polska cała"

XI Wojewódzki Konkurs Pieśni Patriotycznej "Piękna nasza Polska cała"

Wczoraj w Gdańsku odbył się XI Wojewódzki Konkurs Pieśni Patriotycznej, w którym wzięły udział 23 zespoły muzyczne oraz soliści, uczniowie z 15 szkół specjalnych i integracyjnych woj. pomorskiego. Razem 93 wykonawców. Przyjechali m.in. z Pelplina, Trzewa, Kolnika, Kwidzyna i Trójmiasta.

Przed rozpoczęciem części konkursowej Tadeusz Majchrowicz, zastępca przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" wystąpił w imieniu Piotra Dudy, przewodniczącego KK NSZZ "S", patrona i fundatora konkursu.

- To już po raz piąty rozbrzmiewają patriotyczne śpiewy młodych ludzi w historycznej sali Akwen gdzie na wszystkich spogląda z dużego obrazu patron NSZZ "S" ks. Jerzy Popiełuszko. Wcześniej konkursy odbywały się w jednej z gdańskich szkół. Dzisiejszy konkurs wpisuje się w ciąg obchodów Narodowego Święta Niepodległości. Natomiast w przyszłym roku będzie miał szczególny wymiar 100-lecia odzyskania Niepodległości - mówił Majchrowicz

Uczestnicy konkursu wykazali się dużym zaangażowaniem. Niektórzy z nich przebrali się w stroje żołnierskie z okresu międzywojennego, a więc z czasu, kiedy tworzyła się polska państwowość po 123 latach niewoli. Niezwykle barwnie i tak narodowo wyglądali członkowie Zespołu „Pozytywne Myśli” z ZSS nr 2 w Gdańsku. Inni mieli przypięte biało-czerwone kotyliony. W repertuarze znalazły się takie pieśni, jak m.in. „Kwiaty polskie”, „O mój rozmarynie”, „Rozkwitały pąki białych róż”, „Niepodległa Niepokorna”, „Po ten kwiat czerwony".

Tadeusz Majchrowicz zwracając się do uczestników powiedział, że już sam ich udział jest zwycięstwem. Pomimo, że jury konkursu wytypują wyróżnionych i zwycięzców.

Konkurs zorganizowało Stowarzyszenie Miłośników Pieśni Patriotycznej, funkcjonujące przy Szkole Podstawowej Specjalnej nr 26 w Gdańsku. Wspierały je środowiska kombatanckie, jak Sybiracy, Rodzina Katyńska, Rodzina Ponarska, kombatanci ze Związku „S”. Ambasadorem wydarzenia jest aktorka Krystyna Łubieńska.



pm

 

 

 

 

 

 

 

 

    Zmarł o. Józef Kowalik OMI

    Zmarł o. Józef Kowalik OMI

    14 listopada 2017 r. w szpitalu w Lublińcu, po długiej i ciężkiej chorobie zmarł Przyjaciel „Solidarności” Ojciec Józef Kowalik Oblat z Parafii Najświętszej Maryi Panny Królowej Pokoju na Popowicach.

    Ojciec Józef Kowalik OMI urodził się 10 października 1935 r. w Radomyślu n. Sanem w powiecie tarnobrzeskim. Jako czternastolatek, w 1949 r. rozpoczął naukę w oblackim Niższym Seminarium Duchownym (juniorat) w Lublińcu, którą przerwał w roku 1952, kiedy ówczesne władze PRL-u zamknęły szkołę. Wówczas rozpoczął nowicjat w Markowicach (7 września 1952 r.), a 8 września 1953 r. złożył pierwsze śluby zakonne. Święcenia diakonatu przyjął w kaplicy domu prowincjalnego w Poznaniu 21 grudnia 1959 r. z rąk ks. abp. Antoniego Baraniaka. Przez długie lata pracował jako wychowawca – formator w Niższym Seminarium Duchownym w Markowicach i w Wyższym Seminarium Duchownym w Obrze.

    W intencji zmarłego w piątek, o godz. 18.00, ​zostanie odprawiona Msza św. kościele NMP KP na Popowicach, gdzie posługiwał przez ostatnie 16 lat. Uroczystości pogrzebowe odbędą się w Obrze k. Wolsztyna w sobotę 18 listopada o godz. 12.00, na cmentarzu przyseminaryjnym.

      Pół miliona osób w Polsce pracuje na czarno

      • Kategoria: Kraj
      Pół miliona osób w Polsce pracuje na czarno

      W szarej strefie poza oficjalnym i w miarę ucywilizowanym rynkiem pracy pozostaje w Polsce 500 tys. osób. Rocznie ZUS traci z tego powodu nawet 1,5 mld zł. Dotyczy to nie tylko Polaków, ale przede wszystkim pracowników – gości z Ukrainy.

