Wszystko przez brak porozumienia w sprawie podwyżek płac.
Pracownicy spółki Polregio są najmniej zarabiającymi pracownikami na kolei, stąd trudno dziwić się, że po pierwsze walczą o podwyżki (postulat mówi o 700 złotych) , a po drugie uciekają z firmy gdy tylko nadarzy się okazja chioćby nieco lepszej płacy. Zjawisko jest dewastujące, ponieważ uciekają nie tylko doświadczeni, znający firmę od podszewki, lecz także ci, którym się wydawało, że mogą tu popracować parę lat, żeby nabrać doświadczenia. Efekt jest taki, iż nawet coraz trudniej skompletować obsady pociągów.
12 połączeń obsługiwanych na terenie Kujaw i Pomorza przez spółkę Polregio zostało w środę (28 kwietnia) odwołanych. Źródłem trwającego od kilkunastu dni kryzysu są kwestie finansowe. Pracownicy domagają się kilkusetzłotowych podwyżek.
Województwo jest udziałowcem w tej spółce, więc może przeznaczyć część funduszy z promocji, na pokrycie pracowniczych zobowiązań – mówią związkowcy. Marszałek Całbecki, jak również wielu radnych sejmiku raczej nie są za takim rozwiązaniem. W wywiadzie dla Radia PIK marszałek poinformował, że jest rozwiązanie problemu, ale wiąże się ono z podwyżkami cen biletów:
– Znaleźliśmy rozwiązanie, zaproponowaliśmy je pani dyrektor i sądzę, że w tej chwili trwają rozmowy między stroną związkową, a dyrekcją naszego oddziału, aby zawiesić pogotowie strajkowe i odstąpić od groźby strajku generalnego, który, jak wiemy, jest planowany na 16 maja. Ta nasza propozycja będzie skutkować wzrostem ceny biletów w naszym województwie, chociaż tu mamy naprawdę dobrą sytuację – dużo lepszą, niż pozostałe regiony, bo u nas bilety są najtańsze w Polsce. Kiedyś wprowadziliśmy świadomie bardzo niską opłatę za bilety po to, żeby promować, rozwijać przewozy. To dało efekt, bo rzeczywiście obserwujemy ostatnio dość znaczny wzrost potoku podróżnych, ale niestety o 15% będziemy musieli podwyższyć cenę biletu – mówi marszałek Całbecki.
Na razie rozmowy toczą się dalej.
inf.