Menu
Biuro Prasowe

Biuro Prasowe

Fiasko mediacji w chorzowskiej Albie

2 lipca fiaskiem zakończyła się ostatnia tura mediacji w spółce Alba w Chorzowie. W najbliższych dniach związkowcy z zakładowej Solidarności podejmą decyzje dotyczące dalszych działań protestacyjnych. Nie wykluczają strajku ostrzegawczego.

Przewodniczący „S” w firmie Ireneusz Świeca podkreśla, że 17 czerwca związkowcom udało się wypracować wstępne porozumienie z pracodawcą, zgodnie z którym przez najbliższe cztery miesiące pracownicy mieliby otrzymywać dodatek do wynagrodzenia w wysokości 150 zł brutto. Jednak takiego rozwiązania nie zaakceptowało Walne Zgromadzenie Wspólników, które odbyło się 30 czerwca. - Po Walnym Zgromadzeniu Wspólników podpisanie porozumienia kończącego spór zbiorowy okazało się niemożliwe. Pracodawca zapowiedział, że we wrześniu wrócimy do rozmów płacowych, ale w naszej ocenie to jest tylko gra na czas - komentuje Świeca.
 
 

NIE - dla patologii w miejscu pracy

Po raz kolejny Dział Szkoleń Komisji Krajowej, we współpracy z Działem Szkoleń Regionu Zagłębie Miedziowe NSZZ „Solidarność”, w dniach 30 czerwca - 1 lipca 2014 r., przeprowadził warsztaty "Stosunki międzyludzkie w miejscu pracy. W dużej mierze nacisk położono na mobbing, dyskryminację, stres i wypalenie zawodowe. Jak wynika z badań Polacy są najbardziej zestresowanym narodem w miejscu pracy. Dlatego wychodząc z propozycją radzenia sobie ze zjawiskami patologicznymi - postanowiono propagować ideę dobrych stosunków międzyludzkich w miejscu pracy. Związkowcy coraz częściej dostrzegają skutki złego traktowania przez pracodawcę pracownika i dlatego zamierzają przeciwstawiać się takim procederom. Po przeprowadzonej dyskusji - uczestnicy warsztatów uznali za słuszne, aby na forum związkowym wypracować mechanizmy walki z patologiami w miejscu pracy. W warsztatach wzięli udział przedstawiciele organizacji zakładowych w: Sanden Manufacturing Poland Sp. z o. o. w Polkowicach, Zespole Opieki Zdrowotnej w Złotoryi i oświaty lubińskiej. Szkolenie przeprowadziła Maryla Kościńska z Działu Szkoleń Komisji Krajowej.

MK

„S” Oświata apeluje ws. zbyt licznych klas

Nie gódźmy się na to, aby klasy w szkołach były przepełnione. Rozliczajmy organy prowadzące z działań edukacyjnych – tych konkretnych, nie prowadzonymi na pokaz, przed jesiennymi wyborami. To nie tylko sprawa dyrektorów, nauczycieli, ale też rodziców uczniów – apeluje Wojciech Książek, przewodniczący Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Regionu Gdańskiego.

Wojciech Książek przypomina o zapisie art. 61 ustawy o systemie oświaty, według którego klasy pierwsze szkół podstawowych oraz świetlice szkolne nie powinny liczyć więcej niż 25 uczniów. W kwietniu 2014 r. Walne Zebranie Delegatów Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Regionu Gdańskiego przyjęło stanowisko, w którym domaga się zmniejszenia liczebności uczniów w klasach, które – zgodnie z programem edukacyjnym Sekcji Krajowej – nie powinny przekraczać 26 w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych – i mniej w szkole podstawowej. Delegaci domagali się również ujednolicenia zasad podziału na grupy, na każdym etapie edukacyjnym. Grupa nie powinna liczyć więcej niż 15 uczniów.
 
Przewodniczący Sekcji Oświaty i Wychowania wskazuje, że w wielu szkołach podstawowych poza pierwszymi klasami oraz gimnazjach liczebność uczniów przewyższała 25 osób.
 
Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ „S” RG wystosowała 1 lipca apel do struktur związkowych, nauczycieli i rodziców o społeczny monitoring w sprawie liczebności uczniów w klasach i grupach.

Czytaj więcej: www.solidarnosc.org.pl 

 

Każdemu 37 zł. Rząd chce waloryzacji kwotowej emerytur i rent.