      Jak już wielokrotnie wskazywaliśmy do ograniczenia problemu szarej strefy niezbędne jest kontrolowanie pracodawców składających tzw. oświadczenie o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi.

      Przypomnijmy, że 11 czerwca br., niemal cała Unia Europejska otworzyła się na obywateli Ukrainy. Bezwizowy wjazd dotyczy osób mających biometryczne paszporty, bez prawa do swobodnego podejmowania pracy.  

      Z kolei ponad dwa miliony Polaków, fachowców w swoich dziedzinach, pracuje na Zachodzie. Powód? Dużo lepsze warunki płacy i stabilność życiowa. Ich miejsce zajmują pracownicy ze Wschodu.

      Pracodawcy, mimo wzrostu efektywności pracy, na podwyżki łatwo się nie godzą. Wolą zatrudniać tańszych pracowników – gości.

      Według danych za 2016 rok spośród ponad 900 tys. cudzoziemców „wychwyconych” w statystykach, wykonujących u nas jakieś zajęcie, tylko 178 tys. odprowadzało składki na ZUS. W pierwszym kwartale br. cudzoziemcy częściej już byli płatnikami składek. Jest tych płacących składki 320 tys.

      88 procent cudzoziemców zza wschodniej granicy pracuje na „umowach śmieciowych”.

      By podjąć zajęcie zarobkowe w Polsce wystarczy tzw. oświadczenie woli pracodawcy. Oczywiście nie mówimy o procederze nielegalnego zdobywania ofert, czy poboru haraczy za umożliwienie, czy „załatwienie roboty” w Polsce.

      Sytuację może uzdrowić system umów o pracę. Tutaj kłania się kompetencja wojewodów. Pomorski Urząd Wojewódzki jest organem wydającym zezwolenia na pracę cudzoziemców w oparciu o ustawę o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy oraz zezwolenia na pobyt czasowy, stały, pobyt rezydenta długoterminowego UE w oparciu o ustawę o cudzoziemcach.

      Wojewoda wydał w 2016 roku 7 861 zezwoleń na pracę na wniosek pracodawcy. W tym roku będzie ich więcej. W okresie styczeń-maj bieżącego roku wojewoda pomorski wydał takich zezwoleń 4625.

      Na tzw. oświadczenia pracuje w Polsce około 650 tys. cudzoziemców. Szacuje się, że kolejne 300 tys. cudzoziemców nie zalegalizowało w żaden sposób swojej pracy. Do tego należy doliczyć ćwierć miliona rodaków zatrudnianych „na czarno”.

      I tak np. prezes Personnel Service, firmy specjalizującej się w zatrudnianiu i rekrutacji pracowników z Ukrainy, Krzysztof Inglot, który w informacji PAP zwrócił uwagę, że liczba wydanych oświadczeń o potrzebie zatrudnienia cudzoziemców nie jest równa liczbie pracujących w Polsce Ukraińców.

      - Po pierwsze, można złożyć kilka oświadczeń dotyczących tego samego pracownika. Po drugie, pozwolenie na pracę wydaje się tylko na pół roku, co powoduje sporą fluktuację. Zakładając jednak, że na naszym rynku pracy może być nawet milion Ukraińców, a ubezpieczonych w ZUS jest 300 tys., to pozostałe osoby albo pracują w ramach umów o dzieło albo w ogóle bez umowy – uważa Inglot.

      Pracodawca nie musi udokumentować, że legalnie zatrudnia pracownika z Ukrainy, o którego się starał w ramach uproszczonej procedury. Gdyby w momencie składania wniosku musiał on zapłacić z góry kaucję na poczet pierwszej składki ZUS, urząd wiedziałby dokładnie, kto zatrudnia daną osobę i na jakich warunkach. To mogłoby  podnieść liczbę legalnie zatrudnionych.


      www.solidarnosc.gda.pl

       

       

        W sądach pracują nie tylko sędziowie

        W sądach pracują nie tylko sędziowie

        2 tys. pracowników sądów i prokuratury demonstrowało 13 listopada w Warszawie przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Domagają się 10 proc. podwyżki wynagrodzeń. Akcja protestacyjna została też przeprowadzona w tym dniu w siedzibach sądów i prokuratury w całym kraju.

