Wcale nie tak znów w cieniu walki ze skutkami epidemii koronowirusa internet zalewa fala obrzydliwego, zupełnie zdziczałego hejtu. Najczęściej anonimowi autorzy, lub skryci pod durnymi pseudonimami właściciele kont facebukowych, twiterowych wychodzą z siebie, aby prześcignąć się w tym, kto bardziej przywali błotem rządowi, prezydentowi, ministrom, administracji, kościołowi, „kaczorowi” itd.
To nic, że instynkt samozachowawczy szepcze: „państwo jest w trudnej sytuacji, oni (rząd, administracja) są jedynymi poważnymi organizatorami pomocy więc może wypada wstrzymać z bluzgi, chociaż do momentu aż się ustabilizuje” – nic – nienawiść trolla ma dużo większą siłę. Do tego dochodzi celowa dezinformacja – niestety – uprawiana też przez niektóre duże stacje telewizyjne i gazety. Ich reporterzy, dziennikarze podają jakieś kompletnie nie sprawdzone, pochodzące z niewiarygodnego źródła, lub wręcz wymyślone dane… Po co to robią?
Po sobotnim oświadczeniu lidera partii rządzącej, że wybory powinny odbyć się w terminie rozszalałe „autorytety” zaczęły wyć nieprawdopodobne głupoty w stylu: „Na ołtarzu wygranej jest w stanie położyć wiele ofiar”, „Kolejny raz okazuje się być cynicznym graczem, który kosztem zdrowia i życia Polaków za wszelką cenę chce utrzymać władzę” (
jedno i drugie autentyczne) itp, itd…
W tej sytuacji przyjęcie do siebie głosu „Solidarności” (patrz publikowana wcześniej odezwa Piotra Dudy), apelu o zachowanie rozsądku i spokoju, prośba o nie wykorzystywanie zagrożenia do wygrywania wąskich postulatów i o świadczenie pomocy wzajemnej jest najlepszym wyjściem.
Redaktor
Popatrzcie na obrzydliwą twórczość troli tylko z jednego profilu facebukowego nazwanego na urągowisko – „My Polacy”. Co trzeba mieć w głowie, ile nienawiści, ile szatańskiej wręcz inspiracji aby wymyślać takie niedorzeczności i to w czasie tak szczególnym, gdy na pokładzie potrzebne są wszystkie ręce.