I paradoksalnie, to nie jest nasz (czyli tych nie 26 osób) największy problem. Zresztą podobna sytuacja jest w naszych zakładach pracy, szczególnie tych w rękach prywatnych (ale nie wyłącznie). Tutaj też kilka osób ma tyle pieniędzy ile pozostali nawet w marzeniach mieć nie będą. Nasz problem, czyli tych co nie mają lub mają bardzo mało jest taki, że nic nie robimy aby te proporcje się zmieniły - stąd takie rozwarstwienie.
Zaraz pojawi się pytanie, co może zrobić ludzkość z tak bogatymi ludźmi na świecie i w zakładzie pracy?
Daleko upraszczając - wracamy do sprawy organizowania się pracowników czyli pozyskiwania nowych członków do Związku. Jeżeli bowiem duża liczba ludzi lub pracowników będzie chciała coś zmienić na swoją korzyść, żeby polepszyć swoją sytuację, to jedyna szansą na zmianę jest to, żeby było nas dużo.
Dlatego zmartwieniem tych oligarchów multimiliardowych, rządzących (w tym zakładami pracy) jest to, żeby było nas jak najmniej. Wtedy nic się nie zmieni.