Zarząd Regionu Toruńsko-Włocławskiego NSZZ "Solidarność", ul. Piekary 35/39, 87-100 Toruń
tel. 56 622 41 52, 56 622 45 75, e-mail: torun@solidarnosc.org.pl

MOŻE NIE NAD MORZE, A NAD JEZIORA?

wtorek, 28 Lipiec, 2020

Życie związkowe wyraźnie zwolniło – jak zawsze o tej porze – w pełni sezonu urlopowego. Jeżeli nie bardzo wiesz co zrobić z wolnym weekendem, to może ta propozycja akurat przypadnie Ci do gustu – wpadnij na Pojezierze Brodnickie nad jedno z dwu niezwykłych jezior: Bachotek lub Wielkie Partęczyny. Zresztą nie musisz wybierać, ponieważ obydwa akweny są niedaleko siebie i z powodzeniem możesz odwiedzić obydwa!

BACHOTEK

 Jezioro Bachotek niewątpliwie należy do wielkiej trójki pojezierza Brodnickiego (jeszcze Zbiczno i Wielkie Partęczyny). Ten dość niezwykły i oryginalny zbiornik wypchnięty przez lodowiec wzdłuż wielkiej rynny z południowego wschodu na północny zachód ma powierzchnię około 211 ha, zaś jego maksymalna głębokość wynosi 26 m.

Jednak nie to stanowi o oryginalności jeziora, a jego wyspa (za chwilę) i dwa pasma wzgórz… podwodnych.!…Jedno rozciąga się około 200 m na południe od wyspy – tu szczyt najwyższego dochodzi do niemal 3,5 metra pod powierzchnię wody, natomiast drugie pasmo znajduje się vis-à-vis Ośrodka Wypoczynkowego Stepolu i tu szczyt najwyższego wzgórza dochodzi pod samo lustro. Obydwa ciągi podwodnych wzgórz nie są przesadnie długie ale ewidentne. Zwłaszcza łatwo odnaleźć te przy Ośrodku, ponieważ widać wspaniałą podwodną gęstwinę roślinności, stanowiącej zresztą raj dla szczupaków i okoni.

Powierzchnia obydwu wierzchołków wieńczących dwa łańcuszki jest co prawda twarda (nie muli) ale mimo dość dobrej przejrzystości wody nurkować tam niebezpiecznie, bo przy odrobinie pecha można się wplątać w jakieś resztki sieci, przemyślnych sznurków, żyłek- czyli rozmaitych wrednych pomysłów kłusowniczych….

Wyspa jest urocza. Rośnie na niej wiele gatunków rzadkich roślin i jest „pilnowana” przez wielkie kormorany, które wcale tak chętnie człowiekowi nie ustępują, a nadto sprawiają wrażenie, jakby rozważały czy nie należałoby intruza potraktować dziobem w czerep albo -co gorsze- guanem…

We współczesnych przewodnikach określana jest jako „Wyspa Skarbów”. A czort wie, kto jej nadał tak infantylną nazwę (jakiś miłośnik Roberta Louisa Stevensona?) ale oczami wyobraźni już widzę starego dziedzica Bachotka Feliksa Dzięgielewskiego jak śmieje się serdecznie na ten objaw nad kreatywności twórców przewodników, ponieważ pastuchy Dzięgielewskich od niepamiętnych czasów wypasali na wyspie owce, które transportowali tam na wielkich łodziach. Przepędzano tam też wpław (może po znanych dawniej płycinach) krowy, czego piękne świadectwo zostawił przedwojenny reporter „Słowa Pomorskiego”. Zaproszony przez Feliksa – juniora do pobytu w majątku – przeżył, a potem pokrótce opisał niezwykłe jak na mieszczucha zdarzenia…

Dzięgielewscy zawsze byli patriotami. Gdy ostatni z nich- dziedzic Stanisław, aktywny, ofiarny członek brodnickiego oddziału Armii Krajowej dostał wiosną 1945 roku od nowej – „ludowej” władzy nakaz nie tylko natychmiastowego opuszczenia swojej własności, lecz również zakaz zbliżania się do niej na odległość nie mniejszą niż 50 kilometrów, to z pewnością zachichotały wszystkie diabły kryjące się w tajemniczej części jeziora zwanej Topiele….