        Demonstracji przed KPRM towarzyszyła głośna rockowa rockowa muzyka. Jej uczestnicy trzymali transparenty: „Bez nas nie ma dobrej zmiany. Nasze pensje do wymiany”, „Zamrożenie wykluczone, sądownictwo jest wkurzone”, „Za dużo pracy, za mało płacy.  - Na protest przyjechali pracownicy z całej Polski. Wszystkim wydaje się, że w sądach pracują tylko sędziowie, a nikt nie pamięta o nas, o szeregowych pracownikach, którzy wykonują równie ciężką i odpowiedzialną pracę. Bez nas wymiar sprawiedliwości nie istnieje – mówiła podczas manifestacji Edyta Odyjas przewodnicząca Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ Solidarność Pracowników Sądownictwa.

        Pracownicy sądów i prokuratury, którzy nie mogli przyjechać na demonstrację do Warszawy przeprowadzili akcję protestacyjną w swoich miejscach pracy. - Ludzie brali urlopy na żądanie, oddawali krew, przychodzili do pracy w czarnych koszulkach z logo naszej akcji. W sądach w całej Polsce o godz. 12.00 pracownicy odeszli od biurek, korzystając z 15-minutowej przerwy wynikającej z Kodeksu pracy – informuje przewodnicząca.

        Delegację uczestników manifestacji w Warszawie przyjął dyrektor Departamentu Spraw Obywatelskich KPRM. Przekazaliśmy nasze postulaty i otrzymaliśmy zapewnienie, że otrzymamy pisemną odpowiedź. Bardzo  liczymy, że pani premier pochyli się nad naszymi problemami i w przyszłorocznym budżecie zostaną zapisane środki na podwyżki wynagrodzeń dla nas – podkreśla Edyta Odyjas.

        Związkowcy domagają się wzrostu płac o ok. 10 proc. w przeliczeniu na etaty dla pracowników sądów nie będących sędziami. Chodzi o liczącą ok. 35 tys. osób grupę zawodową urzędników sądowych, asystentów sędziów i pracowników obsługi. Kolejny postulat dotyczy zmian w ustawie o pracownikach sądów i prokuratury oraz aktów wykonawczych do tej ustawy. - Chcemy, aby wreszcie systemowo uregulowano kwestie wzrostu wynagrodzeń dla poszczególnych grup zawodowych oraz aby jasno zapisano ścieżki awansu. Bez tego nie da się przyciągnąć nowych pracowników do pracy w sądach, a sytuacja kadrowa jest dramatyczna – mówi Edyta Odyjas. Dodaje, że tylko w ciągu  ostatnich trzech lat z pracy w sądownictwie zrezygnowało 17 tys. asystentów sędziów, urzędników i pracowników obsługi. Dane te nie uwzględniają naturalnych odejść na emerytury.

        Wynagrodzenia pracowników sądów były zamrożone od 2008 roku przez 8 kolejnych lat. W 2015 i 16 roku nieznacznie zwiększono fundusz płac w sądownictwie, ale mimo tego, jak informują związkowcy, ok. 40 proc. pracowników sądów nie dostało żadnej podwyżki od dekady. - Coraz większa część z nas musi korzystać z opieki społecznej, coraz częściej wśród naszych pracowników zdarzają się przypadki zajęć komorniczych – wskazuje przewodnicząca.

        Jak wskazuje Edyta Odyjas resort sprawiedliwości wygospodarował nieznaczne środki na wzrost wynagrodzeń dla pracowników sądów i prokuratury. Jednak ta pozycja w projekcie przyszłorocznego budżetu wciąż nie zyskała akceptacji Ministerstwa Finansów. - Choć domagamy się dwukrotnie więcej niż proponuje Ministerstwo Sprawiedliwości, to jednak  jesteśmy wdzięczni za zaangażowanie w naszej sprawie szczególnie panu ministrowi Michałowi Wójcikowi. Liczymy, że dzisiejsza akcja protestacyjna skłoni rząd do realizacji naszych postulatów. Zgodnie z obowiązującym prawem my nie mamy prawa do strajku, ale jeżeli nasze wynagrodzenia zostaną zamrożone na kolejny rok, zaostrzymy akcję protestacyjną – zapowiada przewodnicząca „S” pracowników sądownictwa.


        www.solidarnosckatowice.pl

          Volkswagen Poznań: "Naszym celem nie jest strajk, a zawarcie porozumienia"

          Volkswagen Poznań: "Naszym celem nie jest strajk, a zawarcie porozumienia"

          Trwające od kilku miesięcy negocjacje między Komisją Międzyzakładową NSZZ „S” w Volkswagen Poznań Sp. z o.o. a Zarządem Spółki - mimo 6 tur rozmów - nie przyniosły rezultatów, dlatego Związek zorganizował akcję poparcia dla zgłoszonych przez siebie postulatów.

