Superekologiczna fotowoltanika?…
Aby powstał krzem polikrystaliczny (polikrzemem) trzeba wziąć kwarcyt i zredukować go węglem w piecu łukowym w temperaturze 1500–2000°C (jak Wam się wydaje – czym zasilane są te piece, bo przecież nie trocinami…). Dwutlenek krzemu łączy się z węglem, tworząc krzem i dwutlenek węgla. I mamy już wtedy wspaniałe, “ekologiczne” ogniwo, które produkuje energię ze słońca.
Panele z których wykonane są instalacje fotowoltaiczne z czasem stracą swoją moc przesyłania energii (0,8% rocznie) a wielkie turbiny wiatrowe zużywają się. Zastąpienie ich kolejnymi będzie ogromnie kosztowne i … bezsensowne. Dokładnie tak bezsensowne jak tzw. „samochód elektryczny” do którego wyprodukowania trzeba zużyć więcej energii niż do wyprodukowania samochodu z silnikiem spalinowym. Mało tego, auta elektryczne wymagają użycia takich metali jak miedź, kobalt i bardzo rzadkiego i drogiego neodymu. Wydobywa się je w sposób urągający często zasadom ekologii (głównie Kongo i Chiny) i z naruszaniem praw człowieka. Ponieważ samochody elektryczne muszą być lekkie, do ich karoserii używa się stopów aluminium, których wyprodukowanie wymaga zużycia
ogromnej ilości energii…
Oczywisttym jest (?), że energia wiatrowa, czy słoneczna pojawia się w sieci, gdy wieje albo świeci, a wiadomo, że tak jest nie zawsze, zatem wola, czy nie – trzeba budować konwencjonalne elektrownie! No i koło się zamknęło
Badania na Uniwersytecie Alcala w Hiszpanii wykazały, że za pieniądze wydane na jedno tzw. zielone miejsce pracy, można by stworzyć ponad dwa miejsca pracy w gospodarce hiszpańskiej (gdyby tych pieniędzy nie zabrano podatnikom: firmom i obywatelom). We Włoszech relacje te wynosiły 1 do 4-5, a badania dotyczące Wielkiej Brytanii wskazują na relację 3,7 straconego miejsca pracy w niesubsydiowanej gospodarce w zamian za jedno miejsce w gospodarce subsydiowanej.
W innych krajach uważanych obok Hiszpanii jako wzorcowe energia odnawialna egzystuje też dzięki subsydiom. Np. W Niemczech za energię wiatrową, dostarczaną nieregularnie do sieci, jej dostawcy otrzymują ponad 50 eurocentów na jednostkę, podczas gdy „niebezpieczni” (to wg tych gości z Greenpeace), czyli właśnie bezpieczni, regularni dostawcy otrzymują 4-10 eurocentów. Nawet w kraju wiatraków, Holandii, uznano, że jak stwierdził premier Rutte – Wiatraki kręcą się na subsydiach!… I ścięto subsydia z 4 do 1,5 mld. euro.!
Nikt nie wie co robić z energią wiatrową gdy wieje wiatr. A gdy wiatru brak, rozbudowa wiatraków nie pomaga, bo produkcja energii elektrycznej z wiatru i tak pozostaje bliska zeru.
Rozwiązaniem problemu niestabilności OZE (Odnawialne Źródła Energii) byłoby wprowadzenie magazynowania energii elektrycznej na wielką skalę ale jest to droga tak bardzo kosztowna, że wielkie firmy energetyczne nawet jej nie próbują. W 2017 r. łączna moc magazynów w bateriach w Niemczech wynosiła tylko 230 MW. W 2018 r. zaplanowano dwie dalsze instalacje – układ litowo-jonowy o mocy 7,5 MW i pojemności 2,5 MWh oraz układ sodowo-siarkowy o mocy 4 MW i pojemności 20 MWh, których koszty finansowane są w dużej mierze z wkładu japońskiego w wysokości 25 mln euro http://renews.biz/110266/ewe-plugs-into-german-storage/ W stosunku do potrzeb – mierzonych w setkach gigawatogodzin – są to inwestycje bez znaczenia gospodarczego, prowadzone głównie dla celów propagandowych.
POLSKA – skoro już trzeba zamknąć erę węgla, to tylko pewna energia atomu!
Obecnie polski rząd rozważa, jakie źródła energii mają znaleźć się w polskim miksie energetycznym. Możemy wybrać wiatr i słońce – z wysokimi kosztami i niepewnością zasilania – albo energetykę jądrową. W przypadku postawienia na OZE konsekwencje dla obciążeń finansowych Polaków byłyby duże. Niemcy dopłacają olbrzymie kwoty do swojej „poprawnej energii”. Ich subwencje w wysokości 31 mld euro oznaczają dodatkowy wydatek dla rodziny 4-osobowej równy 1520 euro/rok (81,2 miliona ludności). Proporcjonalnie w Polsce wydatki na elektryczność ze źródeł odnawialnych równa na taką samą rodzinę (4 osoby) rodzinię to ponad 6 680 PLN/rok.
Warto więc brać pod uwagę nie deklaracje, ale rzeczywiste doświadczenia innych krajów. A w szczególności opracowane przez EUROSTAT zestawienie cen płaconych przez odbiorców energii elektrycznej w krajach stawiających na OZE (Niemcy i Dania, 30 eurocentów/kWh) lub na energię jądrową (Finlandia 15,5 eurocentów/kWh, Francja 17 eurocentów/kWh)35.
Wielu obserwatorom rynku energetycznego spodobała się postawa Czech, gdzie skasowano wszelkie wsparcie dla OZE i rozwój OZE w Czechach… stanął. W 2017 roku udział OZE w wytwarzaniu energii elektrycznej wynosił tylko 11%. Od 2013 roku tylko jedna nowa inwestycja w energetykę wiatrową została zrealizowana, mianowicie farma wiatrowa o mocy nominalnej 26 MW (rzeczywista moc średnia jest 4-5 razy mniejsza). Inwestycja ta należy do grupy kilku projektów, które uzyskały wsparcie jeszcze przed 2013 rokiem. Stowarzyszenie energetyki wiatrowej w Czechach DUHA przyznaje, że dynamiczny rozwój farm wiatrowych na świecie spowodowany jest głównie subsydiami płaconymi przez społeczeństwo na mocy decyzji rządowych. DUHA stwierdza, że bez tych subsydiów farmy wiatrowe byłyby nieopłacalne, ale w jaskrawej sprzeczności z podawanymi powyżej faktami DUHA twierdzi, że rząd czeski powinien… powrócić (jednak szajba!) na drogę subsydiowania energetyki odnawialnej i „umożliwienia wszystkim obywatelom czerpania zysków z tej polityki”. „Zysków”, których nie ma – dobre!
Tu nie chodzi o wylanie „zielonej energii” na zbity pysk, a o to, żeby nie mydlić nią oczu. Gospodarka po prostu nie pociągnie na popiardywaniu natury i radosnych błyskach słoneczka – zapytajcie chłopaków z ENERGII, TAURONU, czy innych koncernów energetycznych. Nadto w naszym przypadku, gdy znaczna część obszaru naszego regionu ma walory turystyczne (liczne pojezierza, parki krajobrazowe itp.). Ustawienie farm wiatrowych to wszystko zdemoluje! Już to widać! Każdego roku, tylko na pojezierzu brodnickim pod skrzydłami wiatraków ginie około 180 wielkich ptaków! …
Dziś tylko energia atomu.
txt&ilustr. Redaktor