Zarząd Regionu Toruńsko-Włocławskiego NSZZ "Solidarność", ul. Piekary 35/39, 87-100 Toruń
tel. 56 622 41 52, 56 622 45 75, e-mail: torun@solidarnosc.org.pl

HISTORIA SOLIDARNOŚCI W KOMIKSIE

wtorek, 23 Lipiec, 2024

Komiks niewątpliwie należy do wpływowej sfery popkultury. Co prawda u nas jest jakby nieco mniej wpływowy i mniej „pop” niż np. na zachodzie, ale trudno nie zauważyć – mimo wszystko – sporych rzesz fanów cierpliwie uzupełniających swoje kolekcje. Jeszcze pod koniec lat 60 ubiegłego wieku wydawało się, że w tej dziedzinie uda nam się zbliżyć do Zachodu, ponieważ wówczas pokazało się w Polsce kilka dobrych serii zaprojektowanych przez sprawnych scenarzystów i przede wszystkim świetnych ilustratorów-rysowników. Historyjki obrazkowe zamieszczały nawet tygodniki („Świat Młodych”) i niektóre gazety codzienne (w naszym regionie zapomniany „Dziennik Wieczorny” z rysunkami Wróblewskiego), jednak to nie były czasy swobody, wolnego rynku, a planowa gospodarka socjalistyczna, więc efekt był koncesjonowany (o tym wolno, o tamtym nie wolno, a papieru brak).   Zresztą przyczyn ograniczonego rozwoju komiksu, tego, że nie stał się u nas zjawiskiem bardzo masowym było wiele, zaś ich analiza daleko przekracza dzisiejszy temat. Tu dodajmy jedynie, iż szybko wyszło, że w naszym kraju nie da się żyć z rysowania komiksów i stąd nawet tak kultowi artyści jak twórca „Hansa Klossa” Mieczysław Wiśniewski, czy „Kapitana Żbika” Bogusław Polch w końcu rzucili to jako główne zajęcie, na rzecz komercyjnej chałtury (plakaty, wystawy, banery, okładki itp.), natomiast inna część naszych najlepszych rysowników bardzo szybko wyemigrowała z Polski. Ci za granicą zrobili całkiem udane kariery (choćby Rosiński). Jedno zauważono. O ile na zachodzie po komiksy chętnie sięgają ludzie w różnym wieku, a jedynie z przewagą nastolatków, o tyle nad Wisłą – głównie nastolatki. To także w jakimś stopniu zepchnęło tę dziedzinę sztuki na dalszy plan, zwłaszcza, że wiele wypuszczanych „powiastek obrazkowych” pachniało nachalną propagandą, co w końcu wrażliwego artystę (i odbiorcę) musi zniechęcić.

