Zarząd Regionu Toruńsko-Włocławskiego NSZZ "Solidarność", ul. Piekary 35/39, 87-100 Toruń
tel. 56 622 41 52, 56 622 45 75, e-mail: torun@solidarnosc.org.pl

Podziemny drukarz z Brodnicy

niedziela, 2 Grudzień, 2018

 W okresie od 1985 do 1987 działała w Brodnicy konspiracyjna drukarnia stoczniowców Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Prowadził ją Andrzej Chodzicki. Przez niemal dwa lata produkował kartki świąteczne z logo Solidarności, kalendarze i inne druki. Andrzej Chodzicki pochodzi z Podlasia. W 1975 roku zaczął pracować w Stoczni. Tam, rok przed Sierpniem uczestniczył w spotkaniach działaczy Wolnych Związków Zawodowych, a potem jako stoczniowiec przeżył Sierpień 80 .
   W Stoczni zastało go wprowadzenie stanu wojennego i aktywnie działał w strajku (wykorzystując wolne chwile na wyrabianie w stoczniowej wzorcowni specjalnych stempli z logo związku, mogących zostawiać odcisk np. na murze) do czasu jego spacyfikowania przez ZOMO. Ocalały z pogromu niemal natychmiast przyłączył się do konspiracji.
   Jako kolporter i drukarz podziemnego pisma Tajnej Komisji Zakładowej „Rozwaga i Solidarność”, ulotek, druków okolicznościowych oraz kart świątecznych. W niewielkim 12 metrowym gdańskim mieszkaniu – jak sam mówi z uśmiechem – przy pomocy czteroletniego synka – wyprodukował tysiące egzemplarzy gazet, kartek okolicznościowych, ogłoszeń i innych druków.
   We wrześniu 1985 roku przeprowadził się z rodziną do Brodnicy w kujawsko- pomorskim (stąd pochodzi jego żona). Razem ze swoim dobytkiem przewiózł też większość urządzeń drukarskich, którymi się posługiwał (głównie sprzęt do sitodruku). Tu pracując w Państwowym Ośrodku Maszynowym, blisko firmy wynajął niewielki domek gospodarczy w którym Chodzidzcy zamieszkali.
– Gdy tylko jako tako poustawiałem nasze skromne meble, niemal natychmiast wznowiłem produkcję – śmieje się Chodzicki. Przedtem pojechałem do Gdańska, do mojego „konspiracyjnego szefa” Macieja Miatkowskiego i oświadczyłem, że chcę nadal pracować dla TKZ. Zgodził się i już wkrótce na nowo „tłukłem” solidarnościowe kalendarze, kartki, ulotki, po czym gotowy „towar” osobiście zawoziłem do Gdańska (pociągiem lub samochodem, a raczej -trabantem)”.
   W 1987 roku Andrzej Chodzicki wyjechał do USA (w dość sensacyjnych okolicznościach, bo zmylił PRL-owskich urzędników doskonale podrobionymi dokumentami), gdzie pracował na budowach Nowego Jorku i Chicago. Wrócił pod koniec 1989 roku. Dziś mieszka w Brodnicy…, a właściwie nie, bo z braku pracy, w czasach rządów PO PSL wyjechał do Holandii. Może kiedyś wróci.
   Przez wiele lat nikt poza wąskim gronem, a głównie Maciejem Miatkowskim i Tadeuszem Zarembskim (gdańscy działacze WZZ, potem „Solidarności” konspiracyjne kontakty Chodzickiego) nie wiedział o niezwykłej działalności Andrzeja Chodzickiego. Dzięki doskonałej konspiracji nigdy też nie wpadł w łapy bezpieki. Gdy pracował w POM Brodnica miał kontakt z kilkoma lokalnymi działaczami i choć od czasu do czasu przekazywał część „bibuły” na miejscowy rynek drugiego obiegu, to nikogo nie informował co do źródła. Wiem, że brodnicka bezpieka w pewnym momencie mocno węszyła, skąd trafiają „w miasto” gdańskie druki (na jedno z przesłuchań sam się załapałem) ale niczego nie wskórali.
    Tak naprawdę, to Chodzickiego ujawniono dopiero pod koniec lat… 90 i to pośrednio za sprawą… Donalda Tuska. Wtedy to premier pochwalił się jakoby był podziemnym drukarzem Solidarności. Gdy zaczęto badać jak było naprawdę, trafiono na relacje Miatkowskiego, Szablewskiego i Zarembskiego. Tak wyszło, kto tysiącami drukował biuletyn Solidarności Stoczni Gdańskiej – „Rozwaga i Solidarność”. I to gdzie! – W 12 metrowym mieszkaniu! Dopiero wtedy Andrzej trafił do internetowej Encyklopedii Solidarności, a  brodnickiemu muzeum przekazał swoje narzędzia do sitodruku i sporo podziemnych pism, druków, które wyprodukował w latach 1981- 87.
   Za zasługi dla niepodległości Pan Prezydent Rzeczpospolitej Lech Kaczyński odznaczył tego niezwykle skromnego człowieka Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
text & foto Piotr Grążawski
Na zdjęciu Andrzej Chodzicki