43 lata temu, 13 grudnia 1981 r. gen. Wojciech Jaruzelski ogłosił wprowadzenie stanu wojennego. Powołał się na bezprawny dekret Rady Państwa.
Wprowadzenie stanu wojennego zostało poprzedzone wielomiesięcznymi przygotowaniami i akcją propagandową. Milicjanci przystąpili do zatrzymywania działaczy opozycji i „Solidarności” już 12 grudnia przed północą. Większość z nich wyciągano z domów, czasami uciekając się -do przemocy.
W sumie do 14 grudnia 1981 r., do 22.00, z przewidzianych do internowania 4318 osób internowano 3392. Do 26 lutego 1982 r. internowano 6647 osób, z których 26 lutego 1982 r. w obozach internowania przebywało 4095 osób. Ogółem w okresie stanu wojennego internowano 9736 osób, z tym że jednorazowa liczba internowanych nie przekroczyła 5300 osób. Utworzono 52 obozy internowania, najczęściej w wydzielonych blokach więziennych, czasem w budynkach na terenach wojskowych. Prawie we wszystkich obozach warunki były bardzo ciężkie. Niektórzy spośród internowanych spędzili w nich cały rok.
JAK INTERNOWANO PRZEWODNICZĄCEGO ZR NSZZ”S” TORUŃ ANTONIEGO STAWIKOWSKIEGO
Do domu przewodniczącego Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” w Toruniu Antoniego Stawikowskiego dwóch panów w milicyjnych mundurach zapukało jeszcze 12 grudnia 1981 r., kilkanaście minut przed 24.00. Jeden z nich był w randze majora. Jak się później okazało, milicjantów było więcej, ale obstawiali oni dom w ukryciu. Owi dwaj funkcjonariusze poprosili Stawikowskiego na komendę, gdzie rzekomo były ważne sprawy do przedyskutowania. Przewodniczący zdecydowanie odmówił, stwierdził, że każda sprawa może poczekać do rana. Próbował także dzwonić do kolegów, ale telefon milczał. Wtedy milicjanci oznajmili, że w razie sprzeciwu mają rozkaz zabrać Stawikowskiego siłą.
Przewodniczący ubrał się więc (był w piżamie) i wyszedł. Jeszcze w ogródku poinformował sąsiadkę, Annę Głuchowską, że zabiera go milicja. Jeden z funkcjonariuszy zareagował na to uwagą: „Proszę milczeć”.
Antoniego Stawikowskiego zawieziono na komendę przy ul. Słowackiego. Było tam już wielu jego kolegów porozmieszczanych w różnych pokojach. Zaproponowano mu podpisanie tzw. deklaracji lojalności, w której znajdowało się stwierdzenie, że nie będzie prowadził żadnej działalności. Antoni Stawikowski odmówił, wtedy oznajmiono, że jest internowany, i wręczono nakaz internowania. Zrobiono mu też zdjęcia, pobrano odciski palców.