Wolna Niedziela, Przymierze na rzecz Wolnej Niedzieli, NSZZ Solidarność, Krajowy Sekretariat Banków, Handlu i Ubezpieczeń, Alfred Bujara, Komitet Inicjatywy Ustawodawczej
+48 505 085 570 sbhiu@solidarnosc.org.pl

Jeszcze do niedawna w myśl zasady „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek” dyrekcje hipermarketów na poważnie myślały o wybudowaniu kaplic w swoich centrach handlowych. Miało to uciszyć coraz bardziej natarczywych przeciwników niedzielnego handlu. Stało się jednak inaczej. Od kilku dni w pierwszym polskim mieście obowiązuje formalne ograniczenie handlu w niedzielę i święta. Teraz w ślady Radomia zamierzają pójść samorządy większości polskich miast.

W czerwcu br. niemiecki federalny Trybunał Konstytucyjny oddalił skargę domu towarowego Kaufhof przeciw ustawie ograniczającej czas pracy placówek handlowych. Trybunał orzekł jednogłośnie, że obowiązujący w Niemczech całkowity zakaz handlu w niedzielę i święta jest zgodny z konstytucją. Niemieccy sędziowie stwierdzili, iż konstytucja nakazuje ochronę niedziel i urzędowych świąt, jako dni wolnych i czasu duchowej odnowy, a zasada niedzielnego świątecznego spokoju jest nienaruszalna.

W zdecydowanej większości państw zachodnioeuropejskich od wielu, wielu lat pięciodniowy tydzień pracy stanowi niepodważalną normę. Abstrahując od przyczyn natury religijnej, dzisiejsi Europejczycy nie wyobrażają sobie, by ktoś próbował ograniczać ich prawo do weekendowego wypoczynku.

A jak na tym tle wypadają Polacy? Cóż, na razie jesteśmy skazani na XIX-wieczny model kapitalizmu rodem z Reymontowskiej „Ziemi obiecanej”…

Hasło dał Zgierz

Pierwszą próbę zmiany tej sytuacji podjęto dopiero w 2001 roku pod koniec kadencji poprzedniego Sejmu, kiedy to grupie prawicowych parlamentarzystów udało się doprowadzić do uchwalenia nowelizacji kodeksu pracy. W myśl nowych przepisów, w niedzielę miały być czynne jedynie sklepy i zakłady usługowe, które zatrudniają nie więcej niż pięciu pracowników, których działalność byłaby niezbędna do zaspokajania codziennych potrzeb ludności.

Wtedy jednak okoniem – który to już raz z kolei – stanął prezydent „wszystkich Polaków”. Pomimo próśb ze strony Episkopatu Polski Aleksander Kwaśniewski, powołując się na rosnące bezrobocie oraz spadające tempo rozwoju gospodarczego, zawetował nowelizację.

Nie udało się na szczeblu centralnym, zaczęto szukać rozwiązań na poziomie lokalnym

W czerwcu br. Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność” zobowiązała przewodniczących regionów, by występowali do miejskich samorządów z wnioskami o zakazanie niedzielnego handlu. Zdaniem związkowców, niedziela powinna być czasem świętym, poświęconym Bogu i odpoczynkowi w gronie najbliższych. Dlatego należy upomnieć się o prawa osób zatrudnionych w handlu, a zwłaszcza tych, wobec których notorycznie łamane są pracownicze prawa: pracowników hipermarketów.

Jako pierwsi zdecydowali się na to radni Zgierza w województwie łódzkim, którzy uchwalili zakaz handlu w niedzielę i święta dla sklepów o powierzchni większej niż 300 metrów kw. Miał on obowiązywać od l sierpnia br., ale wojewoda łódzki uchylił uchwałę zgierskich radnych, motywując to jej niezgodnością z konstytucją.

