Jak to się robi w Coca-Coli
- Napisał Super User
- Kategoria: Archiwalne
- Czytany 2894 razy
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj
Jak związać ręce związkom zawodowym autentycznie działającym na rzecz pracowników? Powołać własne, a najlepiej dwa. Wygląda na to, że tak się stało się w polskim oddziale wielkiego koncernu Coca-Cola, chlubiącego się, że pracownicy „zawsze stanowią dla niej kapitał najcenniejszy”.
Gdy przed kilkoma laty, tuż po powstaniu Solidarność w polskiej Coca-Coli, miała pierwsze kłopoty w relacjach z szefami firmy, doświadczony działacz związku ostrzegał w „TS” młodszych kolegów, że co prawda sporo problemów już za nimi (powołanie związku, zachęcenie ludzi do wstąpienia), ale przed nimi najtrudniejsze.
Muszą liczyć się z tym, że będą ignorowani, urabiani itp., a firma będzie szukać na nich haków, by sparaliżować działalność związku. Dziś widać, że miał rację, co związkowcy z polskiej Coca-Coli odczuwają na własnej skórze. Wszystkiego jednak nie przewidział, bo pomysłowość szefów firmy nie ma granic.
Trzy miliony w plecy
Spięcia „S” z pracodawcą opisywaliśmy w „TS”. Brak podwyżek i jasnych kryteriów przy nich, obniżanie tzw. ocen pracowniczych – wszystko to nie mogło nie rodzić konfliktów. Sytuacja zaostrzyła się po kontrolach Okręgowej Inspekcji Pracy w łódzkim oddziale firmy (gdzie „S” powstała i jest najsilniejsza). W końcu 2009 r. wykryto szereg nieprawidłowości, m.in. brak szkoleń bhp, niezbędnych na niektórych stanowiskach, niesporządzanie protokołów powypadkowych. OIP wystąpiła do ZUS o podwyższenie składki „wypadkowej”, którą opłaca pracodawca. I rzeczywiście składkę podniesiono. Kosztowało to firmę w ub.r. ponad 3 mln zł.
– Związek, a mnie szczególnie, zaczęto za to obwiniać. A to nie my, lecz najpewniej ówczesne władze miasta, wystąpiły o tę kontrolę. I to nie my, lecz kierownictwo firmy tolerowało łamanie przepisów BHP i prawa pracy – mówi Maciej Szczęsny, członek komisji zakładowej, społeczny inspektor pracy.
Wiadomości o złej „S” rozchodziły się nie tylko pocztą pantoflową, ale także poprzez teksty na zakładowych tablicach ogłoszeń.
– W rozmowach z pracownikami kierownicy mówili, że mieli np. wprowadzić podwyżki, ale ich nie będzie, bo podwyższono składkę „wypadkową”. Kto winien? Solidarność! – mówi jeden ze związkowców. – Tworzono złą atmosferę wokół związku.
Zakładowy, czy nie
Gdy w końcu 2009 r. Maciejowi Szczęsnemu OIP przyznała tytuł najaktywniejszego społecznego inspektora pracy, władze firmy zareagowały nerwowo. Odebrały mu zryczałtowany dodatek za tę działalność, twierdząc, że mogą, ale nie muszą go przyznawać.
– To małostkowość, bo dodatek to gratyfikacja za pracę, aktywność. Pracodawcy powinno zależeć na aktywności inspektora, bo jego działania zmniejszają ryzyko wypadków przy pracy – mówi Sławomir Maciaszczyk, przewodniczący zakładowej „S”.
To, że Szczęsny był zbyt aktywny, pokazały następne miesiące. Wiosną ub.r. kierownictwo firmy przystąpiło do ofensywy. Najpierw zażądało od OIP określenia, czy Szczęsny jest inspektorem zakładowym czy oddziałowym, a zatem, czy jego działalność obejmuje oddziały firmy w całym kraju, czy tylko w Łodzi.
– To kuriozum, bo według prawa to organizacja związkowa powołuje i określa strukturę społecznej inspekcji pracy – mówi przewodniczący Maciaszczyk. Jednak według niejasnej opinii łódzkiej OIP (konkretnie inspektora K.), Szczęsny był inspektorem oddziałowym – a to dało nowe możliwości: do odwołania go wystarczyło 20 proc. pracowników z Łodzi (a nie z Polski).
