O szykanach, utrudnianiu działalności, zwalnianiu liderów związkowych i przepisach dotyczących ich realnej ochrony mówił na antenie TVP 3 Warszawa przewodniczący Regionu Mazowsze NSZZ „Solidarność” Dariusz Paczuski.
W piątek 28 lipca przewodniczący Zarządu Regionu Mazowsze Dariusz Paczuski był gościem programu „Echa dnia” na antenie TVP 3 Warszawa.
Na początku rozmowy prowadzący zapytał o trudności, z którymi muszą mierzyć się członkowie związków zawodowych.
– Katalog szykan jest tak szeroki, że aż ciężko je wszystkie wymienić. Od utrudniania działalności, poprzez szarganie dobrego imienia ludzi, którzy podjęli się działalności związkowej, aż do zwolnienia z pracy najczęściej z paragrafu 52, czyli ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych. Później w sądach okazuje się, że te zwolnienia były niezasadne, ale proces przywrócenia do pracy trwa przez długie lata. Ci ludzie tracą wszystko – karierę zawodową, pracę, rozsypuje się organizacja związkowa, często cierpi na tym również życie rodzinne – mówił przewodniczący Regionu Mazowsze.
– W dużych zakładach pracy, np. u górników czy hutników, jest ta moc i to bardzo dobrze, że ta siła społeczna jeszcze jest i związek zawodowy może zaakcentować pewne rzeczy, łącznie z ochroną działaczy związkowych. Natomiast tam gdzie organizacje są mniejsze, tej mocy brakuje. Oczywiście solidarność to jeden z drugim, nigdy jeden przeciwko drugiemu, dlatego wspomagamy się wzajemnie. Często zadajemy sobie pytanie, dlaczego członków związku jest coraz mniej w Polsce. Między innymi dlatego, że związki zawodowe są tępione i niszczone przez pracodawców. Jak najłatwiej zniszczyć organizacje związkową? Zniszczyć jej lidera – ocenił Dariusz Paczuski.
Szef Regionu Mazowsze NSZZ „Solidarność” mówił, że do łamania praw związkowych dochodzi zarówno w państwowych spółkach, jak i prywatnych korporacjach, choć w tych drugich jest „jednak dużo więcej patologii”.
– Pracownik zwolniony z paragrafu 52, który był działaczem chronionym, zostaje często przywrócony przez sąd pracy po 5–8 latach. Wraca potem do zakładu pracy i albo w tym prywatnym koncernie od razu dostaje następny paragraf 52, albo nie ma do czego wracać, bo tych ludzi, którzy zakładali organizację związkową, już tam nie ma – wskazywał przewodniczący Paczuski.
W tym kontekście ocenił przyjęte niedawno przez parlament przepisy dotyczące skutecznej ochrony pracowników szczególnie chronionych „milowym krokiem”.
– To rozwiązanie, które wejdzie w życie, będzie powodowało, że na każdym etapie postępowania na wniosek osoby zwolnionej, w tym przypadku działacza związkowego, sąd będzie musiał przywrócić go do pracy do momentu wydania prawomocnego wyroku. To jest milowy krok. To coś, co powinno zostać dawno temu zrobione i powinno działać od 1989 roku – podkreślił.
Źródło: tysol.pl / TVP 3 Warszawa