W XIV wieku, prawdopodobnie z krzyżackiej fundacji, pobudowano tu kościół pod wezwaniem św. Bartłomieja (pod tym samym wezwaniem erygowano parafię chełmońską).
Sam budynek świątyni jest czteroprzęsłowy, gdzie prezbiterium zaznaczono obniżeniem stropu i zwężeniem ścian. Na osi, nieco później, dobudowano zakrystię, a od południowej strony korpusu, kruchtę wejściową. Wschodnią ścianę ozdobiono schodkowym szczytem z pięcioma ostrołukowymi blendami (płytkimi wnękami). Trójkątny wschodni szczyt zakrystii (II połowa XIV wieku) także jest ozdobiony blendami (czterema), pomiędzy którymi są ukośne lizeny (płaskie, pionowe pasy, lekko występujące z lica muru). Elewacja ściany zachodniej jest zwieńczona trójkątnym szczytem, zbudowanym dopiero na przełomie XVI i XVII wieku. Okna małe, ostrołukowe. Dach dwuspadowy, pokryty dachówką (tzw. karpiówką). Całą świątynię otacza neogotycki mur z 1870 roku.Kościół malowniczo posadowiono na niewielkim wzgórzu.
Gdy wejdziemy do wnętrza tej w jakże typowej dla wiejskich parafii Pomorza Nadwiślańskiego starej gotyckiej świątyni od razu rzuci nam się w oczy niezwykle okazały manierystyczny ołtarz z początku XVII wieku, ufundowany przez niegdysiejszego właściciela Chełmonia, kolatora tej świątyni Zygmunta Konarskiego. Zdaniem znawców, w całym wystroju znać manierę dominikanów z Torunia, łącznie z ich artystyczną wizytówką umieszczoną na samym szczycie ołtarza, czyli obrazem Matki Bożej Różańcowej ze św. Dominikiem i św. Katarzyną ze Sieny. Pozostałe obrazy „dość poprawnej roboty” przedstawiają Archanioła Gabriela i Matkę Bożą w ekstazie, oraz trzy- wyobrażające tajemnicę wcielenia Syna Bożego. Warto zwrócić uwagę na rzeźby. Od razu widać, że nie byle jaki snycerz je wykonał. Pełnoplastyczne postaci zachwycają skrupulatnym wykończeniem, dopieszczeniem detali.Jednak najważniejszy skarb tego kościoła znajduje się w ołtarzu głównym, tuż za specjalną zasuwą, chroniącą go na co dzień.
Oto tu, od ponad 300 lat eksponowany jest niezwykły obraz, a mianowicie słynący łaskami, określany jako cudowny wizerunek Matki Bożej Brzemiennej. Nikt nie wie skąd tu przywędrował, kto go namalował, kiedy dokładnie przyszedł do Chełmonia. Można jedynie pokusić się o spekulacje, że być może jest równolatkiem swojej oprawy, czyli wielkiego, manierystycznego ołtarza z początku XVII wieku.Wprawdzie jeden z proboszczów Chełmonia – ksiądz Franciszek Lange (duszpasterzował w latach 1874-1909) zapisał następujące słowa: „Tak mi powiadają, ale już nikt tego sam nie pamięta, że tu podobno, gdzieś w lesie, pastuch znalazł ten obraz, jak szukał bydła po lesie”… Hmm, legenda bardzo podobna do tej z Sanktuarium w Licheniu, lecz dużo wcześniejsza.
Na dodatek, gdyby wgłębić się w lekturę starych akt wizytacyjnych, to znajdziemy tam wzmianki o srebrnych wotach w postaci figur i rytów… zwierząt domowych. Coś z tą legendą na rzeczy jest, lecz ile z tego prawdy, a ile legendy? Może postać pasterza Bartłomieja, tak do końca nie jest tylko ludowym wymysłem? Może…Obraz jest naprawdę niezwykły. Malowany na płótnie, przedstawia Marię do połowy Osoby. Madonna ma na nim długie, rozpuszczone, ciemne włosy, zaś jej głowę wieńczy nałożona na obraz srebrna korona i otacza 12 złotych gwiazd („a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu” Ap 12,1) z odchodzącymi promieniami. W lewej ręce trzyma księgę, natomiast prawą ma ułożoną tuż przy piersiach w geście, jakim od wieków malarze uwieczniają brzemienne kobiety. Jej ciąża jest bardzo widoczna, zatem blisko już do Cudownej Nocy Narodzenia Pana…. Obraz ozdabia nałożona sukienka ze srebrnej blachy pochodząca z II połowy XVIII wieku (na pokrycie jej złoceniami przeznaczono podobno 6 dukatów).
Opisując popularnym językiem – twarz Marii jest bardzo ładna. Malarz ukazuję Ją jako piękną, młodą kobietę, o szlachetnych rysach i pogodnym, łagodnym wyrazie twarzy – doskonała renesansowa szkoła!
Przed obrazem płoną zawsze cztery świece. To stara tradycja, której korzenie trudno dziś odgadnąć (może pamiątka czterech ewangelii?), a gdy obraz jest odsłaniany, lub zasłaniany wszyscy w kościele powinni być na klęczkach z pochylonymi głowami. Mówią, że na szczególne łaski mogą liczyć modlące się przed tym obrazem chore dzieci, przyszłe matki i ci, którzy mają kłopoty ze wzrokiem. Lecz nawet jeżeli akurat nie masz żadnej pilnej sprawy do Pana Boga (co jednak trudno sobie wyobrazić), to i tak trzeba tu bezwzględnie przyjechać i samemu spojrzeć na to dość niezwykłe dzieło nieznanego autora. Ci, którzy potrafią się modlić, niech to koniecznie zrobią w tym miejscu, zaś ci którzy tego nie potrafią i nie chcą próbować, niech na wizerunek Matki Bożej Brzemiennej popatrzą z najwyższym szacunkiem, jak na dzieło artystyczne, a wkrótce – może i bezwiednie – podziękują Bogu, że pozwolił ludziom głosić Jego chwałę przez TAKĄ sztukę…Tekst & foto Piotr Grążawski
Fot od góry – widok na kościół w Chełmoniu, niżej – chełmoński obraz i wschodnia ściana kruchty.