Zarząd Regionu Toruńsko-Włocławskiego NSZZ "Solidarność", ul. Piekary 35/39, 87-100 Toruń
tel. 56 622 41 52, 56 622 45 75, e-mail: torun@solidarnosc.org.pl

PIERWSZY KOMIKS SOLIDARNOŚCI

piątek, 29 Maj, 2020

35 lat temu, w 1985 roku Nagrodę Kulturalną działającej w podziemiu „Solidarności” dostali autorzy dość nietypowego jak na działalność konspiracyjną przedsięwzięcia, a mianowicie rysownik organizatorzy i wydawcy… komiksu pt. „Solidarność”- 500 pierwszych dni”.

Pomysł narodził się w 1982 roku, w głowie Wojciecha Starzyńskiego na… spacerniaku więzienia w Strzebielinku. Starzyński wylądował tam w wyniku decyzji organizatorów stanu wojennego, którzy uznali, że on -jako przewodniczący Krajowej Sekcji Pracowników Weterynarii NSZZ „S” jest typem wysoce niebezpiecznym dla komunizmu i w związku z tym należy go osadzić w więzieniu (najpierw w Białołęce).

W pierwotnym zamyśle miała to być książeczka dla dzieci przypominająca od strony formalnej… „Przygody Koziołka Matołka”. Miała przybliżyć młodemu czytelnikowi historię niezależnego związku zawodowego, prosto opowiedzieć o skomplikowanych sprawach dorosłych.

Zamiarami, pomysłem Starzyński podzielił się ze swoim współpracownikiem Andrzejem Witwickim. Ten od razu zapalił się do projektu i już obaj zaczęli poszukiwać rysownika. Starzyński zwrócił się do dobrze znanego autora programów satyrycznych w radiowej Trójce, aktora komediowego i konferansjera Jacka Federowicza, którego znał jeszcze z warszawskiego Liceum św. Augustyna. Wówczas jeszcze mało kto wiedział o rysunkowych talentach Federowicza, ponieważ on sam też nie obnosił się z faktem, iż ukończył gdańską Akademię Sztuk Pięknych. Początkowo odniósł się do propozycji bez entuzjazmu, jednak po dłuższej dyskusji dał się przekonać sugerując przy tym zmianę koncepcji.

We trzech przegadali sprawę i doszli do wniosku, iż trzeba stworzyć komiks, ale dla dorosłych. Skontaktowali się z historykiem wówczas dokumentujących działalność „NSZZ”Solidarność” Janem Markiem Owsińskim, z prośbą, by ten napisał scenariusz. W trakcie wspólnych narad uzgodniono, że fabuła powinna być zbudowana na autentycznych wypowiedziach ludzi uczestniczących w historycznych wydarzeniach.

Jacek Federowicz (na fot po prawej), po latach tak wspominał Owsińskiego i tamten czas:

” …Zbieranie śladów działalności związku było jego absolutną idee fixe. To się bardzo przydało przy komiksie. On po prostu wiedział skąd brać poszczególne zdania wypowiadane przez poszczególne postacie, przecież rzeczywiste.”

Rysownik bardzo ostrożnie podszedł do dzieła. Po prostu bał się, że mu nie wyjdzie. Zobowiązał Owsińskiego do dostarczania mu scenariusza w odcinkach i robił … jeden paseczek komiksu dziennie. Za to niektóre jego rysunki to prawdziwe dzieła sztuki!

Prace nad komiksem trwały kilka miesięcy. Ponieważ zdawano sobie sprawę z ograniczeń i trudności w dostępie do papieru, materiałów poligraficznych, farby itd., ustalono, że dzieło nie powinno mieć więcej, niż 16 stron. To trochę przygnębiło i autora scenariusza i Federowicza, ponieważ wcale nie tak łatwo sensownie streścić 1,5 roku działalności związku, gdzie tyle się wydarzyło!

Komiks wydrukowano w prywatnej drukarni Alicji i Franciszka Postawków w podwarszawskim Konstancinie w nakładzie 1500-2000 sztuk (rozbieżność wynika z tego, ze część egzemplarzy była „na próbę”) , a złożono w introligatorni Witwickiego. Nazwisk autorów – oczywiście – nie ujawniono, zaś jako wydawcę podano tajemniczy Zespół „4R”.

Dość ciekawa historia dotyczy logo związku na okładce wydawnictwa. Pierwotnie planowano aby wszystkie egzemplarze miały je w kolorze (czerwonym – rzecz jasna) ale wg. ówczesnej techniki drukarskiej aby do tego doprowadzić należało karty jeszcze raz „przepuścić” przez maszynę co wydłużyło by czas, a ryzyko wpadki w łapy bezpieki i tak było duże. Mając to na względzie szybko zrezygnowano z tego pomysłu, chociaż ok. 30 egzemplarzy wyszło dwukolorowych (otrzymali je m.in. papież, Lech Wałęsa, siedmiu więźniów politycznych z Rakowieckiej) i dziś są białymi krukami.

Komiks na tle innych wydawnictw drugiego obiegu prezentuje się całkiem okazale. Ukazał się w formacie zbliżonym do A4, za jakość druku należy się podziemnym drukarzom pochwała. Ilustracje i obfity, drobny tekst bez trudu można oglądać i czytać. Przednia okładka, prócz tytułu i kilku kadrów, zawiera adnotację „Wszystkie dialogi w tej opowieści są fragmentami autentycznych wypowiedzi”. Wewnętrzne strony okładek zajmują dokumenty programowe związku: 21 postulatów, Program NSZZ „Solidarność”, Stanowisko radomskie. Na ostatniej stronie można znaleźć niewielkie portrety występujących w tekście osób, ich nazwiska i numery stron, na których się pojawiają.

Akcja rozpoczyna się 7 sierpnia 1980 roku, gdy zwolnienie z pracy Anny Walentynowicz doprowadziło do strajku w Stoczni Gdańskiej. Przed pierwszym kadrem umieszczono krótki tekst wprowadzający: „Jest to historia zwykłych, prostych ludzi – pracowników – którzy odwagą i rozwagą działania odmienili ducha narodu. Jest to historia »Solidarności« – rewolucji, która nie niszcząc ani jednego życia, rozpoczęła nowy rozdział walki Polaków o wyzwolenie”. Słowa nieco patetyczne, ale prawdziwe. Na kolejnych stronach spotykamy bohaterów tamtych dni.

Fedorowicz nie negował opinii, że komiks pokazuje wyidealizowany obraz „Solidarności”. W wywiadzie dla miesięcznika „Mówią wieki” (nr 8 z 2000 r.) stwierdził: „Oczywiście… Przecież myśmy byli propagandzistami słusznej sprawy w czasie wojny”. W tym samym miejscu przyznał, że rysując, trzymał się podstawowej zasady: „nasi – piękni, oni – brzydcy!”. I dodał: „Jaruzelski jest absolutnie najohydniejszy, jak tylko mogłem narysować”.

Historia opowiedziana w komiksie kończy się o północy 13 grudnia 1981, gdy nagle zamilkły telefony i teleksy. Wprowadzono stan wojenny. W ostatnim kadrze umieszczono cytat z wypowiedzi Stefana kardynała Wyszyńskiego ze stycznia 1981 roku: „Zachowajmy nadzieję, bo proces rozszerzania wolności narodu i budzenia się świadomości sumienia narodowego już się rozpoczął. Jest ziarnem rzuconym w glebę, które wyda owoc stokrotny”.

Oprac. Reaktor, ilustracje – zbiory własne