Zarząd Regionu Toruńsko-Włocławskiego NSZZ "Solidarność", ul. Piekary 35/39, 87-100 Toruń
tel. 56 622 41 52, 56 622 45 75, e-mail: torun@solidarnosc.org.pl

WEEKEND W KRAINIE OZ

piątek, 18 Czerwiec, 2021

121 lat temu ukazała się słynna fantastyczna powieść autorstwa Lymana Franka Bauma „Czarnoksiężnik z Krainy Oz” i z miejsca zawładnęła wyobraźnią milionów dzieciaków… Mało kto wie, że równie tajemnicza kraina Oz leży… wśród jezior pojezierza brodnickiego, ledwie kilka kilometrów od miasta!

Wielki Lodowiec „umieścił ją” tuż za monumentalnym (211ha) jeziorem Bachotek, a między rzeką Skarlanką i jeziorem Strażym. Tu jawi się ona jako długi na 2 kilometry wypiętrzony, zarośnięty wspaniałym, zdziczałym gęstym lasem półwysep, w geomorfologii zwany po prostu… oz.

To pamiątka po ostatnim zlodowaceniu pomorskim, jakie skończyło się nieco ponad 10 tysięcy lat temu (akademicka dyskusja waha się między 10, a 15 tysięcy – a co tam te głupie 5 tys.lat). Przedtem musiała to być wielka szczelina lodowa lub tunel, w którym płynęły wody roztopowe niosąc duże ilości materiału okruchowego, zapełniającego szczelinę. Gdy stopniał otaczający ją lód wyłoniła się – o, taka forma naturalnego wału zbudowanego z osadów żwirów, piasków i nawet drobnych skał.

Może po 10 tysiącach lat od ostatecznego uformowania, a może nieco później (drobiazg o 2-3 tysiące lat), w czasach wczesnośredniowiecznych dotarli tu pierwsi ludzie i niemal na samym cyplu założyli pierwszą osadę, która choć pozostał po niej ślad w postaci pierścieniowatego wału przepadała (nagle) w mrokach dziejów.

Po nich, w XIII wieku przyszli następni i 150 metrów od wczesnośredniowiecznych zgliszczy wznieśli coś dużo bardziej trwałego, choć ich pobyt tu musiał się skończyć równie gwałtownie (może to efekt walk na pruskim pograniczu, o których pisał krzyżacki kronikarz Piotr Dusburg?) Został po nich częściowo sztucznie usypany kopiec, którego płaskowyż wyniesiony jest na wysokość ponad 15 metrów ponad przeciętny poziom wody jeziora Strażym, ślady po wieży, ziemnych umocnieniach, fosy, kawałki ceramiki, żelazne drobiazgi…

W 1994 roku, archeolog Kazimierz Grążawski przebadał to stanowisko, znajdując sporo historycznych artefaktów, łącznie z tajemniczą, a charakterystyczną stylowo żelazną zapinką mogącą świadczyć o co najmniej jakichś kontaktach miejscowych z plemionami pruskimi. Na podstawie znalezisk i wykopów sondażowych ustalił wiele faktów, co w zestawieniu z podobnymi zdarzeniami z pobliża pozwoliło na zbudowanie przez niego bardzo cennych naukowych hipotez na temat wczesnego osadnictwa w okolicach Brodnicy. Pewnie sukces tamtej wyprawy mógłby być jeszcze większy, ale uniemożliwili to amatorzy wyimaginowanych skarbów, którzy dokonując dzikich wykopów bezpowrotnie zniszczyli struktury części kopca, uniemożliwiając Kazimierzowi dokładne ustalenia…

Oczywiście żadnego „złota” ci barbarzyńcy nie znaleźli… Tłumaczyć (choć nie usprawiedliwić) mogą ich uparte legendy do dziś krążące wokół półwyspu o zakopanych skarbach i o tym, że co jakiś czas „ktoś coś z TEGO” znajduje (nieprawda). Dużo fajniejsze są legendy, bajdy i „powiedania” o straszydłach, zjawach i upiorach zamieszkujących oz. Wspomniał o nich i znakomity Leliwa-Piotrowicz i ksiądz Kujot i etnografowie z badań na początku lat 60 XXw. Zresztą tak naprawdę – najstarsza ludowa nazwa tego jeziora brzmi Straszyn. Taki też zapis jest na najstarszych mapach, gdzie niemieccy kartografowie zapisywali go fonetycznie. Miano Strażym na urzędowych mapach i dokumentach pojawiło się po 1920 roku. Być może prawdziwa jest teoria, że dla jeziora leżącego wówczas w strefie przygranicznej z Prusami Wschodnimi taka nazwa była bardziej dziarska… Ciekawe, że dla ludzi pojezierza brodnickiego Strażym jeszcze bardzo długo był Straszynem, a wraz z tym żywo trwały ludowe legendy o duchach, straszydłach, wodnych demonach, ukrytych skarbach półwyspu.…

Tak, czy inaczej trzeba nam chronić za wszelką cenę tę prawdziwą Krainę Oz gdzie podpisała się historia sprzed setek lat i wciąż snuje opowieść, bo inaczej zostanie tylko opowieść… bez ilustracji. Wystarczy, gdy podczas zwiedzania nie zostawimy po sobie śmieci, wykopanych dołków, połamanych krzewów, skotłowanych trzcin…

Przed nami gorąca sobota i niedziela, na pojezierze kilkadziesiąt minut jazdy samochodem (jak dla kogo). Pakujcie się…

Piotr Grążawski

Fot u góry – kraniec półwyspu (nieco na prawo za drzewami relikty pierwszego grodziska) „broniony” przez grążelowe pola.

niżej – podejście kopca

ostatnie – w takim miejscu każdy upiór, każde licho chętnie zamieszka…