Zarząd Regionu Toruńsko-Włocławskiego NSZZ "Solidarność", ul. Piekary 35/39, 87-100 Toruń
tel. 56 622 41 52, 56 622 45 75, e-mail: torun@solidarnosc.org.pl

Ekslibrisy Pani Wandy

niedziela, 25 Listopad, 2018

Gdyby kiedyś, z jakiegoś powodu – a musiał to by być najgłupszy, najbardziej irracjonalny powód na świecie – ludzkość zaprzestała druku książek, wraz z nimi zaginęłaby sztuka ekslibrisu. Co prawda jest ona już teraz w chwilowym kryzysie, lecz zdaniem socjologów kultury wynika to z – być może – przejściowego zjawiska wymiany elit odbiorców sztuki intelektu (o czym nie mam najmniejszego zamiaru Państwu przynudzać), a ponadto z tego, że tworzenia prawdziwego exlibrisu nie da się zmechanizować, skomputeryzować (jeżeli mówimy o sztuce), ponieważ od początku do końca jest dziełem umiejętności manualnych, wrażliwości i wyobraźni człowieka. Tymczasem samo zjawisko jest bardzo stare, ponieważ pierwsze ekslibrisy jako oznaczenia własnościowe pojawiły się w Polsce w drugiej połowie XIV wieku na kartach rękopisów, lecz musiało minąć jeszcze 100 lat nim zaczęto odbijać te naprawdę wykonane artystycznie. W naszej części Pomorza mieliśmy co najmniej kilku niezwykle utalentowanych artystów, wśród których mocnym światłem emanowała gwiazda Pani Wandy Tomaszewskiej.    Wanda Tomaszewska urodziła się 5 marca 1919 roku w roku w Grudziądzu. Pod koniec lat 20 ubiegłego wieku przeniosła się z rodziną do Lwowa, ale – jak wiadomo – po wojnie, to prastare polskie miasto okazało się być jednak… ukraińskie i dlatego wrócili na Pomorze, do Torunia. Tu pani Wanda spędziła większość swojego życia, mieszkając na toruńskim Podgórzu. Studia skończyła na Wydziale Sztuk Pięknych UMK pod kierunkiem niedościgłego specjalisty grafiki książkowej, drzeworytnika Edwarda Kuczyńskiego. Zresztą niemal cały ten wydział stworzyli i prowadzili artyści z Wilna; ze słynnym Jerzym Hoppenem na czele (pierwszy powojenny ekslibris toruński wyciął latem 1945 roku także rodak ze Wschodu – wilnianin Stanisław Rolicz). Niejako przenieśli oni znakomitą wileńską szkołę kultywującą klasyczną harmonię kompozycji i zwracającą uwagę na precyzję warsztatu. To wszystko przejęli nowi toruńscy graficy, wśród których świetnie znalazła się Tomaszewska uprawiająca trudną sztukę drzeworytu sztorcowego (ryt na desce ciętej w poprzek pnia). Wierność zasadom urzekającej klasyki, połączona z nadzwyczajną kobiecą delikatnością, umiejętnością takiego cięcia kreski, aby jej misteria tworzyła klimat przebija z jej każdego dzieła. Miałem w życiu to szczęście, że – dzięki wspólnym znajomym – poznałem Panią Wandę, ba nawet zgodziła się na konsultację kilku moich projektów, przez co  kilka razy odwiedziłem Ją w mieszkaniu, miałem okazję nie tylko do niezwykłych lekcji grafiki, lecz także do rozmów o wszystkim. Niedługo przed śmiercią podarowała mi całą teczkę swoich i obcych prac, graficznych prób, liternictwa, odcisków dziesiątków ekslibrisów, które teraz stanowią dla mnie cenną pamiątkę po niezwykłej, choć takiej bardzo swojskiej artystce Pomorza. Pierwsze spotkanie było dość krótkie; po prostu przedstawiono nas sobie. Zaaranżowała je dyrektorka brodnickiej biblioteki, która wówczas pełniła rolę mistrza ceremonii. Kilka dni przed tym zaproponowano mi stworzenie ekslibrisu dla miejskiej biblioteki z okazji 50-lecia jej istnienia i całkiem słusznie podejrzewałem, że moje spotkanie z Mistrzynią zorganizowano niczym swoiste konsylium. Tak było w istocie, ponieważ dyrektor brodnickiej biblioteki bez zbędnych ceregieli przekazała Pani Wandzie mój projekt do oceny. Gdy mistrzyni dostała go przed oczy, chwilę przyglądała się uważnie, uśmiechnęła się, a potem omówiła rzecz w każdym szczególe. Dowiedziałem się wówczas o specyficznej budowie kompozycyjnej, podstawie, równowadze, liternictwie, „tektonice ekslibrisu”. Potem Pani Wanda przyniosła malutkie, oszlifowane deszczułki z drewna dzikiej gruszy, część swoich dłutek- rylców, matryce grafik i ileś odbitych. W sumie przez kilkanaście godzin rozmawialiśmy o sztuce. Odkryłem jej fascynację starymi budowlami Pomorza, strzelistymi wieżami kościołów, ornamentami, liniami gotyckiego maswerku (okna), wszystkim tym, co w przestrzeni przywodzi przeszłość, ma detal, ma kompozycję. To musiało twórczo drażnić jej wyobraźnię, talent, bo niemal z każdego drzeworytu emanuje uroda świata, jego powab, a także tajemniczość.Umówiliśmy się na telefoniczny kontakt, a kilkanaście dni później Pani Tomaszewska przyjęła mnie w swoim toruńskim mieszkaniu. Usłyszałem serdeczny wykład mistrza kompozycji oraz proporcji o wkładaniu serca w swoje dzieło, choćby najmniejsze, o wykorzystywaniu dobrych emocji, o życiu. Pani Wanda już wtedy (1995r) prawie nie tworzyła, bo jej oczy – jak sama stwierdziła – powoli gasły, jednak odniosłem wrażenie, że jej umysł był prawdziwą artystyczną elektrownią olbrzymiej mocy. Rozmawiała ze mną – zupełnie przecież nieznanym człowieczkiem z prowincji usiłującym tworzyć sztukę, w której Ona była mistrzem – jak z młodszym kolegą. Wyszedłem z jej mieszkania oczarowany… Po tym  zrobiłem jeszcze kilka ekslibrisów dla biblioteki, dla rozmaitych instytucji i ludzi (m.in brodnickiego poety Ryszarda Przybylskiego) po…  zająłem się tym co niesie wartkie współczesne życie. O śmierci artystki dowiedziałem się z gazety. Szkoda. W koronie sztuki Pomorza Nadwiślańskiego zawsze będzie błyszczała jej perełka. Piotr Grążawski
Ekslibrisy autorstwa Wandy Tomaszewskiej ze zbiorów autora