          W niedzielne południe 12 listopada 2017 r. na parking przed poznańską fabryką przybyło półtora tysiąca pracowników Spółki. Poparli ich związkowcy z Piły, poznańskich zakładów Solaris oraz Bridgestone oraz przedstawiciele fabryki Volkswagen Motor Polska z Polkowic.

          Na początku sierpnia „S przyjęła stanowisko zawierające 11 postulatów. Argumentami za ich złożeniem pracodawcy są dobre wyniki Koncernu i Marki Volkswagen Samochody Użytkowe oraz konieczność sukcesywnego równania płac pracowników polskich i z innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej do niemieckich pracowników koncernu VW.

          Związek domaga się m.in.: wzrostu wynagrodzenia zasadniczego o 1000 zł dla każdego pracownika, dodatku wakacyjnego i świątecznego w wysokości odpowiednio 100% i 50% wynagrodzenia zasadniczego, utrzymania dotychczasowych standardów dotyczących premii, Pracowniczego Programu Emerytalnego i Pakietu Medycznego PZU, a także ustalenia dodatków stażowych, w tym bonusu jubileuszowego z tytułu 25 lat pracy w VW Poznań oraz odpraw emerytalno-rentowych na poziomie nie niższym niż w innych zakładach Koncernu. „S” domaga się również zatrudnienia na umowę o pracę pracowników Agencji Pracy Tymczasowej w sytuacji, gdy będą zatrudnieni dłużej niż 18 miesięcy, ustalenia bonusu socjalnego dla każdego pracownika za elastyczność, zaangażowanie i wyniki VW Poznań w wysokości co najmniej 12.000 zł 

          Za pośrednictwem wideomostu działania „S” poparł przewodniczący Komisji Krajowej Piotr Duda. – Związek zawodowy Solidarność to przede wszystkim organizacja, która dba o interesy pracowników, i dzisiaj jest potrzeba właśnie wspólnej takiej solidarności i wzmocnienie tych negocjacji organizacji zakładowej i szczególnie przewodniczącego Piotra Olbrysia, aby to, o co walczycie, aby te 11 postulatów przyniosło konkretne rozwiązania – powiedział do uczestników zgromadzenia Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ Solidarność

          – Dziękuje wam za tę solidarność, za tę aktywność w zakładzie pracy, ale także jako przewodniczący Komisji Krajowej wspieram was na każdym szczeblu. Jeżeli będzie potrzeba, jeżeli nie dojdziecie do porozumienia po tej pikiecie, to związek zawodowy Solidarność, przewodniczący Komisji Krajowej, Zarząd Regionu Wielkopolska i cała Solidarność jest z Wami – zadeklarował Duda.

          Zapytany przez dziennikarzy czy „S” planuje zaostrzenie akcji protestacyjnej Piotr Olbryś, przewodniczący KM powiedział, że porozumienia zawiera się przy stole negocjacyjnym. - Naszym celem nie jest strajk, tylko zawarcie porozumienia tak, jak to było zawsze do tej pory. Stanowiska Związku i Zarządu są na razie rozbieżne, ale rozmowy będą kontynuowane. Zamierzamy zawrzeć porozumienie jak najkorzystniejsze dla pracowników. Uważamy, że zyski osiąganie przez VW Poznań pozwalają na spełnienie naszych postulatów – przekonuje P. Olbryś.

          - „Solidarność” jest związkiem odpowiedzialnym i ta odpowiedzialność przejawia się również w wymiarze ekonomicznym. Oceniając sytuację firmy zwracamy uwagę na osiągane zyski i chcemy, aby uczciwie się nimi dzieliła z pracownikami. To co proponuje „S” w VW Poznań, jest właśnie taką odpowiedzialną propozycją i dlatego Zarząd Regionu Wielkopolska popiera działania związkowców. Te rozmowy są trudne, ale mamy nadzieję, że niedzielne wsparcie pracowników będzie momentem przełomowym i dojdzie do podpisania porozumienia oraz wzrostu wynagrodzeń – stwierdził przewodniczący wielkopolskiej „S” Jarosław Lange. 

          Do zebranych przed poznańską fabryką dołączyli związkowcy z niemieckiej centrali IG Metal z Wolfsburga siedziby Koncernu VW w Dolnej Saksonii, a za pośrednictwem internetu swoje poparcie przekazał z Hanoweru Thomas Zwiebler, przewodniczący Rady Zakładowej Volkswagen Samochody Użytkowe.