KOMIKSOWA PRECHISTORIA SOLIDARNOŚCI

Gdy po zakończonym stanem wojennym „karnawale Solidarności” w 1982 roku niektórzy działacze naszego związku zastanawiali się w jaki sposób odbudować pokiereszowaną represjami organizację, jak opowiedzieć młodym skąd się wzięła; na spacerniaku… więzienia w Strzebielinku pojawił się pomysł! Według wspomnień – wystąpił z nim przewodniczący Krajowej Sekcji Weterynarii NZZ Solidarność Wojciech Starzyński, który do Strzebielinka trafił z więzienia w Białołęce, gdzie go osadzono w momencie ogłoszenia stanu wojennego. W zamyśle Starzyńskiego miała to być książeczka dla dzieci przypominająca od strony formalnej… „Przygody Koziołka Matołka”. Miała przybliżyć młodemu czytelnikowi historię niezależnego związku zawodowego, prosto opowiedzieć o skomplikowanych sprawach dorosłych. Zamiarami, pomysłem Starzyński podzielił się ze swoim współpracownikiem Andrzejem Witwickim. Ten od razu zapalił się do projektu i już obaj zaczęli poszukiwać rysownika. Starzyński zwrócił się do dobrze znanego autora programów satyrycznych w radiowej Trójce, aktora komediowego i konferansjera Jacka Federowicza, którego znał jeszcze z warszawskiego Liceum św. Augustyna. Wówczas mało kto wiedział o rysunkowych talentach Federowicza, ponieważ on sam też nie obnosił się z faktem, iż ukończył gdańską Akademię Sztuk Pięknych. Początkowo odniósł się do propozycji bez entuzjazmu, jednak po dłuższej dyskusji dał się przekonać sugerując przy tym zmianę koncepcji. We trzech przegadali sprawę i doszli do wniosku, iż trzeba stworzyć komiks, ale dla dorosłych. Skontaktowali się z historykiem wówczas dokumentującym działalność „NSZZ”Solidarność” Janem Markiem Owsińskim, z prośbą, by ten napisał scenariusz. W trakcie wspólnych narad uzgodniono, że fabuła powinna być zbudowana na autentycznych wypowiedziach ludzi uczestniczących w historycznych wydarzeniach. Jacek Federowicz, po latach tak wspominał Owsińskiego i tamten czas: …Zbieranie śladów działalności związku było jego absolutną idee fixe. To się bardzo przydało przy komiksie. On po prostu wiedział skąd brać poszczególne zdania wypowiadane przez poszczególne postacie, przecież rzeczywiste.”   Prace nad komiksem trwały kilka miesięcy. Rysownik bardzo ostrożnie podszedł do dzieła. Po prostu bał się, że mu nie wyjdzie. Zobowiązał Owsińskiego do dostarczania mu scenariusza w odcinkach i robił … jeden paseczek komiksu dziennie. Za to niektóre jego rysunki to prawdziwe dzieła sztuki! Ponieważ zdawano sobie sprawę z ograniczeń i trudności w dostępie do papieru, materiałów poligraficznych, farby itd., ustalono, że dzieło nie powinno mieć więcej, niż 16 stron. To trochę przygnębiło i autora scenariusza i Federowicza, ponieważ wcale nie tak łatwo sensownie streścić 1,5 roku działalności związku, gdzie tyle się wydarzyło! Komiks wydrukowano w prywatnej drukarni Alicji i Franciszka Postawków w podwarszawskim Konstancinie w nakładzie 1500-2000 sztuk (rozbieżność wynika z tego, ze część egzemplarzy była „na próbę”) , a złożono w introligatorni Witwickiego. Nazwisk autorów – oczywiście – nie ujawniono, zaś jako wydawcę podano tajemniczy Zespół „4R”. Dość ciekawa historia dotyczy logo związku na okładce wydawnictwa. Pierwotnie planowano aby wszystkie egzemplarze miały je w kolorze (czerwonym – rzecz jasna) ale wg. ówczesnej techniki drukarskiej aby do tego doprowadzić należało karty jeszcze raz „przepuścić” przez maszynę co wydłużyło by czas, a ryzyko wpadki w łapy bezpieki i tak było duże. Mając to na względzie szybko zrezygnowano z tego pomysłu, chociaż ok. 30 egzemplarzy wyszło dwukolorowych (otrzymali je m.in. papież, Lech Wałęsa, siedmiu więźniów politycznych z Rakowieckiej) i dziś są białymi krukami. Akcja rozpoczyna się 7 sierpnia 1980 roku, gdy zwolnienie z pracy Anny Walentynowicz doprowadziło do strajku w Stoczni Gdańskiej, a kończy o północy 13 grudnia 1981, gdy nagle zamilkły telefony i teleksy. Wprowadzono stan wojenny. W ostatnim kadrze umieszczono cytat z proroczej (jak się okazało) wypowiedzi Stefana kardynała Wyszyńskiego ze stycznia 1981 roku:Zachowajmy nadzieję, bo proces rozszerzania wolności narodu i budzenia się świadomości sumienia narodowego już się rozpoczął. Jest ziarnem rzuconym w glebę, które wyda owoc stokrotny”. Redaktor
Ciąg dalszy powinien nastąpić

