Historia Witka Usyka opisana we wczorajszym poście nie znalazła na razie szczęśliwego końca. Może kiedyś jeszcze do niej wrócimy.
Dziś obrady Prezydium Zarządu Regionu Słupskiego NSZZ "Solidarność". Tematy obrad: przyszłość Regionu Słupskiego i omówienie Kolegium Przewodniczących.
A pracownicy nadal nie rozumieją, że jeżeli nie będzie silnego czyli licznego związku zawodowego, to nawet najlepsze zmiany i prawo pracy NIC NIE ZNACZĄ. Pracodawca i tak będzie robił co chce. Mamy tego liczne przykłady. Bo jak może obronić pracownika, prawa pracownicze i związkowe, dziesięcioosobowy związek zawodowy w zakładzie pracy gdzie pracuje 1000 osób.
Podobnie z wynagrodzeniami. Rząd mami nas ofertą...
A powszechne się słyszy, że chcielibyśmy zarabiać jak Niemcy, tzn. ok 10 000 zł. Jak więc to jest naprawdę? Ostatnio zdarzyła się taka oto sytuacja: na jednym ze szkoleń zebrani zgłosili jako największy z problemów w zakładach pracy brak podwyżki wynagrodzeń. Prowadzący zapytał, to jakiej wielkości powinna być podwyżka, żeby była satysfakcjonująca, pracowników, związkowców. I o mało nie spadłem z krzesła. Ludzie, którzy chcieliby zarabiać jak Niemcy, uważają, że satysfakcjonująca byłaby podwyżka rzędu kilkuset złotych. W takim przypadku będziemy się cieszyć nie ze spełnionych marzeń czy żądań, ale z "ochłapów", które nam, da rząd, pracodawca, opieka czy ktokolwiek. Niedawno media donosiły, że za 21 lat dogońmy Niemców. Ironicznie można napisać, ze pod warunkiem, że Niemcy się zatrzymają lub zaczną się cofać w rozwoju. Otwarte pozostaje pytanie po co jesteśmy w związku zawodowym.