21 marca Sejm odrzucił obywatelski i poselski projekt ustawy ustanawiający niedzielę dniem wolnym od pracy w handlu. To zła wiadomość dla pracowników tej branży. – Projekt obywatelski podpisało ponad 120 tys. osób. Z kolei projekt poselski przygotowali parlamentarzyści z czterech klubów parlamentarnych. To pokazuje, że przekrój grup społecznych i środowisk popierających ideę wolnej niedzieli jest bardzo szeroki. Można tylko ubolewać, że Sejm odrzucił oba te projekty już w pierwszym czytaniu. Liczyliśmy na to, że trafią one do komisji, gdzie uda się wypracować kompromisowe rozwiązanie.
Na czym kompromis miałby polegać? – W naszej ocenie sprawa jest zbyt skomplikowana, aby można ją było załatwić zmianą kilku artykułów w Kodeksie pracy. Chodzi o to, aby nie popadać ze skrajności w skrajność, przechodząc bezpośrednio ze sklepów otwartych całą dobę siedem dni w tygodniu do całkowitego zakazu handlu w niedzielę. Tu potrzebnych jest wiele wyjątków, jak choćby stacje benzynowe, sklepy mieszczące się na dworcach, lotniskach czy w miejscowościach turystycznych. Można by też pomyśleć o rozwiązaniach częściowych, np. skróceniu godzin pracy w niedzielę do 13.00 lub 14.00, albo wprowadzeniu np. dwóch niedziel handlowych w miesiącu. Na początek wystarczyłoby chociaż trochę ucywilizować handel w niedzielę i stopniowo go ograniczać. Przeciwnicy zamykania sklepów w niedzielę twierdzą, że wprowadzenie tego rozwiązania spowoduje spadek obrotów sklepów i w konsekwencji likwidację miejsc pracy. Padają liczby 11 tys., 50 tys., a nawet 70 tys. utraconych etatów… – W mojej ocenie to są szacunki wyssane z palca. Nie poparto ich żadnymi rzetelnymi badaniami. W handlu mamy do czynienia z tak ogromną fluktuacją pracowników, że wyciąganie jakichkolwiek twardych liczb jest niemożliwe. W ostatnich latach duże sieci handlowe ograniczyły liczbę pracowników od 40 do 60 proc. Obsady sklepów są już okrojone do absolutnego minimum, którego nie da się jeszcze bardziej ograniczyć. Poza tym nie może być mowy o zwolnieniach, bo ograniczenie handlu w niedzielę wcale nie wpłynie na spadek obrotów. Wręcz przeciwnie w początkowym okresie nawet je zwiększy, bo ludzie przed niedzielą będą kupować na zapas. W ubiegłym roku przy okazji święta Trzech Króli, które wypadło w niedzielę, przeprowadziliśmy badanie obrotów kilkunastu sklepów jednej z dużych sieci handlowych. Okazało się, że obroty w piątek i sobotę przed wolną niedzielą były o 5 do 7 proc. wyższe niż łączne obroty z piątku, soboty i niedzieli w następnym tygodniu. Ci sami ludzie mówią też, że w krajach, gdzie zakaz w handlu w niedziele w różnym zakresie funkcjonuje, powoli odchodzi się od tych rozwiązań. – W większości krajów zachodnioeuropejskich sklepy w niedziele są zamknięte i nikomu to nie przeszkadza. Jakiś czas temu zakaz handlu w niedziele zniesiono w Hiszpanii. Autorzy tych zmian twierdzili, że to zwiększy obroty sieci handlowych i powstanie 30 tys. nowych miejsc pracy. Dzisiaj okazuje się, że te prognozy były całkowicie błędne. Obroty nie wzrosły, a etatów nie przybyło. Z Alfredem Bujarą, przewodniczącym Sekretariatu Krajowego Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność rozmawiał Łukasz Karczmarzyk.