Walczmy razem o więcej wolności w naszym kraju

Środa, 11 września br. była pierwszym dniem Ogólnopolskich Dni Protestu zorganizowanych pod hasłem „Dość lekceważenia społeczeństwa” przez trzy reprezentatywne centrale związkowe: NSZZ „Solidarność”, OPZZ i Forum. Początek protestów pokazał jak bardzo związkowcy są zdeterminowani w walce o swoje postulaty. Do Warszawy przyjechało więcej uczestników niż spodziewali się organizatorzy. W pikietach pod sześcioma ministerstwami (Zdrowia, Transportu, Spraw Wewnętrznych, Skarbu, Pracy i Polityki Społecznej) uczestniczyło blisko 26 tys. związkowców. Najwięcej osób zgromadziła manifestacja przed resortem transportu (ponad 6 tys.). Demonstrujący są zgodni, że przyjechali do stolicy, ponieważ obecny rząd nie prowadzi dialogu ze związkami i społeczeństwem, a stronę społeczną traktuje jako wroga numer jeden.

Związkowcy złożyli w resortach petycje z postulatami poszczególnych branż. Zwrócili w nich szczególną uwagę na pogarszające się warunki życia pracowników i ich rodzin, duże bezrobocie, masowe zamykanie szkół, źle działający system opieki zdrowotnej, pogarszające się funkcjonowanie systemu emerytalnego, antypracownicze zmiany w Kodeksie Pracy. Ponadto każda branża zwróciła uwagę na wiele nierozwiązanych problemów w zakresie spraw pozostających w gestii konkretnego ministra.
Pikietę pod Ministerstwem Transportu rozpoczął przewodniczący FZZP PKP Stanisław Stolorz. Mówił: - Jesteśmy tutaj, by wyrazić niezadowolenie z polityki obecnego Rządu. Nie możemy dłużej tolerować działań antyspołecznych obecnych władz. Muszą one słyszeć wołanie ludzi, a nie ignorować je i zamiatać pod dywan. Podkreślił, że „premier nie może być głuchy na potrzeby obywateli”.
Związkowcy żądali oddłużenia przewozów regionalnych i ustawy o bezpieczeństwie ruchu kolejowego. Chcą również przestrzegania prawa marynarzy i rybaków do wcześniejszych emerytur i ratyfikacji konwencji rybackiej. Sprzeciwiają się obniżce funduszu kolejowego. - Boimy się wracać do domu ze względu na fatalny stan trakcji kolejowej.
O tym się nie mówi, pora powiedzieć to głośno - mówili związkowcy.
Demonstrujący mieli ze sobą kukłę z zawieszonym zegarem, symbolizującą Ministra Sławomira Nowaka, którą na koniec pikiety spalili. Protestujący wykrzykiwali: „Jest za pięć 12, dajemy ostatnią szansę na zmiany”. Związkowcy zorganizowali też akcję zbiórki zegarków dla ministra Nowaka, którego określali mianem „zegarmistrza”.
Pod Sejmem przewodniczący pikiet pod ministerstwami zdali relacje z ich przebiegu liderom central związkowych.
- Dzisiejsza data, panie premierze, będzie się panu śniła po nocach, jako koszmar - mówił przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda. Krytykował nieobecność ministrów podczas pikiet resortów, mówiąc, że to pokazuje butę, arogancję i hipokryzję władzy.
Podkreślił, że środa była bardzo ważnym tzw. branżowym dniem protestu, w którym składano petycje w resortach. - Ale jak widać, rządzący się obrazili, że my, jako obywatele naszego kraju, chcemy i będziemy się wypowiadać w bardzo ważnych sprawach - powiedział.
- Dziękuję wam, że tu jesteście. Serce się cieszy widząc was tak wielu. Walczmy razem o więcej wolności w naszym kraju, walczmy o prawdziwą demokrację - dodał.

Więcej zdjęć w galerii -link

Związki zawodowe- 14.09.2013r.