To, co nie udało się w Zgierzu, wreszcie skutecznie wyegzekwowali radomscy rajcy. Od 15 sierpnia w Radomiu w niedzielę i święta sklepy mogą być czynne jedynie w godz. 11-14 (oprócz aptek i stacji benzynowych). Wojewoda mazowiecki nie dopatrzył się niekonstytucyjności w tej uchwale i w ten oto sposób Radom stał się pierwszym polskim miastem, w którym z mocy prawa niedziela nabrała prawdziwie świątecznego charakteru.

Za złamanie zakazu grozi grzywna w wysokości 2,5 tyś. zł – niby żaden pieniądz dla wielkiej sieci handlowej, ale nie to jest najważniejsze. Hipermarkety nie mogą sobie pozwolić na reputację tych, którzy łamią prawo – i tutaj tkwi główna dolegliwość, jaką niesie uchwała

Radomski przykład podziałał niczym iskra na beczkę prochu – jak Polska długa i szeroka samorządowcy zapowiadają wprowadzenie podobnych przepisów. Teraz jest już tylko kwestią dni, gdy w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Gdańsku, Krakowie (w marcu krakowskim rajcom zabrakło zaledwie dwóch głosów do uchwalenia zakazu) i innych polskich miastach w porządku obrad znajdzie się głosowanie nad uchwalą wzorowaną na radomskim „precedensie”.

Zakaz równy dla wszystkich

Czy władze samorządowe mają prawo ograniczać niedzielne handlowanie? Jak najbardziej. Okazuje się bowiem, że w myśl nowelizacji przepisów wprowadzających kodeks pracy z 1990 roku gmina może ustalać dni oraz godziny otwierania sklepów detalicznych, zakładów gastronomicznych oraz usługowych.

Władze samorządowe mogą więc podejmować uchwały w dowolny sposób, określając godziny i dni handlu, ale z jednym ograniczeniem. Uchwały są miejscowymi aktami powszechnymi, w związku z czym muszą w jednakowy sposób traktować wszystkie podmioty.

Nie mają więc raczej szans na uchwalenie propozycji tych radnych niektórych miast, którzy chcieliby wprowadzić ograniczenia w niedzielnym handlu jedynie dla sklepów wielkopowierzchniowych (supermarketów i hipermarketów). Dlatego też m.in. wojewoda łódzki podważył jako niezgodną z prawem uchwałę radnych ze Zgierza.

Obowiązujące przepisy nie podobają się Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (zrzeszającej przedstawicieli największych sieci handlowych) , którzy twierdzą, że w ten sposób łamana jest zasada wolności działalności gospodarczej (art. 20 i 22 Konstytucji RP) oraz zasada równości wobec prawa (art. 32).

Zapewne więc jedynie kwestią czasu jest, kiedy ta potężna grupa pracodawców skieruje do rzecznika praw obywatelskich skargę na niekonstytucyjność przepisów z 1990 roku.

Przeciwnicy handlu w niedzielę mają jednak równie mocne argumenty, wszak konstytucja gwarantuje również pracownikom prawo do wypoczynku (art. 66).

Osobną kwestią są regulacje kodeksu pracy, które zezwalają na pracę w niedzielę i święta pod warunkiem, że jest to konieczne ze względu na użyteczność społeczną i codzienne potrzeby ludności, zwłaszcza w placówkach handlowych.

Jednocześnie jednak pracodawca jest zobowiązany zapewnić pracownikowi wykonującemu pracę w niedzielę inny dzień wolny w tygodniu. Raz na trzy tygodnie taki pracownik powinien również korzystać z niedzieli wolnej od pracy.

Handel w Unii Europejskiej w niedzielę i święta

Austria
– zakazany z wyjątkiem stacji kolejowych i lotnisk

Belgia
– zakazany poza 5 niedzielami w roku, sklepami zatrudniającymi do pięciu osób, sklepami specjalistycznymi oraz znajdującymi się w regionach turystycznych

Dania
– zakazany dla sklepów o obrotach większych niż 23 mil koron rocznie i z wyjątkiem ośmiu niedziel przed Bożym Narodzeniem

Czechy
– dozwolony

Francja
– generalny zakaz handlu oprócz sklepów w regionach turystycznych i 5 niedziel w roku

Finlandia
– zakazany oprócz 5 niedziel w roku w godz. 12-21 i sklepów do 400 m kw.