WIELKIE PARTĘCZYNY

Foty, które tu prezentuję nie są zdjęciami z kosmosu, choć momentami można się zastanowić czy nie są dziełem jakiego surrealisty, a tymczasem to tylko efekt pstryknięcia średnim aparatem na głębokości 1,5 do 2 metrów pod lustrem wody jeziora Wielkie Partęczyny.

Jezioro jest potężne! Zajmuje ponad 324 hektary, a w najgłębszych miejscach dochodzi 30 metrów i więcej! Ta nieścisłość bierze się z ciągłych zmian ukształtowania dna spowodowanymi silnymi prądami przydennymi i istnieniem podziemnych… rzek szorujących przez cały ciąg jezior.

Podwodny krajobraz może zachwycić szczególnie w południowo -wschodniej części Wielkich Partęczyn, bo mamy tu do czynienia z krótkimi pasmami wzgórz, a nawet ostrych stoków(!) których wierzchołki podchodzą pod lustro wody, by za chwilę wypłynąć na rozległe, płaskie jak stół pustkowia głębin gładzone lodowatymi prądami wspomnianych rzek.

Starzy rybacy potrafią wyliczyć na tym olbrzymim akwenie aż 53 nazwy rozmaitych toni połowowych, z których do oryginalniejszych należą: Kacza Dupa, Nosacz, Na Iwankę. Zresztą samo jezioro też dzielą na 5 części: Wędoły, Szredni Kawał, Iwany i Mniały- nazwy dziś już prawie nie używane, a w których pięknie – zwłaszcza w Szrednim Kawale -pobrzmiewa cudowna miejscowa gwara (mieszanina lubawsko-chełmińska), którą jeszcze swobodnie posługiwał się mój dziadek, a wybornie znał śp. Ojciec.

Co do wielce oryginalnej nazwy, to już dawno temu wypowiedział się słynny przedwojenny nauczyciel z Cichego Józef Leliwa Piotrowicz „Znalazłszy się nad jeziorem w porze letniej, po co dopiero minionej burzy deszczowej , można zobaczyć parę tęczy naraz , wynurzających się z wody spoza silnie poszarpanych brzegów jeziora, tworzących rozmaitych kształtów półwyspy i zakola, dzięki którym tęcza przy sprzyjającem naświetleniu rozbija się , tworząc topograficzne całości, dla każdej części jeziora osobne.” Parę tęczy naraz- stąd Prtęczyny!

Późną jesienią 1939 roku Leliwę Piotrowicza aresztowali jego niemieccy znajomi, mieszkańcy Cichego, z którymi kilka godzin wcześniej przywitał się serdecznie po powrocie z wrześniowej tułaczki. Być może te bydlaki do dziś beczą za utraconym Vaterlandem… Zamordowano go prawdopodobnie 8 grudnia 1939 w w obozie koncentracyjnym Hohenbruch koło Królewca… Jeszcze jedna tragiczna historia z kresów Pomorza Nadwiślańskiego i progu Mazur…

Wróćmy do fotek. Oczywiście Partęczyn nie można sobie lekceważyć, tym niemniej jeśli ktoś potrafi dobrze pływać to warto zauważyć, że w tym nadzwyczaj czystym akwenie (przezroczystość momentami ponad 3m!) amatorskie nurkowanie ( na 1,5-2m maska z fajką i płetwy) dostarcza niesamowitych przeżyć i wręcz kosmicznych widoków.

Zatem – jak widać – weekend nad jeziorami może być fajny, nieddrogi i nie zapomniany! Woda tu czysta, co krok zabytki i zbytki, a wieczorem, gdy trzaska ognisko – niesamowite historie o dzielnych, twardych ludziach tej ziemi, o miłości i złości, solidarności i zdradzie, o duchach, upiorach i aniołach

text&foto Piotr Grążawski