O SMOKU NIEWAWELSKIM…

Ci, którzy czytali część pierwszą „Historii Solidarności w komiksie” być może zapamiętali, że pomysłodawca pierwszego komiksu Solidarności Wojciech Starzyński w pierwszej chwili chciał aby miał on charakter lekkiej powiastki dla dzieci, coś na wzór dzieła Kornela Makuszyńskiego „Przygody Koziołka Matołka”, aby „prosto opowiedzieć o skomplikowanych sprawach dorosłych”. Pomimo, iż pomysł szybko skorygowano na opowiadanie dla dorosłych, to okazało się, że ktoś inny powziął zamiar podobny do tego pierwotnego i to parę lat później. Oto w 1987 roku, Wydawnictwo Społeczne KOS (Komitet Oporu Społecznego – działało w Warszawie 1983–1989 jako zaplecze poligraficzne dla podziemnych struktur „S” związanych z oświatą) wypuściło na „podziemny rynek” komiks pod tytułem „Bajka o smoku niewawelskim napisana bez wiedzy i zgody K.M.”

Ciekawe, że książeczka – jak to napisano w jednej z recenzji – „konstrukcją, formą i rytmem wiersza nawiązuje do komiksów o Koziołku Matołku spółki autorskiej Makuszyński – Walentynowicz”, zaś sformułowanie „bez wiedzy i zgody autora” wzięło się z tego, iż stosowano je na drukach wydanych w podziemiu lub na emigracji, co mogło (choć nie musiało) uchronić autora przed odpowiedzialnością za udostępnienie tekstu „siłom antysocjalistycznym”. Tu, w zestawieniu z tytułem dzieła nabierało dodatkowego humorystycznego wyrazu. W komiksie przyjęto wzorcowy układ z prawdziwego „Koziołka Matołka”, to jest pod sześcioma obrazkami (czarno- białymi – bo na to pozwalały warunki podziemnej poligrafii) umieszczonymi w dwóch rzędach zamieszczono czterowiersze, w stylistyce przypominające dzieło Makuszyńskiego (jego wizerunek też pojawił się w jednej z ilustracji). Ba! Same rysunki też wyraźnie nawiązują do „oryginału” i tu zaskoczenie – bo dziś właściwie nie wiemy kto je wykonał (niektórzy podają, jakoby ich autorem była pani Sylwia Szyrszeń, ale to pomyłka, ponieważ ta ilustratorka ozdabiała dzieło- zbiór z serii: „Wojny dorosłych – historie dzieci” wyd. Literatura, Łódź 2019, gdzie także zamieszczono nasz komiks). Musiał to być ktoś artystycznie nieprzypadkowy, ponieważ przeglądając rysunki łatwo odgadujemy karykaturalne twarze Lecha Wałęsy, Michnika, Kuronia, papieża Jana Pawła II i tych złych: Jaruzelskiego, Urbana… Symboliczna jest ilustracja na okładce, gdzie widać rycerza dobijającego czerwonego smoka. Na bojowej tarczy wojownika- pogromcy widnieją splecione w symbol litery S i P. Czy coś tu jeszcze trzeba interpretować? Sama treść „Bajki o smoku niewawelskim” przedstawia historię walki z komunizmem, powstanie „Solidarności”, duchowe wsparcie papieża, stan wojenny, obozy internowania, oraz sposoby działania kłamliwej, wszechobecnej propagandy czasów PRL. Ciekawe, że to wszystko „podane jest w sosie” wyśmienitego, dobrego w smaku, momentami ośmieszającego humoru, którego ówczesna władza niesamowicie się bała. Wszystko zmieszczono na 13 stronach książeczki wydrukowanej w poprzecznym (jak oryginał) formacie A4. Przez wiele lat nie było powszechnie wiadomo, kto właściwie napisał „Bajki”, bo oczywiście nazwisk autorów nie wymieniono w oryginalnym druku. Dopiero po obaleniu komuny, a nawet jeszcze nieco później (pod koniec lat dziewięćdziesiątych) ujawniono, że autorką jest doskonale znana pisarka dla dzieci – Joanna Papuzińska (polska prozaiczka, poetka, autorka bajek i wierszy dla dzieci, profesor nauk humanistycznych). Komiks, który miał nie tylko informacyjno-propagandowe ale również terapeutyczne zadanie rozszedł się błyskawicznie nie tylko wśród miłośników nielegalnych, antykomunistycznych wydawnictw, a dziś jego pierwsze wydanie należy do „Białych Kruków”. Redaktor
ciąg dalszy powinien nastąpić

