Wkroczyliśmy w rok jubileuszu narodzin związku i przy tej okazji może warto „nadrobić parę rzeczy”; a choćby zajrzeć do Tygodnika Solidarność, sprawdzić „co pisze” w Statucie, a już z pewnością warto przypomnieć sobie hymn związku. Co prawda nie ma zbyt wielu okazji do jego oficjalnego śpiewania ale w roku jaki mamy – takie się zdarzą – z pewnością.
Jak dotąd – raczej nie popisujemy się powszechną znajomością słów naszej głównej pieśni, ba, są i tacy, którzy ze zdziwieniem przyjmują fakt, iż „coś podobnego” jak hymn NSZZ Solidarność w ogóle ma… Dobra… Nie ma obowiązku, a po prostu chyba wypada znać. Tym bardziej, że „poezja krótka”, melodia fajna, do zanucenia nie wymagająca talentu Kiepury. W dodatku autorami pieśni są bardzo ciekawi, zasłużeniu ludzie: Jerzy Narbutt, Stanisław Markowski. Narbutt za swoją twórczość został odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Komandorią Orderu Odrodzenia Polski. Pochodził z patriotycznej rodziny (jego dziadek Ferdynand Narbutt był uczestnikiem powstania styczniowego; walczył w oddziale swojego kuzyna Ludwika Narbutta, ojciec – naczelnym Tygodnika Wileńskiego, bracia – żołnierze Armii Krajowej – jemu nie pozwoliło zdrowie). Studiował filozofię na Uniwersytecie Warszawskim, uczęszczając na seminarium doktorskie u prof. Władysława Tatarkiewicza. Udanie zadebiutował w 1957 r. w „Tygodniku Powszechnym”, a jednak ingerencje cenzorów zniechęciły go i szybko zaprzestał współpracy. W grudniu 1975 roku podpisał List 59 przeciwko projektowi zmian w Konstytucji PRL. Objęty został za to zakazem druku, współpracował więc z prasą drugoobiegową i … klepał biedę, a momentami wręcz nędzę. Dopiero pod koniec życia zaznał nieco spokoju i satysfakcji. Prezydent Lech Kaczyński postanowieniem z 14 czerwca 2006 roku „za wybitne zasługi dla rozwoju niezależnego dziennikarstwa i wolnych mediów w Polsce, za działalność na rzecz przemian demokratycznych, za osiągnięcia w pracy w „Tygodniku Solidarność”” odznaczył Jerzego Narbutta Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Zmarł 30 maja 2011. Ciekawe, że autor muzyki hymnu Solidarności Stanisław Markowski (ur. ur. 8 maja 1949 w Częstochowie) jest bardziej znany ze swej twórczości arysty fotografika Twórca fotografii faktu, rejestrujących m.in. czarny marsz po śmierci studenta UJ Stanisława Pyjasa, do którego doszło wiosną 1977; samospalenia na krakowskim Rynku Walentego Badylaka, protestującego przeciw milczeniu o zbrodni katyńskiej wiosną 1980; wydarzeń w Stoczni Gdańskiej w 1980 r.; demonstracji po wprowadzeniu stanu wojennego; pogrzebu ks. Jerzego Popiełuszki; wizyty papieża Jana Pawła II ) niż jako kompozytor muzyczny, choć na tym polu nie brakuje mu udanego dorobku, wszak wydał dwie płyty z muzyką do wierszy między innymi: Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Stanisława Balińskiego, Zbigniewa Herberta, Jana Lechonia, Leopolda Staffa, czy Kazimierza Wierzyńskiego. Zatem ci dwaj dość niezwykli ludzie są autorami pieśni, która uchwałą XIII Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ Solidarność stała się naszym związkowym hymnem.Słowa utworu „SOLIDARNI”
Nasz jest ten dzień, a jutro jest nieznane. Lecz żyjmy tak, jak gdyby nasz był wiek; Pod wolny kraj spokojnie kładź fundament. A jeśli ktoś nasz polski dom zapali to każdy z nas gotowy musi być, bo lepiej byśmy stojąc umierali niż mamy klęcząc na kolanach żyć. Solidarni, nasz jest ten dzień. Zjednoczmy się, bo jeden jest nasz cel! A jeśli ktoś nasz polski dom zapali to każdy z nas gotowy musi być, bo lepiej byśmy stojąc umierali niż mamy klęcząc na kolanach żyć. Solidarni, nasz jest ten dzień. Zjednoczmy się, bo jeden jest nasz cel! Tak brzmi hymn związku – https://www.youtube.com/watch?v=Un_RpbAMtR8opracowanie&foto Piotr Grążawski