          W skład Spółki Volkswagen Poznań wchodzą cztery zakłady – Poznań Antoninek (produkcja modeli VW Caddy i T6), Zakład Swarzędz-Jasin (Zabudowy Specjalne), Odlewnia Poznań – Wilda (produkcja komponentów dla Koncernu VW) oraz nowopowstały zakład w Białężycach k. Wrześni (produkcja modeli VW Crafter oraz MAN TGE). We wszystkich zakładach pracuje ponad 10 000 pracowników.

          Pracownicy Volkswagena Poznań uważają, że jeżeli ich firma jest jednym z najlepszych pracodawców w Polsce (posiada certyfikat Pracodawca Przyjazny Pracownikom), to powinna być także liderem pod względem wynagrodzenia. I chociaż nie ukrywają, że zarobki pracowników nie są na złym poziomie, to z pewnością mogłyby być jeszcze lepsze.

          Organizacja Międzyzakładowa NSZZ „Solidarność” w Volkswagen Poznań jest największą organizacja związkową w branży motoryzacyjnej w Polsce i zrzesza blisko 7 000 pracowników.


          pm

            Ksiądz prałat Bernard Czernecki kawalerem Orderu Orła Białego

            • Kategoria: Kraj
            Ksiądz prałat Bernard Czernecki kawalerem Orderu Orła Białego
            Na wniosek Prezydium Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Ksiądz prałat Bernard Czarnecki odebrał 11 listopada z rąk Prezydenta RP najwyższe odznaczenie państwowe Order Orła Białego.
             
            W uzasadnieniu napisano, że odznaczenie zostało przyznane  " w uznaniu znamienitych zasług dla Rzeczypospolitej jako niezłomnego kapelana "Solidarności", wspierającego duchowo i materialnie polskich górników, krzewiącego ideę walki o Polskę niepodległą i sprawiedliwą, a także za pogłębianie i propagowanie postaw patriotycznych". Wnioskodawcą było Prezydium Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność"

            Prezydent Duda podkreślał, że ks. Bernard Czarnecki jest "synem śląskiej ziemi, Ślązakiem z krwi i kości, który mówił zawsze o sobie: jestem Polakiem", którego rodzina walczyła o Polskę i o polski Śląsk i, który później swoją służbą duchową cały oddał się ludziom pracy, górnikom, którzy chcieli pracować dla Polski, ale chcieli pracować dla Polski wolnej - wskazywał prezydent. Ksiądz Czarnecki służył ludziom posługą nie tylko duchową, ale także posługą konspiracyjnej, podziemnej walki przeciwko komunistycznemu zniewoleniu.

            Prałat Czarnecki od 1974 odpowiadał za Duszpasterstwo Ludzi Pracy w Jastrzębiu Zdroju. W 1978 zaangażował się w obronę górników zwolnionych po protestach w kopalniach. W sierpniu 1980 był duszpasterzem strajkujących pracowników jastrzębskich kopalń. We wrześniu zainicjował powstanie siedziby MKR Jastrzębie na probostwie. W 1981 został kapelanem ZR Śląsko-Dąbrowskiego „Solidarności”. Funkcję tę pełnił nieprzerwanie do 2005 r. Również w 1981 organizował lokalny Klub Inteligencji Katolickiej w Jastrzębiu-Zdroju. 13 grudnia 1981, w dniu wprowadzenia stanu wojennego, podczas mszy ogłosił początek strajku w miejskich kopalniach. Przez kilka kolejnych dni aktywnie wspierał protestujących. Po uzyskaniu informacji o pacyfikacji kopalni „Wujek” skierował duchownych do dwóch innych kopalni, co doprowadziło do pokojowego zakończenia protestów. Pomagał osobom represjonowanym, m.in. organizował pomoc finansową, udostępniał ukrywającym się pomieszczenia kościelne, organizował aptekę zaopatrywaną darami z Francji, zatrudniał w parafii osoby zwalniane z przyczyn politycznych, ukrywał związkowe sztandary. Od 1982 koncelebrował msze za ojczyznę. Współpracował aktywnie z opozycją demokratyczną, udostępniając na spotkania salki katechetyczne i pomagając w utworzeniu na terenie parafii podziemnej drukarni. Podczas strajków w 1988 w pomieszczeniach przykościelnych jego parafii działał sztab wspierający protesty, następnie do 1989 udostępniał pomieszczenia na posiedzenia lokalnego MKZ „S”. W 1990 został kapelanem Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki. 

            Razem z prałatem odznaczenia odebrali aktor Franciszek Pieczka i rzeźbiarza Andrzej Pityński.

