„Jeden z naszych pracowników opublikował komentarz pod artykułem, wyrażając swoją opinię w sposób mogący naruszyć dobra i godność osób LGBT+, (…) wykorzystał cytaty ze Starego Testamentu mówiące o śmierci, krwi w kontekście tego, jaki los powinien spotkać osoby homoseksualne” – napisano w komunikacie Ikei. – To niedopuszczalna insynuacja, która będzie podstawą osobnego pozwu – skomentował na Twitterze pełnomocnik mężczyzny zwolnionego z pracy.
„Szanujemy ludzi ze wszystkich środowisk religijnych i cenimy fakt, że jesteśmy różni. Nie oznacza to jednak, że popieramy zachowania wykluczające w imię jakiegokolwiek innego poglądu” – czytamy w oświadczeniu firmy w sprawie zwolnionego pracownika. Ikea oceniła, że sposób, w jaki wyraził on swoją opinię, mógł naruszać dobra i godność osób LGBT. Wielu pracowników, których wpis poruszył, miało także kontaktować się z działem kadr firmy.
„Insynuacja Ikei jest niedopuszczalna i narusza dobra osobiste Tomasza. (…) Nikt nikomu nie groził. Pracownik jedynie wskazał na biblijne źródła swych przekonań” – napisał Jerzy Kwaśniewski z Instytutu Ordo Iuris, pełnomocnik zwolnionego. Zwolniony pracownik złożył przeciw szwedzkiej korporacji pozew do sądu. Jak wynika z informacji podanych przez Instytut Ordo Iuris, który udziela mu pomocy prawnej, w uzasadnieniu wypowiedzenia powołano się na przepis wewnętrznego regulaminu nakazującego szacunek m.in. ze względu na religię i wyznanie.W oświadczeniu Ikei można również przeczytać, że w zeszłym miesiącu obchodzono tzw. dzień IDAHOT – Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii, Bifobii i Transfobii. Z tej okazji opublikowano w intranecie artykuł, który prezentował wartości i stanowisko firmy w tej kwestii, a przeciw któremu zaprotestował pracownik.
W dniu, w którym firma zorganizowała „dzień solidarności z osobami wykluczonymi, z LGBT” chciałem wziąć urlop na żądanie – opowiadał. – Podpisywałem umowę, że będę sprzedawał meble – podkreślił. Opublikowany w intranecie artykuł „wdrażanie wartości LGBT jest naszym obowiązkiem” poruszył go i wzburzył. – Napisałem (pod artykułem – red.), że to jest nieakceptowane i przytoczyłem dwa cytaty z Pisma Świętego: o zgorszeniu oraz o tym że współżycie między dwoma mężczyznami to jest obrzydliwość – opowiadał w rozmowie z TVP Info pracownik. Jak mówił, początkowo kazano mu się tłumaczyć i próbowano wymusić na nim usunięcie wpisu, a po kilku dniach kazano oddać identyfikator, opróżnić szafkę i go zwolniono.„Podstawą naszej kultury korporacyjnej jest wolność poglądów, tolerancja i szacunek dla każdego pracownika. Nasza polityka w zakresie praw człowieka i równości, wspierana przez nasz kodeks postępowania, dotyczy w szczególności braku tolerancji dla dyskryminacji i zachowania wykluczającego” – napisano.
Dodano, że wśród pracowników sieci są osoby różnych wierzeń – także wielu katolików – a „każdy ma prawo być sobą, czuć się bezpiecznie i być traktowany na równych prawach, z szacunkiem”. „W naszym miejscu pracy nie ma jednak miejsca na naruszanie godności innych pracowników, krzywdzenia osób ze względu na ich cechy osobiste, poglądy czy religie” – napisano. Zdaniem Ikei to nie poglądy stanowiły problem, ale „wykluczający inne osoby” sposób wyrażania opinii, dlatego podjęto decyzję o rozwiązaniu umowy. Firma dodała, że podobne działania zostałyby podjęte w przypadku naruszenia godności każdej innej grupy – także katolików.Zagotowało się w IKEI. Teraz ich dobrze opłacani iluzjoniści od wizerunku robią różne szpagaty, żeby wytłumaczyć „co firma miała na myśli” wylewając pracownika za poglądy… A oświadczają, a zapewniają, a przekonują i dowodzą, bo propagandowo przedsiębiorstwo dostało po łbie, a prawnik, czy prawnicy pracownika już liczą na ile można je skaleczyć finansowo. Przecież nie było by żadnej sprawy, gdyby od pracownika wymagano tego, co ma w kontrakcie – pracy, ale to akurat wydawało się zbyt mało – zachciało im się wychowywać pracowników, prać ich mózgi… Głupcy – już tu nad Wisłą tacy byli… P. G. Red.