Komitet Obrony Demokracji wystąpił wówczas z inicjatywą zorganizowania własnych obchodów podpisania Porozumień Sierpniowych. Uroczystości miały się odbyć na Placu Solidarności w Gdańsku. Do udziału, KOD zaprosił związkowców z ‚Solidarności”. Ta propozycja wywołała jednak oburzenie działaczy, Komisja Krajowa uznała zaproszenie za „bezczelną prowokację”.
Prezydium Komisji Krajowej przyjęło wówczas stanowisko w którym stwierdzono: „Będziemy przypominać ofiary tych ludzi, którzy tak chętnie zasilają dzisiaj szeregi KOD-u. Mamy tu na myśli tak widocznych i aktywnych prominentnych działaczy KOD, jak byli SB-cy, funkcjonariusze WSI, TW i liczni przedstawiciele resortowej PRL-owskiej nomenklatury. Słowem: nie potrafimy sobie wyobrazić wspólnego świętowania z ludźmi, dla których refleksją nie jest słowo przepraszam, a jedynie rozpacz, że nie da się wyżyć za 2 tys. po zmniejszeniu SB-eckiej emerytury”. Słowa te można było przeczytać w liście opublikowanym na stronie internetowej „Solidarności”. Ostatecznie, władze województwa zadecydowały, iż prawo organizacji uroczystości na Placu Solidarności ma związek, a nie KOD.
Komitet Obrony Demokracji pozwał władze „Solidarności”, a Sąd Okręgowy w Gdańsku zadecydował, że władze „S” mają przeprosić Komitet. Ponadto, związek ma przeznaczyć 10 tys. zł. na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
Gdański Sąd Okręgowy wydał wyrok, nakazując „Solidarności” przeproszenie Komitetu Obrony Demokracji za stwierdzenie o tym, że wśród prominentnych działaczy KOD znajdują się byli SB-cy, tajni współpracownicy i liczni przedstawiciele PRL-owskiej nomenklatury. Jednocześnie sąd stwierdził, że Adam Mazguła… może być uznany za takiego przedstawiciela. „Solidarność” zapowiada odwołanie od wyroku.
W ocenie sądu doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda w postaci dobrej sławy i dobrego imienia przez wskazanie, że wśród prominentnych działaczy KOD, a zatem osób zajmujących w strukturach stowarzyszenia eksponowane stanowiska, znajdują się byli SB-ecy, tajni współpracownicy i liczni przedstawiciele resortowej, PRL-owskiej nomenklatury. Użycie takich słów podważa wiarygodność powoda jako organizacji, której celem statutowym jest ochrona praw człowieka i obywatela oraz umacnianie zasad praworządności oraz demokratycznych zasad państwa prawa
– powiedziała w uzasadnieniu wyroku, sędzia Ewa Karwowska.
Sąd podkreślił, że stanowiska „S” z sierpnia 2017 r. nie można odnosić do sympatyków KOD takich jak Sławomir Broniarz, gen. Marek Dukaczewski, Leszek Moczulski czy Lech Wałęsa.
Za prominentnego działacza KOD może być natomiast uznany Krzysztof Kamiński, przewodniczący lubelskiego oddziału KOD. Nieprawdziwe są jednak twierdzenia pozwanego, że był on tajnym współpracownikiem SB, bowiem istnieje prawomocny wyrok sądu lustracyjnego, z którego wynika brak powiązań tej osoby ze Służbą Bezpieczeństwa
– powiedziała sędzia.
Dodała, że podobnie za prominentnego działacza KOD można uznać Adama Mazgułę, który był delegatem na zjazd krajowy KOD.
W ocenie sądu może on być także nazwany przedstawicielem resortowej, PRL-owskiej nomenklatury, gdyż jako zawodowy żołnierz Ludowego Wojska Polskiego, oficer, mógł rozwijać swoją karierę wojskową tylko z poparciem PZPR
– zaznaczyła sędzia.
Jest to jednak tylko jedna osoba. Podczas gdy w publikacji Solidarności użyto sformułowania liczni przedstawiciele, co wskazuje, że niewątpliwie na dużą liczbę osób
– uznał sąd.
Sąd podkreślił, że po stanowisku wydanym przez władze S” nastąpiła…
„eskalacja agresji wobec Komitetu Obrony Demokracji i piętnowanie jego działalności”.
Pojawiły się akty przemocy fizycznej i pogardy słownej
– ocenił sąd
W związku z decyzją Sądu Okręgowego w Gdańsku dot. pozwu KOD przeciwko Solidarności, Prezydium KK przyjęło stanowisko.
Nie zgadzamy się z decyzją Sądu Okręgowego w Gdańsku. Wyrok abstrahuje od kontekstu i intencji powstania spornego stanowiska, które były odpowiedzią na sprowokowane przez KOD wydarzenia z sierpnia 2017 r.
Każdy kto choć trochę śledzi życie publiczne w Polsce widzi, że w manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji widoczni i aktywni są ci, których wymieniliśmy w naszym stanowisku, a więc byli esbecy, funkcjonariusze WSI, TW, i liczni przedstawiciele resortowej PRL-owskiej nomenklatury. Nie wycofujemy się z tych słów, jeszcze raz przypominając, że nie mamy tu na myśli władz KOD.
Władze KOD-u nigdy nie odcięły się od wymienionych powyżej osób oraz ich bulwersujących wypowiedzi. To oznacza, że się z nimi utożsamiają i uznają te opinie za swoje.
Solidarność nie zgadza się z tym wyrokiem i będzie się od niego odwoływać. Do skutku.
Prezydium KK