              Komitet: Nie zgadzamy się na zmiany w projekcie

              Komitet: Nie zgadzamy się na zmiany w projekcie
              "Poprawki naniesione przez posłów Komisji Sejmowej, dzielące niedziele na handlowe i wolne, zaprzeczają celowi inicjatywy, jakim jest ochrona szczególnego charakteru każdej niedzieli"- Komitet Inicjatywy Ustawodawczej Ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele wydał oświadczenie, w którym stanowczo zaprotestował przeciwko zmianom zaproponowanym przez posłów Sejmowej Komisji ds. Polityki Społecznej i Rodziny.
               
              W przekonaniu autorów stanowiska, poprawiona treść ustawy nie spełnia oczekiwań obywateli, "którzy swoim podpisem udzielili poparcia dla ustawowej ochrony niedzieli, jako dnia wypoczynku i czasu budowania więzi rodzinnych oraz umacniania relacji społecznych". Wprowadzone zmiany całkowicie wypaczają sens tego projektu.
               
              Komitet zwraca uwagę również na inne zmiany. Jedna z nich, zgoda na wielkopowierzchniowy handel niedzielny przy dworcach kolejowych i autobusowych, w centrach handlowych połączonych z hotelami, jak również w hipermarketach prowadzących dodatkowo sprzedaż paliwa sprawi, iż sieci handlowe będą utrzymywały pełną operacyjność wielu hipermarketów we wszystkie niedziele roku. Dodatkowo pełne zatrudnienie niedzielne będzie możliwe także w każdym sklepie, który w określonym okresie wprowadzi do swojej oferty jakąkolwiek maszynę rolniczą. Obowiązek pracy w niedziele dotknie również pracowników, którzy w niedziele kierowani będą do pracy w magazynach i centrach logistycznych sieci handlowych.
               
              Wprowadzone poprawki zaburzyły wewnętrzną logikę pierwotnego projektu obywatelskiego, podkreśla Komitet w swoim stanowisku i wzywa Sejm do przywrócenia projektowi ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę treści zawierającej rozwiązania przewidziane w pierwotnej wersji projektu.
               
              Oświadczenie Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele dostępne TUTAJ

                Rencisto: utarciłeś zdrowie w pracy, nie masz stażu, ale masz gwarancję od 1 marca 2018 r.

                • Kategoria: Kraj
                Rencisto: utarciłeś zdrowie w pracy, nie masz stażu, ale masz gwarancję od 1 marca 2018 r.

                Prezydent Andrzej Duda podpisał 6 listopada br. ustawę porządkującą kwestię rent gwarantując wysokość najniższego świadczenia.

                Jednocześnie podpisana przez prezydenta ustawa wnosi, że osoby, które osiągnęły wiek emerytalny lub pobierają emeryturę, nie będą mogły ubiegać się o rentę z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Nowelizacja przewiduje także podwyższenie emerytur przyznanych z urzędu zamiast renty osobom, które nie miały wymaganego w przepisach stażu pracy.

                Jak czytamy na stronie Kancelarii Prezydenta RP w sprawie ustawy z dnia 29 września 2017 r. o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz ustawy o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych podstawowym celem ustawy jest objęcie emerytur przyznanych z urzędu (zamiast renty z tytułu niezdolności do pracy, przysługujących osobom, które nie posiadają odpowiedniego stażu pracy, wynoszącego 20 lat, a przed 1 października 2017 r. – 22 lata dla kobiet i 25 lat dla mężczyzn), gwarancją wysokości kwoty najniższego świadczenia. Emerytury te były dotychczas objęte jedynie gwarancją wysokości dotychczas pobieranej renty z tytułu niezdolności do pracy.

                Co to oznacza? Ustawa przewiduje podwyższenie emerytur przyznanych z urzędu osobom, które pobierały rentę z tytułu niezdolności do pracy i nie miały wymaganego przez przepisy emerytalne stażu pracy do wysokości, odpowiednio, 1000 zł (dla osób pobierających rentę z tytułu całkowitej niezdolności do pracy) albo 750 zł (w odniesieniu do osób pobierających rentę z tytułu częściowej niezdolności do pracy).

                Takie rozwiązanie zapobiegnie zróżnicowaniu wysokości świadczeń w zależności od daty przyznania emerytury z urzędu oraz uporządkuje obecnie obowiązujące rozwiązania, zapewniając jednocześnie minimalną gwarancję wysokości emerytury z urzędu dla wszystkich pobierających uprzednio renty z tytułu niezdolności do pracy.

