Premier Mateusz Morawiecki, w imieniu rządu i całego narodu podziękował za wielkie dzieło Solidarności. Wyraził też wdzięczność za wszystko, co Solidarność zrobiła dla Polski, Europy i świata.
– Mówi się czasami o „efekcie motyla”, że trzepot skrzydeł motyla jest w stanie z jednego miejsca świata wywołać burze piaskową w innym miejscu świata. Myślę, że takim trzepotem skrzydeł motyla było zwolnienie najpierw z pracy Anny Walentynowicz, matki Solidarności na początku sierpnia, a później to wielkie żądanie przywrócenia jej do pracy. To właśnie jej zwolnienie później spowodowało upadek imperium w Moskwie – podkreślił premier.
Jak mówił, dzięki Solidarności podmiotowość pracownika przeszła bardzo szybko w podmiotowość obywatela, człowieka i podmiotowość Polski.
– Właśnie poprzez Solidarność tak szybko odkryliśmy wtedy, jaka jest siła polskiej duszy, narodu polskiego i razem wspólnie odzyskaliśmy wiarę w to, że poprzez krzyż, poprzez Solidarność możemy odzyskać niepodległość. Mieliśmy odrobinę niezbędnej odwagi. Wykorzystaliśmy tamten moment i niepodległość została przywrócona – zaznaczył.
– Po ’89 roku rychło się okazało, że ideały Solidarności zostały schowane w szufladzie. Dla ówczesnej klasy politycznej, tej, która kierowała się tamtejszą modą liberalizmem, neoliberalizmem, Solidarność i jej idee były niepotrzebne. Można powiedzieć, że były przeszkodą, zawadą w tworzeniu tamtego porządku gospodarczo-społecznego – powiedział premier Morawiecki.
– Wiemy dzisiaj doskonale, że liberalizm i neoliberalizm w wydaniu polskim tyle miały wspólnego z rzeczywistą wolnością, co komunizm z dobrem robotników. Wiemy świetnie, że aby prawdziwa wolność, realnie budowana wolność dała perspektywy rozwoju to państwo musi zgodnie z ideałami Solidarności chronić słabszych. Musi być państwem dla zapomnianych, słabszych i wykluczonych oraz wyrozumiałe dla nich, a jednocześnie silne dla silnych. Z dumą przed państwem staję nie tylko jako premier, ale także jako reprezentant formacji politycznej, dla której ideały Solidarności nie są i nigdy nie były eksponatami muzealnymi, tylko były, są i będą drogowskazem naszego politycznego kierunku – podkreślał.
Morawiecki zaznaczył, że jest na zjeździe nie tylko jako premier rządu RP, ale także „reprezentant formacji politycznej Prawa i Sprawiedliwości, które nigdy nie poddało się temu ukąszeniu neoliberalizmu”. Podkreślił, że dla PiS „ideały Solidarności nie są i nigdy nie były eksponatami muzealnymi”.
– Były, są i będą drogowskazem naszego politycznego kierunku i wiary w to, że Polska ciągle może być lepsza – powiedział Morawiecki. Jak zaznaczył, może się wydawać, że rząd PiS za wolno idzie tą drogą, ale jest to związane z tym, że nie są idealni.
– Jeśli czasami spieramy się z Solidarnością, to jest to spór w rodzinie. Naszym wspólnym mianownikiem zawsze jest dobro człowieka, dobro pracownika. Wspólnym mianownikiem jest dobro Polski, dobro wspólne – oświadczył.
Premier zaznaczył, że narzędziem czy instrumentem, bez którego nie można byłoby zbyt wiele zdziałać, była naprawa finansów publicznych państwa polskiego. Ocenił, że zarówno Solidarność, jak i rząd Prawa i Sprawiedliwości cały czas robi wszystko, by naprawić finanse publiczne, żeby te wspólne postulaty były możliwe do wypełnienia.
Jak zauważył, obecnie idee Solidarności są realizowane poprzez pomoc, jakiej naród polski udziela Ukraińcom.
– Wspólnym mianownikiem z Solidarnością zawsze jest dobro człowieka, dobro pracownika. Wspólnym mianownikiem jest dobro Polski i dobro wspólne a czynem, bez którego nie za wiele można by zdziałać, była naprawa finansów publicznych Państwa Polskiego. Ta idea Solidarności dziś tak pięknie znajduje swoje odzwierciedlenie w tym, co robimy dla narodu ukraińskiego. Panie ambasadorze Andrij Deszczycia, drodzy przyjaciele z Ukrainy – jesteśmy z Wami! Solidarność to właśnie jedni z drugimi, nigdy jedni przeciw drugim, ale to też odwaga. Polski rząd nie zostawi Ukrainy samej sobie – mówił Mateusz Morawiecki.
Ocenił, że „tak jak pierwszy zjazd odbywał się w cieniu naszego strasznego, groźnego sąsiada tak i dzisiejszy zjazd odbywa się w cieniu barbarzyńskiego najeźdźcy”.
Premier Morawiecki zaznaczył, że „partia która mieniła się postsolidarnościową, nie tylko tolerowała pracę za 4-5 zł za godzinę jeszcze 6,5 roku temu, ale również płacę minimalną, która netto wynosiła niewiele ponad 1100 złotych”. – Dziś wynagrodzenie minimalne to 2,2 tys. zł. Czyli w 6,5 roku blisko dwa razy więcej. Ciągle za mało, ale tak jak powiedział pan prezydent, to jest ta ściana, po której się wspinamy – dodał szef rządu.
–
Ten zjazd odbywa się w cieniu barbarzyńskiego najeźdźcy, który niszczy wolność i życie na Ukrainie – zaznaczył. – Dziękuję moim rodakom, że stanęliście na wysokości zadania. Za wspaniałą wyciągniętą dłoń dla naszych sąsiadów i przyjaciół z Ukrainy, którzy walczą przecież o naszą wolność – powiedział szef rządu.
– Tak, jak posłanie do ludzi narodów Europy Wschodniej z pierwszego zjazdu, w którym czynny udział brał mój ojciec Kornel Morawiecki, wydrukowane w językach sowieckich zburzyło czerwone trony, tak wierzę, że dzisiejszy – jubileuszowy zjazd – Solidarności też będzie miał taki wpływ na utrzymanie wolnej Ukrainy. Na zwycięstwo nad podłym, barbarzyńskim reżimem rosyjskim. Wierzę w to głęboko – oświadczył premier.
Przywołał także wspomnienia, gdy jeżdżąc po Polsce na przystanku autobusowym zauważył napis: „Gdyby nie Ursus, gdyby nie Radom zjadałbyś dzisiaj chleb z marmoladą”. – Przywołałem to dlatego, że Ursus i Radom to uwertura Solidarności. Tej Solidarności, o której mówiliśmy: nie ma wolności bez Solidarności. I dziś głęboko w to wierzę! – zaznaczył Morawiecki.