Zarząd Regionu Toruńsko-Włocławskiego NSZZ "Solidarność", ul. Piekary 35/39, 87-100 Toruń
tel. 56 622 41 52, 56 622 45 75, e-mail: torun@solidarnosc.org.pl

ZDANIEM JERZEGO

środa, 21 Sierpień, 2024

Znany działacz związkowy (długoletni były członek ZR, delegat, przewodniczący kz) i społeczno-polityczny z Inowrocławia – Jerzy Gawęda nadesłał nam swój wywiad dla Nakło24.pl, w którym przedstawia swój pogląd na najnowsze wydarzenia w Polsce.

„Tracimy szansę rozwojową”. „Nie można dopuścić do utraty niepodległości”

 
Na polskiej scenie politycznej można odnieść w ostatnim czasie takie wrażenie, że trwa swoiste polowanie na obecną opozycję. Co Pan uważa na ten temat?

Jerzy Gawęda: W obecnej polityce krajowej, prowadzonej przez „nową” ekipę rządzącą, faktycznie ona nic dzisiaj nie robi. Nie realizuje swojego programu, swoich obietnic. Tracimy dzisiaj czas, który był nam dany po to, żeby zdynamizować rozwój naszego kraju i zbliżać się do krajów zachodnich. Zatrzymane zostały główne, sztandarowe inwestycje jak centralny port komunikacyjny czy kolej dużych prędkości. Te kluczowe inwestycje powinny być kołem zamachowym, powinny uruchamiać cały potencjał gospodarczy. Zamiast tego, mamy zastój i to zastój totalny.

Dlaczego rządzący skupiają się na „polowaniu” na poprzednią władzę?

– Przyglądając się zarzutom stawianym wobec przedstawicieli poprzedniej ekipy rządzącej – tu nie ma wątków przestępczych. Jest próba oceny za kierunki, które poprzedni rząd obierał. Generalnie nie ma przestępstw. Druga sprawa, która nam się w tym momencie pojawia, to próba karcenia poprzedników za to, że inwestowali i za to, że chwalili się tym co robili przed wyborami. Takie jest życie polityczne w demokracji, że rząd, który sprawował władzę, ma prawo prowadzić różnego rodzaju akcje promocyjne, pokazując co zrobił. Dlaczego jednak jest to polowanie? Dlaczego obecna ekipa bardzo mocno uderza w poprzedników, którzy jeżeli chodzi o ideologiczne podejście opierają funkcjonowanie Europy w tym Polski jako państw narodowych, którym zależy na zachowaniu tożsamości, odrębności kulturowej, idą w kierunku regulacji, które ułatwiają życie gospodarcze? W tej chwili nowa ekipa powołała do spółek swoich ludzi, ale oni nie podejmują decyzji. Dlaczego? Może przez to polowanie, boją się podejmować decyzji, za które mogą później ponosić odpowiedzialność? Jeżeli jest dzisiaj proces polowania na Prawo i Sprawiedliwość to można wywnioskować, że później może być to po prostu cały mechanizm gdyby doszło do przegranych wyborów. Czy wysłanie tego sygnału to jest przypadek, czy chodziło o to żeby sparaliżować prawidłowy system zarządzania gospodarką przez własnych ludzi? W czyim interesie to wprowadzono? Prowadzi to do paraliżowania zarządzania. Przez to, nie realizuje się zadeklarowanych zobowiązań.

Jak z kolei ocenia Pan politykę międzynarodową obecnego rządu?