Grecja
– zakazany oprócz regionów turystycznych

Irlandia
– dozwolony oprócz wyrobów alkoholowych

Hiszpania
– zakazany oprócz 9 niedziel w roku

Holandia
– zakazany oprócz regionów turystycznych i 12 niedziel w roku

Luksemburg
– zakazany oprócz 6 niedziel w roku

Niemcy
– zakazany oprócz stacji kolejowych i lotnisk i 4 niedziel w roku

Portugalia
– dozwolony z ograniczeniami dla hipermarketów

Słowenia
– generalny zakaz oprócz aptek itp.

Szwecja
– dozwolony (sklepy otwarte zwyczajowo w godz. 12-16)

Węgry
– dozwolony

Wielka Brytania
– dozwolony z ograniczeniami dla sklepów powyżej 280 m kw. (otwarte od 10.00 do 18.00)
Włochy
– zakazany oprócz regionów turystycznych i 12 niedziel w roku

Tyle teoria. Jak jest w praktyce, wszyscy dobrze wiemy. Bezrobocie powoduje, że prawa pracowników -zwłaszcza tych, których zatrudniają wielkie placówki handlowe – są dziś notorycznie łamane.

Po pierwsze Dzień Pański

Według badań CBOS, 51 proc. Polaków chce robić zakupy w niedzielę, 38 proc. jest temu przeciwnych. Jeszcze większą ilość przeciwników ma wprowadzenie zakazu niedzielnego handlu (oscyluje w granicach 70 proc.). W kraju, gdzie ponad 90 proc. obywateli uważa się za katolików, niedziela traktowana jest dziś jako dzień równie dobry jak każdy inny do załatwiania codziennych spraw.

Niezmiernie wymowne i zarazem tragiczne jest to, że nasilony ruch w hipermarketach pokrywa się z zakończeniem kolejnych niedzielnych nabożeństw.

Można zrozumieć, że pokolenie wychowane na pustych półkach z czasów komuny zachłysnęło się wolnością gospodarczą i konsumpcjonizmem. Telewizja i zakupy całą rodziną to dziś ulubiony sposób spędzania wolnego czasu przez Polaków. Dlaczego jednak musi się to odbywać kosztem sakralnego charakteru niedzieli?

A przecież dla każdego katolika powinien to być dzień wyjątkowy

Alfred Bujara, przewodniczący Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność”

– Od 1996 roku domagamy się od parlamentu wprowadzenia całkowitego zakazu handlu w niedzielę i święta niezależnie od wielkości placówki handlowej. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że to ograniczenie nie powinno obejmować handlu w okresie przedświątecznym, kiermaszy miejskich oraz aptek, stacji benzynowych, kwiaciarni, sklepów na dworcach kolejowych, lotniskach itp.

Na dowód tego, że mamy rację, można zapoznać się z najnowszym raportem Państwowej Inspekcji Pracy, który informuje o zatrważających nieprawidłowościach w stosunku do pracowników hipermarketów.

Przedstawiciele Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji twierdzą, że zakaz handlu w niedzielę doprowadzi do zwolnienia 20 proc. pracowników hipermarketów. Ale to demagogia i straszenie. Ludzie, którzy robili do tej pory zakupy w wielkich sklepach, nie zrezygnują z nich z dnia na dzień. Zwiększą się za to obroty marketów w inne dni. W związku z tym można się raczej obawiać niedoboru personelu, tym bardziej, że gdyby wielkie sklepy zechciały tak naprawdę przestrzegać kodeksu pracy, to musiałyby zatrudnić kilkuset dodatkowych pracowników.

