
Tysiące Polaków w całym kraju wzięło udział w „Biegach Wilczym Tropem”. Dotarły do nas informacje, że właściwie nie było powiatu w regionie, gdzie by nie zorganizowano takiego biegu. Toruń, Włocławek, Rypin, Chełmża, Brodnica, Inowrocław… różne instytucje, stowarzyszenia, ba, nawet nieformalne grupy chciały uczcić pamięć Żołnierzy Niezłomnych, a udział w nich mógł wziąć właściwie każdy, ponieważ tym razem nie o miejsce tu szło.
Jedna z najbardziej niezwykłych imprez w naszym regionie odbyła się w głębokim lesie, niedaleko miasta Górzno, tuż obok leśniczówki Górzno. Niezwykłość polegała na tym, iż przeprowadzono ją na… pobojowisku – miejscu, gdzie 2 sierpnia 1946 roku silnie uzbrojone oddziały bezpieki (z Brodnicy i Działdowa) i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego próbowały zamknąć w taktycznym kotle partyzantów Ruchu Oporu Armii Krajowej dowodzonych przez Stanisława Ballę „Sowę”. Ten zamiar nie tylko im się nie powiódł, ponieważ znakomicie dowodzeni partyzanci zdołali wymknąć się bez strat, to jeszcze siły komunistów poniosły porażkę, gdyż w ręce ludzi Balli wpadło kilku wysokich oficerów KBW z Bydgoszczy (praktycznie całe dowództwo operacji, poruszające się jeepem). Dziś na miejscu tego zdarzenia stoi pomurowany z leśnych kamieni obelisk, zaś pobliskie knieje otacza wieczna legenda.
Około setki uczestników biegu w Górznie miało także możliwość rozmowy z córką Stanisława Balli „Sowy” – Ireną (mieszka w Lidzbarku Welskim), a także Ewą Rzeszutko autorką książki i licznych artykułów o żołnierzach wyklętych operujących w lasach obszaru brodnicko- działdowsko- lubawskiego. Przybył też bratanek innego głośnego dowódcy partyzanckiego – Marcjana Sarnowskiego „Cichego” (miał z sobą oryginalny ryngraf wuja). Siłą rzeczy – przy płonącym na leśnej polanie ognisku – wywiązały się długie, żywe opowieści, wspomnienia, dysputy…

Biegi przeprowadzono na kilku dystansach, a najwięcej emocji wzbudził ten o długości 10 kilometrów, ze startem przy leśniczówce Ruda (trasa biegła przez leśne wzgórza – tak jak wielokrotnie przechodzili ją partyzanci Balli i Sarnowskiego). Tu widać było, że do zadania przystąpili prawdziwi sportowcy i duch walki chyba jednak ich poniósł
Sekretarz ZR Piotr Grążawski, po umiejscowieniu się wśród statecznego, dostojnego grona panów zawodników – miłośników golonki, wystartował na krótszym etapie (1963 metry), z numerem zawodnika 224. Dzielnie reprezentując NSZZ”S” dobiegł na własnych nogach, bez pomocy lekarza, zajmując całkiem obiecujące przyszłe sukcesy miejsce.
Text&foto Piotr Grążawski
Na fot. od góry: Część uczestników biegu w akcji; niżej – jeden z organizatorów – pasjonat historii, regionu, świetny informatyk – Dariusz Pudełko; jeszcze niżej – od lewej córka Stanisława Balli Irena, bratanek Marcjana Sarnowskiego, autorka historycznych opracowań Ewa Rzeszutko, a najniżej oryginalny plakat startowy z nr sekretarza ZR NSZZ”S”.