Na posiedzeniu w dniu 15 lipca 2024 r. Radzie Dialogu Społecznego nie udało się wypracować wspólnego stanowiska w sprawie propozycji wzrostu minimalnego wynagrodzenia za pracę w 2025 r. To oznacza, że rząd do 15 września ma czas na podjęcie ostatecznej decyzji w tej sprawie.
Rząd: 4626 zł minimalnego wynagrodzenia w 2025 roku. Związki zawodowe: co najmniej 4650 zł brutto
Na wypracowanie wspólnego stanowiska w sprawie minimalnego wzrostu wynagrodzeń Rada Dialogu Społecznego ma co roku czas do 15 lipca. Zgodnie z przepisami, jeżeli RDS w ustawowym terminie nie uzgodni wysokości minimalnego wynagrodzenia i stawki godzinowej, wówczas kwoty te ustala Rada Ministrów w drodze rozporządzenia do 15 września br. Wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę, a także wysokość minimalnej stawki godzinowej ustalone przez Radę Ministrów, nie mogą być jednak niższe od tych, które zostały wcześniej przedstawione Radzie Dialogu Społecznego do negocjacji. Na posiedzeniu plenarnym Rady Dialogu Społecznego w dniu 15 lipca 2024 r. przeprowadzono dyskusję dotyczącą propozycji wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz propozycji wysokości minimalnej stawki godzinowej w 2025 r. Rząd zaproponował, by od 1 stycznia 2025 r. płaca minimalna wyniosła 4626 zł brutto, a minimalna stawka godzinowa dla określonych umów cywilnoprawnych do 30,20 zł. Porozumienie wypracowała jedynie strona związkowa, która zaproponowała wzrost minimalnego wynagrodzenia przynajmniej do poziomu 4650 zł. Zdaniem naszych przedstawicieli (Solidarności) propozycja rządowa jest „niesatysfakcjonująca”. Z kolei Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych przekonywało, że minimalne wynagrodzenie gwarantuje godne życie, a propozycja związków „tylko trochę różni się od rządowej”.
Strona pracodawców opowiedziała się za propozycją rządu, jednak pojawiły się też głosy o zamrożeniu płacy minimalnej na następny rok. Przedstawiciele Konfederacji Lewiatan podkreślali, że grozi nam masowa likwidacja małych firm, a pracodawcy RP zwracali uwagę, że nie każda firma funkcjonuje w warunkach „warszawskich”. Ponadto pracodawcy wskazywali, że „pompowanie płacy minimalnej jest dużym zagrożeniem dla bytu firm w uboższych regionach kraju”.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej pracuje równolegle nad wdrożeniem unijnej dyrektywy o minimalnych, adekwatnych wynagrodzeniach w Unii Europejskiej. Zgodnie z jej zapisami państwa członkowskie są zobowiązane do dokonywania oceny adekwatności minimalnego wynagrodzenia. W tym celu muszą wybrać jedną lub kilka „orientacyjnych wartości referencyjnych”. Przykładowo może to być np. 60 proc. mediany wynagrodzeń, 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia (na poziomie międzynarodowym lub na poziomie krajowym).
Dyrektywa musi być wprowadzona do jesieni 2024 roku.
„Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej skierowało wniosek o wpis do wykazu prac legislacyjnych rządu i jesteśmy gotowi do dalszych prac, do konsultacji i do uzgodnień nad przedmiotowym projektem. Spodziewamy się, że w najbliższym czasie do tego dojdzie, mając na względzie datę listopadową konieczności wdrożenia wspomnianej dyrektywy” – zapowiedziała szefowa MRPiPS.
Dodała, że w tym projekcie będzie uregulowana kwestia związaną z wartością referencyjną wzrostu płacy minimalnej, czyli kierunkowego wskaźnika relacji płacy minimalnej do przeciętnego wynagrodzenia.
Tu trzeba zauważyć, że finanse publiczne (w tym m.in.: budżet państwa, budżety jednostek samorządu terytorialnego, FUS, NFZ) zyskują na podwyżce płacy minimalnej. Z tego powodu rosną przecież zaliczki na podatek PIT, składki ZUS i zdrowotne. Rzecz jasna – są i straty w postaci likwidowanych firm, ale bilans i tak jest mocno dodatni dla sektora finansów publicznych. W OSR projektu rozporządzenia podwyższającego płacę minimalną na 2024 rok obliczono (prognozowano), że z tego tytułu finanse publiczne miały zyskać „na czysto” ponad 9,1 mld złotych. Taki zysk jest nie do pogardzenia dla żadnego z rządów. A zwłaszcza dla obecnego, nad którym wisi groźba wdrożenia unijnej procedury nadmiernego deficytu.