Idą ku mnie tylko kalinami,
po cierniach, po sinych jagodach,
umarli znajomi, kochani.
Idą ku mnie tylko po szelestach,
między wichry zadyszane wplątani:
„Ty ty?! Ach, cóż za pogoda…”
Od szronów – brwi ich siwe,
młode rzęsy dziwnie ociężały…
I głaszczę ich, choć wiem, że – nieżywi…
znajomi… ci, których kochałam…
Młodzi zamyśleni, zmarnowani,
idą ku mnie umarli, kochani.
K. Iłłakowiczówna
W naszym świętowaniu i przeżywaniu Dnia Zmarłych podobni jesteśmy do pradziadów i dziadów, choć dzień ten obchodzimy już inaczej, niż oni, a jednak Uroczystość Wszystkich Świętych ma wyjątkową moc łączenia rodzin oraz jednania przeciwników. W tym dniu czcimy zarówno tych, których Kościół wyniósł na ołtarze, jak i tych, którzy nie zostali beatyfikowani czy kanonizowani, a osiągnęli już zbawienie. Ich wstawiennictwo wyprasza nam u Boga łaski, tak potrzebne w naszej pielgrzymce do nieba.
W Dniu Zadusznym odwiedzamy cmentarze i pogrążamy się w modlitwie za zmarłych.
Staramy się w ten sposób przyjść z pomocą duszom w czyśćcu cierpiącym, aby jak najszybciej dostąpiły one radości przebywania z Bogiem. Zapalamy świeczki, oddajemy się zadumie i wspominamy tych, którzy wyprzedzili nas w drodze do Domu Ojca. Śmierć jest doświadczeniem, które czeka nas wszystkich. Zaabsorbowani codziennością nie zastanawiamy się nad tym zbyt często. Skłonni do odsuwania myśli o śmierci, często zapominamy, co mówi na jej temat nasza wiara. Czy jesteśmy przygotowani na śmierć?
Dawniej w ludowej tradycji istniało przekonanie, że podczas przesilenia jesiennego, kiedy przyroda zamiera, dusze zmarłych powracają do swoich dawnych domów. Dlatego właśnie, w okresie “dziadów” przyjęto zwyczaj zapalania świateł, aby oświetlić i przywitać dusze wracające na ziemię. Światło na grobach miało pierwotnie wskazywać duszom drogę do domu i dawać im ciepło. W noc zaduszną, od zmierzchu do świtu, na cmentarzach, skrzyżowaniach dróg i na dziedzińcach zapalano ogniska, które miały oświetlać drogi błąkającym się duszom. Zwyczaj ten zaadoptowało chrześcijaństwo, ale zmieniła się jego symbolika. Ogień stał się znakiem obecności Boga wśród ludzi i metaforą wiary w życie wieczne, stąd obecność zniczy na dzisiejszych grobach.
Choć większość ludzi umiera „zwyczajnie” – w swoim łóżku, w wyniku choroby lub starości, to czasem śmierć gwałtownie wkracza w nasze życie. Wielu z nas przecież wciąż jeszcze dobrze pamięta Janka Dybicza, Zdzisława Kulkę, Ryszarda Grzywińskiego… Długa lista pracowitych, fajnych ludzi, których cienie tu na ziemi wciąż bledną…
Dwa pierwsze dni listopadowe przeżywamy w skupieniu. Powinniśmy jednak mieć świadomość tego, że dla chrześcijanina
cmentarz nie jest miejscem rozpaczy, ale nadziei. Nadziei i wiary w zmartwychwstanie.