  • Kategoria: Kraj
O 37 złotych i 25 groszy w przyszłym roku wzrosłaby każda emerytura i renta, gdyby zamiast procentowej, obowiązywała waloryzacja kwotowa - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". Projekt zmiany konstytucji, który zakłada jednakowe podwyżki świadczeń dla każdego, ma wstępne poparcie tylko PO i PSL. Szef klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak powiedział, że jego ugrupowanie może poprzeć waloryzację kwotową, bo "to sprawiedliwe rozwiązanie".
 
Wprowadzenie waloryzacji kwotowej emerytur oznacza, że różnice między najwyższymi a najniższymi świadczeniami zaczęłyby się zmniejszać. Przy obecnym systemie waloryzacji najniższa emerytura wzrosłaby w 2015 r. o nieco ponad 16 zł, przeciętna niespełna o 40 zł, z kolei emeryt ze świadczeniem w okolicach 4 tys. zł dostałby 80 zł podwyżki.
 
Rząd już raz wprowadził waloryzację kwotową, ale Trybunał Konstytucyjny orzekł, że jest to niezgodne z ustawą zasadniczą. 
 
Gazeta wymienia plusy i minusy projektu. Równe podwyżki emerytur dla wszystkich mają jedną główną zaletę: zasypują dziurę między najniższymi i najwyższymi świadczeniami. Waloryzacja procentowa - która dziś jest stosowana - tylko pogłębia różnice w emerytalnych dochodach. Poza tym często jest niezauważalna przez osoby z najniższym uposażeniem. Wadą waloryzacji kwotowej jest to, że wzrost wyższych świadczeń (powyżej przeciętnej) może nie nadążać za inflacją. Ci emeryci realnie stracą. Inne wady to wprowadzenie corocznego wyznaczania kwoty waloryzacji ustawą. Da to politykom duże pole manewru do kształtowania wydatków na wzrost świadczeń. I do oszczędzania na emeryturach w kryzysowych czasach. 
 
- “Solidarność” stoi na stanowisku, że wprowadzenie waloryzacji kwotowej jest niezgodne z obecną konstytucją – mówi Henryk Nakonieczny, członek prezydium KK - Oczywiście sprawa waloryzacji emerytur i rent jest bardzo ważną sprawą i nie zamierzamy jej odpuszczać. Konsekwencją waloryzacji kwotowej jest to, że ci którzy otrzymują wyższe świadczenie, najczęściej wynikające z długoletniej wysoko wynagradzanej pracy, zdecydowanie stracą. Nie możemy zapominać, że obecny system ustalania świadczeń oparty jest na zdefiniowanej składce, a więc jest wprost uzależniony od wysokości zgromadzonego kapitału emerytalnego na przestrzeni okresów aktywności zawodowej. Dla nas najważniejszą sprawą w kwestii waloryzacji emerytur i rent jest zmiana zasad waloryzacji najniższych świadczeń. Obecnie ich wzrost waloryzacyjny absolutnie nie rekompensuje wzrostu kosztów utrzymania w grupie osób o niskich świadczeniach, gdzie inflacja jest wiele wyższa niż średni wzrost cen towarów i usług (CPI). Ten problem rząd powinien przede wszystkim rozwiązać. Dalsze utrzymywanie takiego stanu rzeczy jest niezmiernie szkodliwe dla sytuacja świadczeniobiorców, a co najważniejsze taki stan rzeczy jest niezgodny z Konstytucją RP. Myślę, że gdyby już zmieniać konstytucję, to jest szereg nie mniej ważniejszych spraw, choćby mechanizmy demokracji bezpośredniej tj. wprowadzenie mechanizmów odwoływanie posłów przez wyborców, czy też realne prawo do referendum obywatelskiego - dodaje Nakonieczny.
 
hd

Co piąte dziecko z rodzin 3+ kończy szybko edukację

  • Kategoria: Kraj
Według badań Instytutu Badań Edukacyjnych przygotowanych razem ze Szkołą Główną Handlową, największe szanse na dobrą edukację mają jedynacy i najstarsze rodzeństwo
 
Instytut Badań Edukacyjnych wraz z SGH przeprowadziły zakrojone na szeroką skalę badania dotyczące wykształcenia. W badaniach uczestniczyło ponad 60 tys. osób. Sprawdzano, jak na naukę dzieci wpływają relacje z rodzicami, ich wykształcenie i wzorce zachowań, a także model rodziny. Wyniki są przygnębiające. Najgorzej wypadają dzieci z rodzin wielodzietnych. W rodzinach z jednym dzieckiem tylko co dziesiąty młody człowiek zakończył edukację na poziomie podstawowym lub gimnazjum. W rodzinach 3+ już co piąty. 
 