„Solidarność moi mili,

rozpoczyna się od tego,

że za wszystkich jeden staje,

no, a wszyscy za jednego.”

Cytat pochodzi z „Bajki oi smoku niewawelskim”
  FOLWARK ZWIEREZĘCY Witam wszystkich w trzecim odcinku naszej prezentacji „solidarnościowych komiksów” (co jest może określeniem nieścisłym, bo może należałoby napisać „w środowisku solidarnościowej opozycji”, jednak ten zwrot jest jednak krótszym i zgrabniejszym, a wiadomo o co idzie). Przypomnijmy – Jeszcze w czasie stanu wojennego podziemne wydawnictwa przygotowały komiksy o Solidarności. Pierwszy z nich – Solidarność – 500 pierwszych dni– napisali w 1984 r. J. M. Owsiński i J. Fedorowicz. Opowiada on historię NSZZ „Solidarność” od wyrzucenia z pracy A. Walentynowicz i strajku w jej obronie aż do wprowadzenia stanu wojennego. Jako drugie przedstawiliśmy dziełko utrzymane w zabawnej formie, nawiązującej do sławnej opowieści K. Makuszyńskiego o koziołku Matołku, ,czyli „Bajkę o smoku niewawelskim, napisana bez wiedzy i zgody K. M”, która z dużą dozą humoru  opisuje walkę z komunizmem: strajki, stan wojenny, propagandę PRL-u. Tekst tego komiksu napisała znana autorka opowiadań i wierszy dla dzieci – Joanna Papuzińska. SŁOWEM I KRESKĄ – CZYLI DZIEŁO SAMEGO ORWELLA! Rok 1985 przyniósł dwa komiksy wydane w drugim obiegu. Ukazały się niezależnie od siebie, w różnych formatach, wydrukowane przez różne podziemne oficyny: „Słowo” i „Rekontra”. Łączy je jeden, podstawowy element: tytuł – „Folwark zwierzęcy”, ponieważ oba oparto na klasycznym tekście Georga Orwella (w oryginale „Animal Farm”). Niby – jak w oryginale – opowiadały o buncie zwierząt na farmie prowadzonej przez pana Jonesa, lecz tak naprawdę była to ostra karykatura mechanizmów tzw. „demokracji socjalistycznej”, obnażająca ułomności komunizmu, przestrzegająca przed totalitaryzmem, stąd władze PRL uważały ją za bardzo niebezpieczną i oczywiście zakazywały rozpowszechniania podobnych treści. Obydwa wydawnictwa różniło nie tylko autorstwo grafiki, opracowania literackiego, ułożenia scenariusza obrazkowego, długość opowieści, edytorstwo, lecz także poziom artystyczny rysunków. Mniejszy z dwóch „Folwarków Zwierzęcych”, z adnotacją, że „prawa autorskie mają Gilosz i Azyl” (Gilosz to nierozszyfrowany pseudonim autora, a pod nazwą Azyl kryje się warszawskie wydawnictwo „Słowo”) nosi podtytuł „Komiks wg Orwella” i został wydrukowany w poprzecznym formacie A5 i nawet jak na warunki konspiracji został narysowany… no powiedzmy – tak sobie…, bardzo po amatorsku. Ilustracje nie trzymają jednej stylistyki, lecz mam wrażenie, że wówczas niewielu to przeszkadzało, ponieważ liczyła się opowieść – treść na 32 stronach, raczej lichego papieru wyśmiewająca bolszewicki świat, który nas tłamsił. Drugi „Folwark” (też z 1985 roku), wydrukowany w Warszawie przez podziemne wydawnictwo „Rekontra” to już prawdziwy, niemal profesjonalny komiks, gdzie ilustracjami z dymkiem zapełniono aż 42 strony całkiem dobrego jakościowo papieru (A4), zaś wykonał je ewidentnie doświadczony rysownik. Na karcie tytułowej widnieją nazwiska dwóch autorów: Maćka Białego i Karola Blue. Dziś wiemy, że pod tymi pseudonimami kryli się graficy Robert Śnieciński i Fernando Molina. Ciekawe, ale i wielka szkoda, że nigdy potem ich nazwiska nie pojawiły się na komiksowej scenie. W 1989 roku – a więc jeszcze w PRL, choć już rozłażącej się, topniejącej w czasie politycznej odwilży – komiks Śniecińskiego i Moliny przedrukowało (w nieco zmniejszonym formacie) warszawskie wydawnictwo „Epoka” i tu uwaga – nakład wyniósł aż 100 000 egzemplarzy! Jak na dzisiejsze standardy, gdzie nakład nowego komiksu rzadko przekracza… 1200 egzemplarzy to prawdziwy kosmos! Dla porządku dodam, że wówczas sprzedano wszystko, a jednym z nabywców był także ówczesny przewodniczący dopiero co reaktywowanej komisji zakładowej NSZZ „Solidarność” w Rejonie Energetycznym Brodnica – Piotr Grążawski. Redaktor
Ciąg dalszy powinien nastąpić

