Faktyczna kampania wyborcza, mimo jeszcze nieoficjalnego przebiegu (nie ogłoszona) rozwinęła się na dobre i w powietrzu fruwa błoto. Związek nasz, jako instytucja społeczno-zawodowa zdaje sobie sprawę, że nasi członkowie mają różne poglądy polityczne, stąd mogą występować (jedynie w swoim imieniu) po różnych stronach walki wyborczej i dlatego nie określa swojego oficjalnego stanowiska. A jednak od czasu do czasu próbują nas wmanewrować w politykę, zaczepiają, a nawet obrażają.
Jeden z liderów dużej formacji ostatnio na wiecu opowiedział ludziom jak to jeden z członków NSZZ Solidarność, który miał mu przeszkadzać w wiecu, zasłabł po tym gdy koledzy-związkowcy dali mu wódki. On nie chciał ale, że ma jedynie 3 miesiące do emerytury, to bojąc się groźnych związkowców, którzy by mogli spowodować jego wyrzucenie z pracy- wypił…
Taką debilną bajeczkę wymyślił prawdopodobnie „od ręki”, no bo sztabowców nie podejrzewam aż o takie zubożenie umysłowe. Podobnie jak „błyskotliwą” tezę, że (prawdziwi) związkowcy „są zawsze przeciwko rządzącym”, czy „(…) byliście niemymi, tchórzliwymi świadkami zła, które rozpanoszyło się w Turowie, w Bogatyni i w całej Polsce?”…
Zupełnie nie wiadomo po co takim i podobnym politykom jest otwieranie kolejnych frontów, kolejnych pół konfliktu, a nie np. napisanie programu na czas ewentualnego zdobycia władzy, o którym mogliby pogadać z „Solidarnością”.
Nie zaczepiajcie Solidarności, nie wciągajcie do zapasów w politycznym błocie, bo my wciąż mamy pazury, a gdy ich użyjemy w samoobronie nikt na tym niczego nie zyska.
Redaktor