– To problem na styku różnych problemów społecznych. Statystyki wskazują, że choć ten trend zaczyna się odwracać, nadal więcej dzieci przychodzi na świat w rodzinach niezamożnych, o niskim statusie społecznym. Z jednej strony nie ma w nich świadomości, że wysokie wykształcenie jest istotne, a z drugiej nie ma na nie pieniędzy – tłumaczy gazecie "Dziennik Gazeta Prawna" prof. Irena Kotowska, statystyk z SGH.
 
Okazuje się, że wykształcenie rodziców i ich statusu materialnego mają ogromny wpływ na wykształcenie dzieci. W rodzinach, gdzie ojciec skończył tylko podstawówkę lub gimnazjum, dziecko ma minimalne szanse na ukończenie studiów. Tam, gdzie ojciec ma wyższe wykszałcenie, dziecko niemal na pewno nie spadnie poniżej tego poziomu. W domach, w których badani oceniali swoją sytuację materialną jako gorszą, niż mają rówieśnicy, aż 22 proc. osób kończyło naukę na poziomie gimnazjalnym lub podstawowym, a tylko 5 proc. udawało się zdobyć dyplom magistra.
 
Zdaniem ekspertów wyniki badania to kolejny dowód na to, że struktura społeczna się pogarsza, a jej rozwarstwienie rośnie. To od edukacji zależy bowiem, jak młody człowiek poradzi sobie na rynku pracy już od startu. 80 proc. z tych, którzy kończą studia, zostaje zatrudnionych na umowę o pracę już w pierwszym miejscu zatrudnienia. Dla porównania – 40 proc. osób z wykształceniem podstawowym zaczyna pracę na czarno.
 
hd

Kolejny market zamiast firmy produkcyjnej?

Sieć Leroy Merlin rozpoczęła wyburzanie hal po dawnej Hucie Baildon. Już dwa z czterech obiektów zostały zrównane z ziemią. W pozostałych produkcję prowadzi spółka PPZ Baildon, która dzierżawi budynki i teren od Leroy Merlin. Umowa pomiędzy obiema firmami wygaśnie 31 lipca. - Obawiamy się, że po tym terminie nasz zakład przestanie istnieć i wszyscy stracimy pracę - mówi Rafał Pawłowski, przewodniczący Solidarności w PPZ Baildon.

Jak informuje Andrzej Karol, szef Regionalnego Sekretariatu Metalowców i przewodniczący MOZ NSZZ Solidarność Baildon, spółka próbuje się ratować, szukając innych hal, do których mogłaby przenieść produkcję. - Znalezienie odpowiednich budynków jest bardzo trudne. Muszą to być obiekty dostosowane do przemysłu ciężkiego, czyli takie, w których można zamontować suwnice oraz dobrze skomunikowane z Katowicami - mówi Andrzej Karol. Alternatywą dla firmy byłoby też przedłużenie dzierżawy z Leroy Merlin, przynajmniej do czasu znalezienia nowej lokalizacji. - Wiem, że takie rozmowy trwają, ale trudno przewidzieć, jaki będzie ich finał - dodaje Karol.

Czytaj więcej: www.solidarnosckatowice.pl 

"Premier Tusk to kłamca i tchórz"

- My działamy już od lat i zauważam, że protestujących nie jest dużo. Na ulice wyszła „Solidarność”, której niektórzy kibicowali na forach internetowych. Czas najwyższy natomiast zamknąć komputer, przestać tylko narzekać i pisać na forach, że coś zrobimy. Trzeba wyjść na ulice. Jako związek jesteśmy do tego przygotowani. Będziemy o tym rozmawiali na Komisji Krajowej, która będzie 8 lipca - mowi Piotr Duda, szef Związku z rozmowie z portalem Stefczyk.info.

Cała rozmowa  tutaj

 

Rozwój Związku nakręca grę w Regionach

W Brazylii dobiegają końca Mistrzostwa Świata w piłce nożnej, a w Polsce Regiony i Branże już po Walnych Zebraniach Delegatów. Czas na podsumowania. Większość nowo wybranych przewodniczących stawia na rozwój Związku w swoich regionach i wie, że wymaga to zmian i nowego modelu działania.
 
Poparcie od działaczy i członków Związku zapewnia nowo wybranym przewodniczącym na lata 2014-2018 możliwość skoncentrowania się na zadeklarowanych celach. Dla Józefa Mozolewskiego, przewodniczącego ZR Podlaskiego przez kolejne cztery lata, będzie to rozwój NSZZ „Solidarność”. – Niezbędne jest powoływanie zespołów ds. rozwoju, zatrudnianie etatowych organizatorów i szkolenia z rozwoju Związku dla nowo wybranych władz organizacji – wymienia zadania Mozolewski.
 