„Solidarność – 25 lat: Nadzieja zwykłych ludzi”

Jak dotąd zaprezentowaliśmy komiksy, które wyszły w wydawnictwach podziemnych, w okresie PRL. Nie wszystkie dotyczyły wprost historii NSZZ „Solidarność” (np. „Folwark Zwierzęcy”), ale ich przypomnienie było o tyle celowym zabiegiem, że pokazywało różnorodność działań wydawniczych środowisk solidarnościowych.

Otóż ci, którzy pamiętają tamte czasy, to pewnie potwierdzą, że PRL był dziwacznym tworem, gdzie fabryki i zakłady pracowały nawet w soboty, bezrobocia nie było, a mimo to wszystkiego brakowało – książek też. Pomimo olbrzymiego ryzyka, podziemne wydawnictwa wskakiwały w ten rynek i sprzedawały (czasem rozdawały) prawie całe nakłady. Dominowały treści bardzo poważne (bo sprawa i czasy takie były) ale zauważono, iż „coś lżejszego” też przyciągnie czytelnika, a ważne – wobec wybranych środowisk (np. młodzieży) doskonale spełni swoją edukacyjno-propagandową rolę. Takim był niewątpliwie komiks. Gdy skończył się PRL i wielu działaczy dawnego podziemia „wstąpiło do poważnej polityki”, lub po prostu zajęła się pracą codzienną, za upowszechnianie idei wzięli się poważni ideolodzy, pisarze, politycy, czasem karierowicze. Tyle, że to już nie miało tego wdzięku, smaku i – mimo wszystko – atrakcyjności; spadły nakłady, zawęził się krąg odbiorców. Za spisywanie historii działań niepodległościowych minionych lat wzięli się (bardzo dobrze) uznani historycy. W naszym regionie najwybitniejszym, niekwestionowanym autorytetem stał się profesor Wojciech Polak (do dziś członek NSZZ „Solidarność”). Mimo to, od czasu, do czasu tu i ówdzie pojawiały się pomysły na proste, przystępne historyjki obrazkowe, choćby zahaczające o dzieje Solidarności. Ostatecznie, tuż przed 25- leciem powstania NSZZ „Solidarność” zgłoszono zamiar wydania profesjonalnie opracowanego komiksu. Pomysłodawcą i autorem scenariuszy był Maciej Jasiński, który w wypowiedzi dla redakcji magazynu AQQ powiedział:     Tworzymy ten komiks ze względu na pamięć o ludziach, którzy mieli dość odwagi, aby powiedzieć „nie” i potrafili zjednoczeni pod sztandarem „Solidarności” doprowadzić do wyzwolenia się Polski spod władzy ZSRR.     Język komiksu jest językiem bardzo uniwersalnym i zrozumiałym. Za jego pośrednictwem chcemy pokazać młodym ludziom, którzy wychowali się już w wolnej Polsce, że jeszcze niedawno była inna Polska. Był to kraj, w którym nie przestrzegano praw obywatelskich, wsadzano do więzień za krytykę władzy, niszczono ludzi za to, że należeli nielegalnej opozycji. Był to kraj z rozbudowanym systemem policyjnym, pełen agentów służb specjalnych, kraj, w którym cały czas stacjonowały oddziały armii radzieckiej. O tym wszystkim nie można obecnie zapominać. Ciężar realizacji wzięło na siebie wydawnictwo komiksowe Zin Zin Press z Poznania, wydawca m. in. Magazynu Komiksów AQQ i takich albumów jak absolutny przebój rynku komiksu w Polsce „Achtung Zelig! Druga wojna”. Dzieło („Solidarność – 25 lat: Nadzieja zwykłych ludzi”) stworzono z czterech odrębnych historii narysowanych przez różnych artystów, profesjonalnie od lat zajmujących się tworzeniem komiksów: Andrzeja Janickiego, Jacka Michalskiego, Janusza Ordona, Jacka Przybylskiego i Janusza Wyrzykowskiego. Rysunek z okładki i kilka ilustracji – wykonał Filip Myszkowski.   Akcja komiksów umiejscowiona została w czasie przełomowych wydarzeń dla „Solidarności” i Polski. Dotyczy pośrednio lub bezpośrednio pięciu wydarzeń:

– strajku, powstania i rejestracji NSZZ „Solidarność”, – wprowadzenia stanu wojennego, – zabójstwa kapelana ludzi pracy – księdza Jerzego Popiełuszki, – obrad „okrągłego stołu” oraz upadku komunizmu w Polsce i w Europie Wschodniej.

  Każdy z rozdziałów liczy 12 stron, z czego 11 stron przeznaczonych jest na komiks, natomiast dwunasta strona zawiera informację historyczną na temat wydarzeń, wokół których toczy się akcja danego komiksu. Obok wstępu Lecha Wałęsy w komiksie zamieszczone są komentarze: prof. Wojciecha Roszkowskiego, Jana Rulewskiego, ks. Romualda Biniaka (proboszcz parafii Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy – kościoła, w którym ksiądz Jerzy odprawił swoją ostatnią mszę) i dr. hab. Jacka Knopka. Pomysł i scenariusze: Maciej Jasiński Rysunki: Andrzej Janicki, Jacek Michalski, Filip Myszkowski, Janusz Ordon, Janusz i Krzysztof Wyrzykowscy Okładka: Filip Myszkowski i Andrzej Janicki Wstęp: Lech Wałęsa Liczba stron: 60 Format: A4 Okładka: kolorowa, kartonowa Druk: czarno-biały Wydawca: ZIN ZIN PRESS – Witold Tkaczyk Jak tłumaczą inicjatorzy – Celem komiksów jest przedstawienie tego, jak „Solidarność” wpływała na postawy, działania i myślenie zwyczajnych obywateli Polski, a także w jaki sposób ci zwykli ludzie zjednoczeni pod sztandarem „Solidarności” doprowadzili do upadku komunizmu w Polsce oraz zapoczątkowali przemiany w całej Europie Wschodniej.” Oczywiście komiksu w księgarniach już raczej nie dostaniemy. Pozostaje rynek wtórny (antykwariaty i internet) ale gdyby trafiła się okazja – zwyczajnie – warto to mieć. Piotr Grążawski
To na razie tyle w temacie, jednak powrót do niego nie jest wykluczony…