ZZPCC nr 1
W połowie czerwca ub.r pracodawca poinformował „S”, że w firmie powstał drugi związek – ZZ Pracowników Coca-Coli, z siedzibą w centrali firmy w Warszawie i że w następnych dniach przeprowadzi referendum w sprawie odwołania Szczęsnego z funkcji społecznego inspektora. Po raz pierwszy wielu, także związkowcy z „S”, usłyszało o istnieniu tego związku. Nigdy związkowcy nie otrzymali natomiast uzasadnienia wniosku, a dyrekcja odmówiła pomocy w zlokalizowaniu ZZPCC.
– Inspektora można odwołać, gdy jest za mało aktywny, ale nie wtedy, gdy jest aktywny, bo to w interesie pracowników. Tymczasem nowy związek chce odwołać aktywnego inspektora! Działa więc przeciwko pracownikom, choć na rękę dyrektorom – mówi jeden ze związkowców. Referendum – na które ściągnięto nawet przedstawicieli handlowych – odbyło się w atmosferze oskarżeń „S”. Nic dziwnego, że Szczęsnego odwołano.
Inicjatorem referendum był nowy związek. Jak się jednak okazuje, w dniu rozpisania referendum związek… jeszcze nie istniał (zarejestrowany w KRS został półtora miesiąca później, nie był też zgłoszony w żadnej federacji), nie mógł więc rozpisać referendum!
Związkowcy z „S” zwrócili się o informację o ZZPCC do jego pełnomocnika Witolda Polkowskiego, który tylko nieco wcześniej reprezentował w rozmowach z Solidarnością… pracodawcę. Odmówił i nie chciał przedstawić swojego pełnomocnictwa.
Sprawę referendum badała OIP. Ale znów „S” miała nieszczęście trafić na inspektora K.
– Powiedział nam, że nie jest od kontroli legalności związku – mówi Sławomir Maciaszczyk. – Dlatego zdecydowaliśmy się na inne rozwiązanie. Przeszliśmy do porządku dziennego nad nielegalnym odwołaniem Macieja. Sam złożył rezygnację, a my postanowiliśmy przeprowadzić nowe wybory.
W końcu sierpnia poinformowali o tym pracowników.
ZZPCC nr 2
Pół godziny po wywieszeniu informacji na tablicy, dyrekcja przekazała „S” informację, że w firmie powstał… kolejny związek, z nazwą bliźniaczo podobną do poprzedniego (ZZ „Pracownicy” Coca-Cola HBC, a ten starszy to ZZ Pracowników...), tyle że z siedzibą w Łodzi. Teraz on posłużył do neutralizacji Szczęsnego.
– Oniemieliśmy – przyznają związkowcy. Sprawdzili w KRS: ten też nie był zarejestrowany, zgłoszony w federacji itd. Dlatego przeprowadzili wybory społecznego inspektora pracy. Jednak w dniu wyborów na tablicach pojawiło się pismo… dyrektorki ds. personalnych z centrali w Warszawie, że wybory są nielegalne, bo nie informowali innych związków.
– To nieprawda. Wszystkie mogły się przyłączyć. Miały na to dwa tygodnie, a po wyborach kolejne dwa na odwołanie! Nikt się nie przyłączył ani nie odwołał – mówi Maciaszczyk. Maciej Szczęsny został społecznym inspektorem pracy, jednak dyrekcja wyboru nie uznała. Argument: brak współdziałania z innymi związkami zawodowymi.
Wkrótce też miało okazać się, że oba ZZPCC są jednak zarejestrowane (pierwszy, który doprowadził do referendum – na początku, drugi – w połowie sierpnia – choć, mimo wypisu z KRS w końcu sierpnia jeszcze go nie było…)
– Pod koniec sierpnia otrzymujemy urzędowe zaświadczenie, że żaden inny związek z naszej firmy nie jest zarejestrowany, a po kilku tygodniach na stronach KRS jest informacja, że obu rejestracji dokonano – mówi Maciaszczyk. – Wiedząc, że tamte związki są legalne, zwrócilibyśmy się do nich o współorganizowanie wyborów. A tak mamy płacić słono za niekompetencję urzędu.