                Wysokość emerytury zostanie ustalona z urzędu w najbliższym terminie waloryzacji, tj. z dniem 1 marca 2018 r., z wyrównaniem od dnia 1 marca 2017 r.

                Ustawa wprowadza ponadto regulację uniemożliwiającą uzyskanie prawa do renty z tytułu niezdolności do pracy przez osobę, która osiągnęła wiek emerytalny, lub której ustalono prawo do emerytury (wyjątkiem są renty z tytułu niezdolności do pracy z ubezpieczenia wypadkowego).

                Przypomnijmy, że od 1 marca 2017 roku wysokość najniższej emerytury (która przysługuje pod warunkiem wypracowania 22 lat stażu w przypadku kobiet oraz 25 lat w przypadku mężczyzn) została podniesiona do 1 tys. zł. Przepisy nie objęły jednak rencistów z orzeczoną całkowitą niezdolnością do pracy, którzy po osiągnięciu wieku emerytalnego automatycznie nabywają prawo do świadczeń emerytalnych, a nie mają odpowiedniego stażu pracy.

                Według wyliczeń Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, sprawa dotyczy ok. 105 tys. osób.


                www.solidarnosc.gda.pl

                 

                 

                  Debata Oświatowa we Wrocławiu

                  Debata Oświatowa we Wrocławiu

                  Przewodniczący Regionu NSZZ “Solidarność’ Dolny Śląsk Kazimierz Kimso i przewodnicząca dolnośląskiej oświatowej “Solidarności” Danuta Utrata witali gości przybyłych z całej Polski na Debatę Oświatową. Do zebranych wystosował list przewodniczący Piotr Duda, pisząc w nim, m.in.: – Priorytetem dla związku „Solidarność” jest ochrona miejsc pracy. Pozytywnie oceniając pewne zmiany, wskazujemy że bez poprawy, szczególnie wynagrodzeń, będą to zmiany dla zmian. Drogą do tego jest dialog społeczny w ramach Rady Dialogu Społecznego. Niestety w ostatnim czasie pozostawia on wiele do życzenia.

                  Spotkanie odbyło się 8 listopada z inicjatywy Międzyregionalnej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”  w siedzibie dolnośląskiej „Solidarności” Przybyli na nie szefowie Regionów i Sekcji Oświatowych (m.in. Gdańska, Olsztyna, Opola, Torunia, Bydgoszczy czy Poznania) oraz członkowie Rady struktur oświatowych z Dolnego Śląska.

                  – Dwa lata temu w listopadzie było spotkanie z minister Anną Zalewską. Była duża doza zaufania, rosły apetyty. Chcieliśmy wiele rzeczy. Okazało się, że jest dużo słów., np., w art. 42, nie wprowadzono zmian, które oczekiwaliśmy. My mamy potrzebę godnego życia. Mija kolejny rok, mamy kolejne stanowiska. Mówi się podwyżkach, dobrych wynagrodzeniach, ale nie wiemy do tej pory kiedy. Przedstawiliśmy konkretne propozycje. Nasze postulaty były aprobowane przez inne związki a nawet niektóre samorządy – mówiła, rozpoczynając debatę Danuta Utrata, przewodnicząca oświatowej „Solidarności” na Dolnym Śląsku.

                  Wielogodzinna debata przyniosła wiele refleksji i pomysłów.

                  Zebrani sformułowali główne postulaty, które może pozwolą przełamać bierność rządu i również samego środowiska oświatowego. Dotyczą one m.in. przygotowania materiałów na Krajową Radę Dialogu Społecznego, zorganizowanie debat na Wojewódzkich Radach Dialogu Społecznego, opracowania strategii działania na wiele lat, walka o podwyżkę płac w 2018 roku oraz przeforsowaniu solidarnościowego projektu o finansowaniu oświaty.

                  Szczegółową relację zamieścimy w najbliższym numerze “Dolnośląskiej Solidarności”.

                  Region Dolny Śląsk / jw

                    Ochrona praw związkowych nie może być iluzoryczna!

                    • Kategoria: Kraj
                    Ochrona praw związkowych nie może być iluzoryczna!

                    Rozprawy przed sądami pracy trwają nawet ponad dwa – trzy lata, więc za co ma żyć niesłusznie zwolniony z pracy, skoro sąd przyzna mu rację po tych trzech latach, odszkodowanie jest niewielkie, trzy pensje. Jednocześnie pracodawca nie ponosi konsekwencji finansowych za łamanie prawa pracy czy ustawy o związkach zawodowych. Mandat przecież i tak obciąży firmę czy instytucję.

