Muzealnicy Włocławka chcą podwyżki
środa, 12 Grudzień, 2018
„Specjaliści z dziedzin społecznych i spraw kultury w 2016 r. zarabiali średnio 5130 zł brutto” – możemy przeczytać w „Roczniku Statystycznym Województwa Kujawsko-Pomorskiego 2017″. Znakomicie, jednak czy pracownicy muzeów, zwłaszcza ci z tytułami naukowymi, z dorobkiem badawczo- naukowym są takimi specjalistami „z dziedzin społecznych i spraw kultury”?… Okazuje się, że niekoniecznie, ponieważ ich pensja daleko odbiega od tej podanej w „Roczniku…” (gdyby to było podstawowe kryterium). Być może w Sejmiku Samorządowym (bo akurat tego mecenasa kultury dotyczy artykuł definicja „dziedziny społeczne i sprawy kultury” jest znacząco inna, niż głoszą to rozmaite encyklopedie i słowniki.
Związkowcy NSZZ Solidarność działający w Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku, którzy od wielu lat nie mieli żadnych podwyżek płacy, zwrócili się do swoich decydentów z pismem postulującym podwyżkę o kilkaset złotych, która choć w części mogłaby zrekompensować brak takich w przeszłości.
W petycji złożonej na ręce dyrektora MZKiD piszą m.in. tak: „W 2010 roku płaca minimalna wynosiła 1317 zł, a w 2018 roku już 2100 zł. W tym samym czasie pensje wzrosły w muzeum: zaledwie o 12%. Pragniemy zauważyć, że średnia płaca w MZKiD, to 3120 zł brutto, podczas gdy średnie wynagrodzenie w województwie kujawsko-pomorskim wynosi 4117,23 zł brutto (dane |GUS za III 2018).”
Osobiście widziałem „kwitek” wypłaty jednego z pracowników Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku, gdzie kwota do wypłaty wynosiła trochę ponad 1600 zł, czyli dużo mniej niż dieta radnego w sejmiku województwa.
Opinia związkowców z Solidarności jest także opinią zdecydowanej większości pracowników Muzeum, dlatego w przypadku braku reakcji na postulaty środowiska, należy spodziewać się twardego protestu.
Mecenat państwa jest nieodzownym elementem kulturotwórczym. Nie ma suwerennego społeczeństwa/narodu bez długofalowego wsparcia dla kultury wysokiej, niezależnie czy rozumiemy ją jako troskę o dziedzictwo narodowe, czy jako dbałość o to, co „tu i teraz” kształtuje polskość właśnie jako kulturę. Nie można wartości decydujących o kulturowym „być albo nie być” zdawać na ślepą grę sił rynkowych, tym bardziej, że z zasady są one zainteresowane tym co płytkie, trywialne i przynoszące krótkotrwałe zyski. Problemem jest dziś, że zarówno państwo, jak społeczeństwo poddaje się hegemonii komercji. Póki co rozmaici marszałkowie, prezydenci miast, starostowie i wójtowie zostali obciążeni odpowiedzialnością za prawidłowe finansowanie zjawisk kulturalnych, a w pierwszej kolejności powinni zadbać o tych, którzy na co dzień strzegą konserwują i udostępniają dziedzictwo pokoleń. Trzeba uwolnić ich od zmory przymusowego (bo życie kosztuje) chałturzenia i dorabiania na boku, niech zajmą się naszymi skarbami.
Red.