Podobnie myśli Mirosław Nowicki, przewodniczący Sekretariatu Przemysłu Spożywczego. – Uznaliśmy za konieczne wyznaczenie osoby odpowiedzialnej za rozwój branży. U nas takim pełnomocnikiem jest wiceprzewodniczący sekretariatu – przedstawia Nowicki.
 
Kluczem do sukcesu Związku jest wyznaczanie konkretnych celów do zrealizowania w zakresie rozwoju. W Regionie Dolny Śląsk nowo wybrany przewodniczący Kazimierz Kimso zamierza działania organizatorów związkowych skierować na konkretne firmy. - Pomoc w powstawaniu nowych organizacji w zakładach, w których jest potencjał, a poza tym wspieranie organizacji już funkcjonujących plus działania promocyjne – tak określa Kimso zadania w ramach rozwoju.
 
Nowy przewodniczący podbeskidzkiej „Solidarności” przez 7 lat kierując regionalnym Działem Rozwoju Związku, dobrze poznał problemy związkowców w zakładach pracy i ich oczekiwania wobec władz regionu. - Chcę być bliżej związkowców i skutecznie wspomagać ich przy rozwiązywaniu problemów - mówi Marek Bogusz przewodniczący ZR Podbeskidzie – dlatego planuję znacznie wzmocnić terenowe oddziały Zarządu Regionu, które powinny organizować pracowników – podkreśla. Najważniejszym zadaniem w tej kadencji z pewnością jest merytoryczny i liczebny rozwój Związku - uważa Bogusz i liczy na solidarną współpracę w tej sprawie.
 
Przy organizowaniu pracowników niezbędne jest również opracowanie planu długoletniego. Jak mówi Alfred Bujara, przewodniczący Sekretariatu Krajowego Banków, Handlu i Ubezpieczeń, niezbędny dla rozwoju Związku jest plan strategiczny. – Taka koncepcja pomoże w optymalnej koncentracji sił i środków – twierdzi Bujara i dodaje - Tu liczę na wsparcie Działu Rozwoju Związku. Przy bardzo dużej rotacji w zatrudnieniu w branży handlowej, czy bankowej pozyskiwanie nowych członków musi być większe niż w innych branżach – zaznacza. - W ostatniej kadencji dzięki współpracy z DRZ KK możemy pochwalić się wzrostem uzwiązkowienia w handlu o 35%, a w bankowości o ponad 20%. Jesteśmy w Środkowowschodniej Europie jedyną organizacją, która ma takie uzwiązkowienie - podkreśla Bujara.
 
Z podobnymi problemami rozproszenia pracowników boryka się Krajowy Sekretariat Transportowców. – Stąd trudno jest tych ludzi organizować – oznajmia przewodniczący Bogdan Kubiak. - Dlatego potrzebna nam będzie pomoc Działu Rozwoju Związku KK, by przeprowadzić program na rzecz zwiększenia liczebności członków Związku. A to teraz najważniejsza sprawa – akcentuje Kubiak.
 
Od lat na rozwój Regionu Środkowowschodniego stawia jego przewodniczący Marian Król, który zbudował silny regionalny Dział Rozwoju z sześcioma organizatorami związkowymi. -  Priorytetem w naszych działaniach będzie pomoc w organizowaniu się pracowników w związek zawodowy – mówi Król.
 
W piłce nożnej cała drużyna wygrywa mecz, podobnie jest w NSZZ „Solidarność”. Bez zaangażowania i współpracy wszystkich struktur nikt nie wygra w pojedynkę, nawet mając wspaniałych, popularnych liderów. Okres wyborczy w regionach i branżach NSZZ „Solidarność”, wyraźnie pokazał, co jest ważne dla członków Związku. Tworzenie nowych organizacji i wzmocnienie struktur istniejących to najważniejsze zadania na nową kadencję 2014 – 2018.

"Krwawy Kociołek, kat Trójmiasta” w III RP jest niewinny

Krwawy Kociołek to kat Trójmiasta – śpiewał niejeden bard w balladzie o Janku Wiśniewskim. Wymiar sprawiedliwości w wolnej już Polsce uznał jednak inaczej. Wicepremier Stanisław Kociołek został  prawomocnie uniewinniony przez warszawski Sąd Apelacyjny w sprawie zbrodni Grudnia ‘70. Za komunistyczne zbrodnie odpowiedzieli tylko wykonawcy rozkazów, nie ich mocodawcy. Ostatnimi skazanymi na więzienie dygnitarzami PRL byli znani pod nazwiskami Różański, Romkowski i Fejgin oprawcy z MBP – w 1957 roku!  
 
Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał wyrok w sprawie masakry robotników na Wybrzeżu w Grudniu 1970 roku po 19 latach procesu.  Początkowo na ławie oskarżonych zasiadało kilkunastu działaczy aparatu komunistycznego min. Wojciech Jaruzelski  w 1970 r. minister obrony narodowej i członek BP KC PZPR.
 
Po wysłuchaniu wystąpień prokuratora Bohdana Szegdy, pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych poszkodowanych w wydarzeniach grudniowych mec. Macieja Bednarkiewicza, reprezentanta NSZZ „Solidarność” Piotra Andrzejewskiego, a także obrońców oskarżonych i samych podsądnych sąd wydał werdykt 30 czerwca b.r.
 
Przypomnijmy, że gdańska prokuratura domagała się uchylenia wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie wobec wszystkich trzech oskarżonych i przekazania ich sprawy do ponownego rozpoznania. 19 kwietnia 2013 r. Sąd Okręgowy wydał wyrok uznający za „bezprawną i przestępczą” decyzję władz PRL o użyciu broni przeciw protestującym robotnikom sprzeciwiającym się drastycznym podwyżkom cen. Sąd niejednogłośnie uniewinnił od zarzutu „sprawstwa kierowniczego” zabójstwa robotników b. wicepremiera PRL, 80-letniego dziś Stanisława Kociołka. To on 16 grudnia 1970 r. nakłaniał w telewizji strajkujących w Gdyni do powrotu do pracy, choć – zdaniem prokuratury – wiedział, że następnego dnia rano stocznia będzie zablokowana przez wojsko. Na stacji kolejki miejskiej przy stoczni 17 grudnia rano zginęły osoby, które miały usłuchać apelu Kociołka.
 

Pracodawcy rzadko zwalniają po macierzyńskim

  • Kategoria: Kraj

Według kontroli Państwem Inspekcji Pracy, pracodawcy rzadko zwalniają osoby wracające do pracy po urlopie macierzyńskim. 

Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, w ubiegłym roku PIP przeprowadziła 581 kontroli w zakresie powrotu osób do pracy po urlopie macierzyńskim. Okazało się, że w ciągu pół roku od powrotu do firmy etat straciło 38 spośród 824 pracowników sprawdzanych przedsiębiorstw, którzy kończyli macierzyński. Tym samym zwolniono tylko 4,6 proc. takich osób. W 2012 r. było ich nieznacznie więcej (6,3 proc.).
 
Zgodnie z prawem, firma musi dopuścić zatrudnionego powracającego z macierzyńskiego (w tym dodatkowego) do pracy na dotychczasowym stanowisku (albo równorzędnym lub odpowiadającym jego kwalifikacjom) za wynagrodzeniem, jakie otrzymywałby, gdyby nie korzystał z urlopu. Pracodawca może jednak po przywróceniu do pracy wręczyć rodzicowi wypowiedzenie. 
 
Jak tłumaczy cytowana przez „DGP”, Danuta Wojdat pełnomocnik Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” ds. kobiet, Związek otrzymuje wiele sygnałów o przesunięciu rodzica do innych obowiązków, bo pracodawca chce zachować na ich miejscu pracy osoby, które zastępowały ich w czasie opieki nad dzieckiem. Według Wojdat, dane PIP nie są do końca miarodajne, gdyż wielu zatrudnionych po powrocie z macierzyńskiego decyduje się na obniżenie swojego wymiaru czasu pracy, aby uzyskać ochronę przed wypowiedzeniem. Zgodnie z art. 1867 k.p. firma nie może zwolnić takiego pracownika przez okres 12 miesięcy pracy w obniżonym wymiarze (z wyjątkami, np. w razie upadłości przedsiębiorstwa). 
 
Według danych PIP, po wykorzystaniu rodzicielskiego częściej zatrudnienie tracą mężczyźni. W 2013 r. etat straciło czterech z 39 ojców (10,3 proc.), a rok wcześniej – 11 z 87 (12,6 proc.). Dla porównania problem ten dotyczył 34 z 785 kobiet kończących wspomniany urlop w 2013 r. (4,3 proc.) oraz 50 z 875 w 2012 r. (5,7 proc.).
 
aja
Subskrybuj to źródło RSS

Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" wykorzystuje na swoich stronach pliki cookie. Jeżeli nie zmienisz domyślnych ustawień swojej przeglądarki będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Więcej informacji.