– Obecna ekipa zdaje sobie najwyraźniej sprawę, że wpadła w pewną pułapkę bajki o Europie równych szans, równych narodów, gdzie lew idzie sobie pod ramię z barankiem – ten mit zaczyna padać. Europejczycy, szczególnie ci wywodzący się z bloku komunistycznego zaczynają sobie zdawać sprawę, że Europa tak nie wygląda, że toczą się w niej normalne, brutalne gry o przywództwo, o to jakie narody będą przewodziły, a które będą im podporządkowane. Dochodzi do takich subtelnych znaków, sygnałów. Chociażby otwarcie igrzysk olimpijskich we Francji. W sposób prawie niezauważalny przedstawiono polską, dużą ekipę reprezentacji sportowców z naszego kraju. Ktoś może zwrócić uwagę, że to był przypadek. Ja jednak na tym poziomie w przypadki nie wierzę. Ten kierunek Europy opartej na lewackiej ideologii zniszczenia odrębności kulturowej, zniszczenia tradycji poszczególnych narodów żeby zastąpić to sztuczną ideologią, która miała być wprowadzona zaczyna opadać. Jednak nadal trwa takie pokazywanie, że wartości, które nie są priorytetem tej Europy, umownie nazwanej lewacko-liberalnej będą niszczone. To na dłuższą metę nie wytrzyma.

Jaka więc będzie przyszłość Europy pana zdaniem?

– Skupmy się na takich „graczach” jak Niemcy czy Francja. Ich gospodarka jest pełna – od A do Z. Z kolei pozostałe gospodarki, szczególnie gospodarki krajów wywodzących się z bloku sowieckiego, mają wprowadzoną taką wąską specjalizację. Polska – właściwie tu rozbito przemysł i poszło to w kierunku usług, na przykład z branży transportowej i innych. Dlatego trzeba to odbudować. Należy się skupić na kilku ważnych inwestycjach. To, co jest podstawą i powinno być zrealizowane to właśnie centralny port komunikacyjny, kolej dużych prędkości, regulacja  żeglugi śródlądowej, zdjęcie z dróg nadmiernego ruchu, regulacja głównych rzek w Polsce, po to żeby również podnieść poziom wód gruntowych, inwestycje w wojsko, pozyskiwanie nowoczesnych technologii, wprowadzanie nowoczesnego uzbrojenia, elektrownie atomowe. Mówiąc krótko, należy stworzyć infrastrukturę. Inwestycje, które napędzają i które pozwalają przezwyciężyć kryzys to inwestycje oparte na środkach publicznych, inwestycje społeczne. To one są kołem zamachowym gospodarki. Mieliśmy budowę autostrad, przekop Mierzei Wiślanej. Inwestycja w Świnoujściu i te inwestycje dawały szansę na to, że przedsiębiorstwa się nie wycofywały i przetrwaliśmy te dwa kryzysy. Wydawałoby się, że jest to dobry moment w zainwestowanie w Polską infrastrukturę. W dziwny sposób, mamy zahamowanie tych procesów i ich wyłączanie czy minimalizowanie. Dziwne jest także to, że przemysł i tzw. elity gospodarcze, środowiska biznesowe, które powinny naciskać na to, żeby te inwestycje uruchamiać, bo one z tego też czerpią, nie podejmują zdecydowanych działań.

Z czego to wynika Pana zdaniem?