Najczęstsze nieprawidłowości stwierdzone przez Państwową Inspekcję Pracy w wyniku przeprowadzonej w 2003 roku kontroli hipermarketów i supermarketów:

– nieudzielanie zaległych urlopów wypoczynkowych – 53% placówek
– nieprowadzenie lub nieprawidłowe prowadzenie ewidencji czasu pracy – 34% ,
– zatrudnianie pracowników w warunkach przekroczenia dobowego – 12%
– zatrudnianie pracowników w warunkach przekroczenia rocznego limitu godzin nadliczbowych – 12%
– niewypłacanie lub zaniżanie wynagrodzeń i za godziny nadliczbowe – 17%
-niewypłacanie lub zaniżanie wynagrodzeń za ekwiwalent za urlop – 25 %

„Dzień Pański – jak nazywano niedzielę już w czasach apostolskich – cieszył się zawsze w dziejach Kościoła szczególnym poważaniem ze względu na swą ścisłą więź z samą istotą chrześcijańskiego misterium. W rytmie tygodnia, wyznaczającym upływ czasu, niedziela przypomina bowiem dzień zmartwychwstania Chrystusa. Jest Paschą tygodnia, podczas której świętujemy zwycięstwo Chrystusa nad grzechem i śmiercią, dopełnienie w Nim dzieła pierwszego stworzenia i początek nowego stworzenia (por. 2 Kor 5, 17). Jest dniem, w którym z uwielbieniem i wdzięcznością wspominamy pierwszy dzień istnienia świata, a zarazem zapowiedzią *dnia ostatniego*, oczekiwanego Sekcji Krajowej z żywą nadzieją, w którym Chrystus przyjdzie w chwale (por. Dz l, 11; l Tes 4, 13-17) i Bóg uczyni wszystko nowe (por. Ap 21, 5)” – pisze Jan Paweł II w swoim liście apostolskim „Dies Domini” – „O świętowaniu niedzieli”.

Jednocześnie Ojciec Święty ostrzega, że gdy niedziela zatraca swój pierwotny sens i sprowadza się jedynie do „zakończenia tygodnia”, horyzont człowieka „staje się tak ciasny, że nie pozwala mu dojrzeć nieba”. Chrześcijanin musi zatem wiedzieć, że świętowanie niedzieli to prawdziwe uświęcenie Dnia Pańskiego, nie zaś jedynie „zakończenie tygodnia” rozumiane wyłącznie jako czas odpoczynku i rozrywki.

Radny Andrzej Langowski, autor uchwały ograniczającej handel w niedzielę i święta w Radomiu:

– Pomysł uchwały zrodził się w czasie moich dyżurów w Radzie Miejskiej. Zgłaszały się do mnie pracownice hipermarketów ze skargami na to, w jaki sposób są traktowane przez swoich pracodawców. Mówiły o nędznym wynagrodzeniu i niewolniczej pracy, jaką muszą wykonywać w nieludzkich warunkach przez cały tydzień, bez prawa do dnia wolnego. Tak więc, najważniejszym powodem, dla którego zgłosiłem projekt uchwały, było dobro rodziny i ochrona prawa do wypoczynku dla pracowników handlu, a zwłaszcza kobiet, które zdecydowanie dominują liczbowo w tej branży.

Abp katowicki Damian Zimoń: Słowo do pielgrzymów, Piekary 22.08.2004 roku

-(…) W telegramie przysłanym przez Ojca Świętego na majową pielgrzymkę do Piekar czytamy: „Docierają do mnie wiadomości o trudnej sytuacji Śląska i tych regionów Polski, w których przemiany gospodarcze niosą ze sobą wzrost bezrobocia. Tak bolesna sytuacja prowadzi do nieustannego poczucia zagrożenia oraz w wielu przypadkach do wyzysku.

Dlatego zwracam się szczególnie do odpowiedzialnych za przestrzeganie praw pracowniczych, aby dołożyli wszelkich starań, by szacunek dla człowieka i jego praw przeważał nad chęcią osiągnięcia jak największego zysku. Proszę pracodawców, aby szanowali prawo pracownika do godziwego wynagrodzenia, do bezpieczeństwa, do opieki społecznej i do odpoczynku. Wszystkich – i pracodawców, i pracowników – wzywam do poszanowania niedzieli, z jej centralnym momentem, jakim jest Msza Święta. Niech sławne na Śląsku powiedzenie: Niedziela Boża i nasza nie traci swojej wymowy i mocy (…)”.

