Podczas ostatnich obrad Zarządu Regionu (22.04) Dariusz Ludwikowski (Geofizyka Toruń) poruszył sprawę pokomunistycznego dziedzictwa i stwierdził, iż dopóki w przestrzeni społeczno-politycznej Polski będą brylowali dawni aparatczycy – nie ma mowy o uporaniu się z problemem.
W ostatnim punkcie sesji Zarządu Regionu („sprawy różne”) głos zabrał Dariusz Ludwikowski i nieco nawiązując do głośnej sprawy toruńskiego osiedla określanego nieformalną i niefortunną nazwą JAR poruszył kwestię wciąż dzielącej Polaków oceny postkomunistycznego dziedzictwa. Zdaniem Ludwikowskiego już sam fakt, iż komuniści korzystają ze swobód przeciwko którym kiedyś sami ostro walczyli i poprzez wybory – oni – sekretarze PZPR, działacze bolszewiccy, rozmaita hałastra po partyjnych szkołach, których jedyną zasługą jest czynny udział w dławieniu demokratycznych dążeń Polaków – sięgają po miejsca w parlamencie, europarlamencie, sejmikach, radach samorządu, a nawet administracji.
Są tolerowani, ba, niekiedy nagradzani, odznaczani, ich działalność jest relatywizowana („nie byli tacy źli, to Moskwa ich zmuszała”, „stan wojenny zapewnił przetrwanie” itp.), opływają w dobra materialne.
„Co robią komuniści w europarlamencie wybrani z polskich list?” – retorycznie pytał Ludwikowski. – „Przecież już dawno powinniśmy zapomnieć o takich dinozaurach, szkodnikach jak Miller, czy Cimoszewicz! Nic dziwnego, że jest opór przeciwko likwidowaniu śladów totalitarnej przeszłości, bo jako społeczeństwo zbyt mało zrobiliśmy dla ostatecznego napiętnowania minionego ustroju”.
„A potem pojawiają się głupkowate filmy typu „Gierek”, w cukierkowej oprawie przedstawiające PRL i jego strażników” – dodano z sali.
Piotr Janowski (Chełmno) podniósł sprawę wciąż straszących „ruskich monumentów”, niekiedy chronionych także przez… konserwatorów zabytków. „Brzydkie toto, zwaliste, z byle czego zrobione ale rozwalić nie pozwalają, ponieważ swego czasu jakiś partyjny kacyk zdecydował o złożeniu pod fundamentem tego dziadostwa prochów jakiegoś bolszewika, co już zmienia status „monumentu” na… grobowiec, a tego nie tak łatwo ruszyć. Wiem, co mówię, ponieważ taka sytuacja jest w Chełmnie, a władze samorządowe boją się nawet wspomnienia o dyskusji na ten temat”.
„Nie chodzi o rozwalanie, niszczenie rzeczywistych nagrobków (choć bandyckie symbole – sierp i młot – powinny być z nich zdjęte), a o koszmarnej urody „pomniki wdzięczności”, których jeszcze trochę stoi w rozmaitych miejscowościach (ostatnio mówi się, że mniej niż 50), a mnóstwo na cmentarzach” – podnosili różni mówcy w dyskusji, gdzie spory udział mieli przedstawiciele Włocławka.
„Trzeba raz z tym skończyć, a gdy za naszą granicą, występujący pod sowieckimi symbolami Rosjanie mordują ludzi, to żeby nie było dwuznacznych sytuacji (tu kwiaty tam kości pomordowanych) należy jeszcze przyspieszyć”.
Zgłoszono też „nas gorąco” kilka inicjatyw natury edukacyjnej (np. publikowanie życiorysów komunistów zajmujących obecnie stanowiska społeczno-polityczne). Ponieważ ich nie sformalizowano, to Prezydium ZR podejdzie do nich w wolnej chwili, a z pewnością podczas kolejnego spotkania z przedstawicielami IPN.
Fot u góry – na pierwszym planie Dariusz Ludwikowski, niżej Piotr Janowski
txt&fotopiotrgrążawski