                    Przestrzeganiem praw pracowniczych i wolności związkowych nadal nie jest dobrze. Takie wnioski można wyciągnąć wsłuchując się w głosy związkowców z zakładów pracy Pomorza, które wybrzmiały na poniedziałkowym ZRG NSZZ „S”.

                    Anna Sawicka, koncertmistrz wiolonczel orkiestry Opery Bałtyckiej i przewodnicząca KZ NSZZ „Solidarność” w Operze Bałtyckiej przedstawiła dramatyczną sytuację w tej, podległej marszałkowi woj. pomorskiego instytucji kultury, poczynając od września 2016 roku.

                    Protest i spór zbiorowy artystów i pracowników technicznych w operze ma związek z potwierdzonym w trakcie dwóch kontroli przez Państwową Inspekcję Pracy łamaniem praw pracowniczych, zwolnieniem z pracy związkowego działacza Krzysztofa Rzeszutka, zapowiadanymi przez dyrekcję dalszymi zwolnieniami, niejasną sytuacją finansową placówki. Związkowcy  domagają się cofnięcia wypowiedzeń, godnego traktowania pracowników, przywrócenia związkowca Krzysztofa Rzeszutka do pracy, przestrzegania pięciodniowego tygodnia pracy, sprawiedliwości w ocenie pracy i dymisji dyrektora opery Warcisława Kunca.   

                    Sprawa jest tak nabrzmiała, że zarówno wystąpienia pokontrolne PIP, jak i dowody zebrane przez związkowców sprawiły, że do prokuratury gdańskiej skierowane zostały zawiadomienia o podejrzeniu złamania ustawy o związkach zawodowych, utrudnianiu działalności związkowej oraz uporczywego łamania praw pracowniczych przez dyrekcję Opery Bałtyckiej, m.in. 31 sierpnia br. takie zawiadomienie złożyła KZ NSZZ „S”.

                    Artyści 28 października zaprotestowali w niecodziennej formie: przez kwadrans milcząc przed  spektaklem „Requiem”. Koncert, by uszanować publiczność, był grany, a artyści postanowili ciszą wyrazić sprzeciw.

                    Zdaniem związkowców, o dialogu mowy nie ma. W zamian to 10 pracowników ma być zwolnionych. Włącznie z przewodniczącą „S”, gdyż „dyrektor utracił do niej zaufanie” (sic!).

                    - W operze zatrudnieni są zdolni muzycy, wykształceni, a wykształcenie muzyka trwa kilkanaście lat, grający najtrudniejsze partie. Jeśli człowiek odłoży instrument nigdy już do wirtuozerii nie powróci. Wyrzuca się muzyków, a przecież to marnowanie talentów i marnotrawienie pieniędzy włożonych w ich wykszałcenie – dodaje Sawicka, która oczekuje na formalne wręczenie wypowiedzenia, a 3 listopada zwolniony został związkowiec ze Związku Zawodowego Polskich Artystów Muzyków Orkiestrowych, który wraz z NSZZ „S” jest w sporze z dyrekcją.

                    Stąd i prośba związkowców do członków ZRG by ten wystosował wniosek do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry o objęcie nadzorem toczącego się postępowania w sprawie łamania praw pracowniczych.

                    - Zwracamy się o pomoc, bo z opery zostaną przez działania dyrektora drzazgi. A to jest cios w kulturę tej ziemi, gdyż demontuje się chór, orkiestrę, grupę dętą, perkusje – dodała Sawicka, dr nauk muzycznych.

                    I trudno jej nie przyznać racji skoro Opera nie ma teraz na etacie solisty.

                    W sprawie konfliktu w operze Krzysztof Dośla wysłał list do wicepremiera Piotra Glińskiego, który na razie pozostaje bez odpowiedzi.

                    W związku z groźbą zwolnienia objętych ochroną związkowców niektórzy członkowie ZRG jak Edward Fortuna, przewodniczący MKK NSZZ „S” Port Gdański i Stanisław Kotyński, lider związkowcy z GPEC, postulowali, by Komisja kodyfikacyjna prawa pracy zapisała, iż osoba zwolniona, działacz związkowy, do czasy rozpatrzenia odwołania przez sądem, pozostawała w stosunku pracy. Wypowiedzieli się też za zgłoszeniem postulatu, by bezprawne zwolnienie z pracy pociągało za sobą konsekwencje finansowe wobec winnego złamania prawa.


                    www.solidarnosc.gda.pl

                     

                      Subskrybuj to źródło RSS

                      Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" wykorzystuje na swoich stronach pliki cookie. Jeżeli nie zmienisz domyślnych ustawień swojej przeglądarki będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Więcej informacji.