– Myślę, że polski biznes nie rozumie idei wolnego rynku. Nasz tzw. biznes, powstał przez to że nie było uwłaszczenia, nie było dochodzenia do biznesu w sposób naturalny, a wręcz było to rozgrabienie tego przemysłu. Dlatego ten polski biznes funkcjonuje na zasadach układów i powiązań. Mamy rząd – mamy powiązanie i ten biznes nie do końca funkcjonuje na zasadzie wolnorynkowej. Z kolei środki publiczne są gwarantem funkcjonowania polskiej gospodarki. Wejdźmy na ten poziom lokalny, poziom samorządowy. W większości samorządów największymi pracodawcami są samorządy, szpitale powiatowe, instytucje budżetowe. Na przykład gmina Nakło, gdzie generalnie przemysłu nie ma, a to co funkcjonuje funkcjonuje na środkach budżetowych. Taka rzeczywistość, te środki budżetowe dają pracę. To samo mamy w Żninie, w Mogilnie, w Inowrocławiu, gdzie jest co prawda kilka przedsiębiorstw. Faktycznie większość się utrzymuje ze środków społecznych i to jest jeden z naszych problemów. Nie mamy tak naprawdę analityków gospodarczych, ekonomicznych. W rzeczywistości mamy propagandzistów gospodarczych, którzy nie analizują rynku, tylko prowadzą taki kierunek propagandowy. Niestety bardzo mocno tracimy naszą szansę rozwojową. Powinniśmy się bardzo rozwijać. Czasy są niespokojne. Zwracając uwagę na Unię Europejską, która się pogubiła – Europejczycy nie wyciągnęli żadnych wniosków z przeszłości, kiedy doszło do upadku cywilizacji, tych które były kołem napędowym. Ten mit upadania powoduje również niestety taką reakcję tłamszenia rozwoju gospodarczego, szukania wroga tam gdzie go nie ma. Jest to w rzeczywistości próba zastraszenia społeczeństwa. Uderzając w politykę – w drugą stronę to jest uderzenie w społeczeństwo.

Mógłby Pan podać wyraźny przykład takiego działania?

– Takim przykładem jest bezpieczeństwo energetyczne po stronie magazynowania energii. Przez prawie 30 lat nie zbudowano odpowiedniego systemu energetycznego podziemnego magazynowania energii co byłoby szansą dla Europy Środkowo – Wschodniej na zabezpieczenie się w czasie kryzysu, jak choćby ten wywołany wojną na Ukrainie. Nie tylko można by na tym zarabiać, ale również moglibyśmy bardziej zaciskać więzi między krajami w tej części Europy. W dziwny, patologiczny sposób ten system był rozbijany, demontowano go aż doszło do sytuacji zagrożenia upadkiem. Komu na tym zależało i dlaczego do tego doszło? Możliwości, które my jako Polacy posiadamy są blokowane i hamowane przez nasze elity polityczne. Oprócz innych patologicznych zjawisk, mogę zwrócić uwagę, że takim elementem było to, że po wejściu do Unii Europejskiej, Rosja i Niemcy, zależało im na tym, żeby te kraje nie były niezależne energetycznie. To opłacało się Niemcom i Francji. Spójrzmy na budowę infrastruktury przesyłowej tych dwóch państw w gazie i w paliwach. Widzimy, że przyjęli rolę dystrybutora. Dzisiaj społeczności europejskie zaczynają to widzieć. Europa ma być podporządkowana kilku państwom, które chciałyby w ten sposób oddziaływać i podporządkowywać sobie Europejczyków. Do tego elementu jest potrzebna gospodarka. Wąska specjalizacja danych państw, taki jak kierunek który ma obierać Polska jako państwa usługowe, które nie ma możliwości oddziaływania, nie ma możliwości kreowania. Ten spór ideologiczny – mocno się toczy i jest ważny.

Jakie warunki muszą być według Pana spełnione, żeby Polska była takim niezależnym i zamożnym krajem?

