Pozostają nam jeszcze do omówienia dwie sprawy z refleksji przedświątecznych. Planowanie i przygotowywania. Oczywiście jak pokazuje dotychczasowe ponad 40 letnie doświadczenie można żyć bez planowania. Chociaż większość pewnie się obruszy, że przecież wciąż coś planujemy. Po efektach widać czym kończy się takie niby planowanie. Związek się kurczy, jak to mówią niektórzy członkowie Związku. Coraz mniej liczny Związek ma coraz mniej do powiedzenia. Trudno przypuszczać, że ktoś w Związku zaplanował takie działania. Wręcz przeciwnie, większość związkowców chciałaby stwierdzenia, że zawsze planujemy rozwój. Cóż to jednak za plany skoro efekt jest taki jaki każdy widzi. Uzwiązkowienie rzędu 4%, 10%, lub niewiele większe pokazuje efekty tych planów. Planowanie w Związku to najbanalniej mówiąc jest myśleniem o tym, co i jak i kiedy chcemy zrobić. Planów takich nie widać. Oczywiście wydaje się, ze najistotniejsze jest planowanie wzrostu liczby członków Związku. Takie planowanie musi, podkreślamy, musi dotyczyć nie tylko liczby członków w zakładzie pracy lecz również w jego pobliżu. I w tym zakresie planowanie żadnego nie widać. Podkreślić należy, że przy braku członków Związku, planowanie czegokolwiek innego mija się z celem. Bo jak na przykład planować szkolenia, skoro nie ma członków Związku i nie ma już kogo szkolić. A ta resztka, która jeszcze pozostałą, to już na wszystkich szkoleniach była. Osobna sprawa to planowanie szkoleń. bo po co nam wyszkoleni związkowcy, którzy potem nic ze szkoleń do związku nie wnoszą.