Te słowa Pasterza Kościoła Powszechnego zapamiętamy i zabierzemy do domów. Zadziwiająca jest ich aktualność. Popieram wysiłki wszystkich, którzy dążą do ograniczenia handlu w niedzielę. Będzie to z pożytkiem dla naszych rodzin. Na zachodzie Europy już dawno obowiązują podobne ograniczenia (…).

„Odpoczynek niedzielny i świąteczny zyskuje wymiar Ÿ proroczy, potwierdza bowiem nie tylko absolutny prymat Boga, ale także prymat godności człowieka nad wymogami ekonomii, a ponadto zapowiada w pewien sposób nadejście nowego nieba i nowej ziemi, gdzie człowiek zostanie ostatecznie i całkowicie wyzwolony z niewoli swoich potrzeb. Mówiąc krótko, Dzień Pański staje się w ten sposób, w sensie najbardziej autentycznym, także dniem człowieka” – podkreśla Ojciec Święty.

Twoja wolność to niewola innych

Przeciwnicy wprowadzenia ustawowego zakazu handlu w niedzielę i święta argumentują, że nie można ograniczać swobody działalności gospodarczej, która jest wartością nadrzędną. Czyżby? A czy któryś z nich pomyślał o pracownikach hipermarketów i ich rodzinach? O dzieciach, które spędzają cały tydzień bez matki, bo nawet w niedzielę musi ona pracować po dwanaście godzin, mimo że oficjalnie jest zatrudniona na pół etatu?

Czy wypada nam argumentować – tak jak to robią niektórzy klienci – że jesteśmy zapracowani i możemy robić zakupy jedynie w niedzielę? Czy naprawdę nie potrafimy wygospodarować ani jednej godziny przez pozostałe sześć dni w tygodniu?

Nikt nie przeczy temu, że swoboda działalności gospodarczej jest jednym z fundamentów ustroju demokratycznego. Ale jeszcze ważniejszą wartością jest prawo pracowników do wypoczynku. Nie zapominajmy o tym.

Przeciwnicy ograniczania handlu podkreślają też często, że taki zakaz uderza przede wszystkim w sklepy wielkopowierzchniowe, co kłóci się z zasadą równości wobec prawa. Dyrektorzy radomskich hipermarketów mówią, że w przeciwieństwie do małych osiedlowych sklepików im nie opłaca się otwierać placówki na trzy godziny.

Zapominają jednak o tym, że to oni właśnie są uprzywilejowani – dostają ulgi podatkowe, korzystają z uproszczonych procedur i innych udogodnień, o jakich mali przedsiębiorcy mogą jedynie marzyć. To wielkie sklepy stać na promocje, rabaty, odroczone terminy płatności. Bez tych preferencji drobny handel jest skazany na porażkę. Dlatego liczba małych sklepów maleje z roku na rok. To potwierdza zasadę, że hipermarkety tylko pozornie dają nowe miejsca pracy, w rzeczywistości jednak pustoszą rynek pracy na swoim terenie.

Z badań opinii publicznej wynika, że zachodni Europejczycy zdecydowanie sprzeciwiają się niedzielnym zakupom. Niedawno ludność Słowenii w referendum opowiedziała się za ustawowym zakazem pracy w niedzielę. Przy obecnym nastawieniu polskiego społeczeństwa takie rozwiązanie nie ma szans na realizację.

A przecież jeszcze kilkanaście lat temu protestowaliśmy przeciwko wprowadzaniu przez komunistów czterozmianowego niedzielnego systemu pracy dla górników. Krzyczeliśmy wtedy: „niedziela jest Boża i nasza”. A dziś? Nie przeszkadza nam nawet to, że jeden z wielkich zachodnich marketów otwiera swój nowy sklep 11 listopada – w polskie święto narodowe…