– To są proste zasady. Przede wszystkim nie można dopuścić do utraty niepodległości, niezależności państwa. Rząd Polski musi być głównym kreatorem polityki gospodarczej, militarnej, naukowej itd. Gospodarka musi być ukierunkowana na inwestycje, o których wspominałem wcześniej, aby w tej części Europy powstał balans do Europy Zachodniej. Nie mam tu na myśli zdominowania, ale zbalansowanie. To umożliwiłoby równomierny rozwój, a działania europejskie powinny iść tylko i wyłącznie w kierunku usuwania barier gospodarczych, tworzenia lepszych warunków do handlu, do współpracy, do rozwoju. Pozostałe element to niezależne państwo prowadzące własną politykę, współpracę regionalną. W naszym przypadku jest to współpraca bardzo szeroka. Zainwestowanie w te podstawowe obszary, o których rozmawialiśmy czyli infrastruktura – drogowa, kolejowa, wodna, inwestowanie w energetykę chociażby atomową. To pozwala uzyskać środki na technologie i dla innych części gospodarki. Konieczne byłoby też bardzo mocne inwestowanie w wojsko. Wojsko to nowoczesne technologie, to pozyskiwanie nowoczesnego zaplecza gospodarczego, naukowego. Jeżeli chcemy to rozwijać to musi pozostać w gestii rządów narodowych i współpracy w Europie na bazie gospodarczej. Pytanie tylko, czy obecna ekipa to zrozumie, chociaż myślę, że oni już to zrozumieli i widzą, że są ofiarami, wykorzystanymi w tej grze europejskiej. Zwróćmy uwagę na to, jakie były deklaracje obecnego premiera, który tak wierzył, że kiedy ten kierunek wyznaczony przez niego Polska obejmie, to środki unijne zostaną odblokowane. Nic się takiego nie stało, nikt nic nie odblokował. Nawet zaczyna się to zawężać. Wracają problemy kopalni Turów itd., całego tego systemu gdzie następuje dążenie do jego likwidacji. Jesteśmy zblokowani bardzo mocno. Ta pułapka też powoduje takie działania obronne, a więc uderzanie bardzo mocno w różne dziedziny poprzedników i pokazywanie, że robili błędy. Oczywiście, że robili błędy. Każdy popełnia błędy, to jest rzecz normalna. Nie mamy tu do czynienia z patologią. Jeżeli już tak mówimy o tej patologii, to przepraszam, ale dzisiaj rozliczają poprzednią ekipę ci, albo spadkobiercy tych, którzy doprowadzili poprzez współpracę z komunizmem do upadku gospodarczego, a później do rozkradania państwa. Przy czym, dostali abolicję, położono grubą kreskę, ich nikt nie rozlicza. To jest paradoks, niebezpieczny paradoks.

Jakie ma Pan oczekiwania?

– Nie chciałbym, żebyśmy jako Polacy swoją tożsamość, kulturę, odrębność zatracili. Ogólnie jako wspólnota europejska nie powinniśmy jej zniszczyć dla ludzi, którzy jej nie szanują. Tutaj nie chodzi o wyliczanie, ale w pełnym zakresie te działania w edukacji, polityce międzynarodowej, gospodarce powinny być w gestii państw narodowych. Na to powinna nastawić i przestawić się Europa. Mamy niebywałą szansę, bo rzadko się zdarzało, żebyśmy mieli ponad 30 lat możliwości takiego spokojnego rozwoju. To jest rzadkość, a są próby, żeby tego nie wykorzystać. Jest to bolesne, że te inwestycje, o których rozmawiamy to są naturalne przedsięwzięcia, żeby usprawnić całą infrastrukturę, czy zbudować fundamenty pod polską gospodarkę. To są naturalne elementy gospodarcze. Moje pytanie kieruję do tzw. biznesmenów. Co wy popieracie? W którą stronę dążycie? Przecież inwestycje publiczne, ich realizowanie dają wam możliwość zarabiania, budowania, tworzenia kapitału, bogactwa. Należy iść w racjonalnym kierunku, bez Zielonego Ładu. Czas zakończyć działania ideologiczne, które nie są oparte na działaniach naukowych. One mają wprowadzić element podporządkowania sobie człowieka. To budowanie cywilizacji strachu, który ma paraliżować. Do tego próby walki z religią, osłabianie człowieka pod względem etyczno-moralnym. Tej cywilizacji strachu i śmierci należy się sprzeciwiać. Mam nadzieję jednak, że te elementy o których wspominałem uda się rozwijać. W dążeniu do posiadania musimy tworzyć jak najbardziej nowoczesne i przyjazne technologie, w sposób racjonalny.

Dziękuję za rozmowę.

Za – Nakło24.pl