W końcu ub.r. dyrekcja zrobiła krok w bok. Ustanowiła pełnomocnika dyrekcji ds. kontaktów ze związkami. Powołanie go to chyba wynik kontaktów „S” z IUF – międzynarodową organizacją zrzeszającą pracowników przemysłu spożywczego, a pośrednio – związkowców ze światowej centrali firmy w Atlancie, gdzie nie lubią, gdy tworzy się tzw. żółte, dyrektorskie, związki.
Niestety, nowa funkcja niczego nie zmienia. A współpraca zaczęła się od zgrzytu: pełnomocnik Ewa Belowska nie chciała związkowcom wyjawić, czy należy do któregoś ze związków. A chodziło o wiarygodność: źle byłoby, gdyby pełnomocnik był członkiem związku, którego działalność jest co najmniej na rękę dyrektorom (a pracownikom mniej).
Krok w bok
Od odwołania Macieja Szczęsnego i stworzenia dwóch ZZPCC minęło ponad pół roku – obydwa związki o bliźniaczo brzmiących nazwach nie przejawiają, dowodzi zakładowa „S”, żadnej aktywności, a przynajmniej nic o tym nie wiadomo. Jednak członek zarządu ZZPCC nr 1, Beata Orłowska ma na ten temat diametralnie inne zdanie. Związek choć istnieje – dopiero! – od ubiegłego roku – podkreśla dyrektor Orłowska, już sporo zdziałał (np. zarejestrował się, przyjął grupę członków, rozpoczął współpracę z radą pracowników, zainteresował się losami Układu Zbiorowego Pracy). Takie opowieści zakładowa „S” radzi traktować z przymrużeniem oka.
– Na naszych tablicach widać, że związek żyje. Są ogłoszenia, informacje, porady prawne – mówi Maciej Szczęsny. Gołym okiem widać różnicę.
– Na ich tablicach nie dzieje się dokładnie nic. Chyba że coś wywiesi dyrekcja. Inna rzecz, że ZZPCC nr 1 ma siłę przebicia, pierwszym jego szefem był Paweł Kamiński, dyrektor ds. personalnych działu handlowego (potem zastąpił go Paweł Gugała, kierownik filii Coca-Coli w Siedlcach). Sama Beata Orłowska jest dyrektorem ds. podatkowych.
Powołanie obu ZZPCC, „żółtych” – zdaniem przewodniczącego Maciaszczyka – związków, ma spore znaczenie praktycznie. W wielu ważnych sprawach pracowniczych niezbędne jest porozumienie wszystkich związków w firmie. Bo jeśli nie uzgodnią stanowiska, decyduje dyrekcja. Związki autentycznie działające na rzecz pracowników, a nie np. dyrekcji, mają wtedy związane ręce.
– Z zakulisowych rozmów wiemy, że i tak nigdy nie uzgodnimy wspólnego stanowiska z tamtymi związkami, więc pracodawca będzie miał wolną rękę – mówi przewodniczący.
Związkowcy z „S” czują się też zastraszani. Jeszcze w lipcu pracodawca rozsyłał do członków komisji zakładowej informacje, że tracą ochronę prawną – a to ze względu na brak reprezentatywności i wadliwość uchwały obejmującej ochroną działaczy.
– Już pomijając absurdalność tych stwierdzeń – żadnej ochrony nie straciliśmy, bo uchwała została podjęta długo przed powstaniem innych związków w firmie – było to przekazane w formie, która miała nas zastraszyć – mówi Sławomir Maciaszczyk. Trafiło to do prokuratury, która sprawę jednak – w ubiegłym tygodniu – umorzyła. Związkowcom przysługuje teraz odwołanie do sądu. Zapewniają, że nie omieszkają tego zrobić.
Kwasy i zasady
O relacje dyrekcji z „S” i innymi związkami zapytaliśmy Iwonę Jacaszek, dyrektorkę ds. korporacyjnych i rzeczniczkę firmy. Już po ustalonym terminie otrzymaliśmy tak obszerną odpowiedź, że nie sposób ją omówić w parunastu zdaniach. W każdym razie dyr. Jacaszek nie ma nic swoim szefom do zarzucenia.
– Wszystkie firmy z systemu Coca-Cola działają w oparciu o przepisy prawa oraz obowiązujące w nich wewnętrzne zasady dotyczące poszanowania prawa pracowników do zrzeszania się i konstruktywnej współpracy ze wszystkimi organizacjami reprezentującymi pracowników – stwierdziła m.in. (Do jej obszernej odpowiedzi wrócimy w następnym „TS”).
Czego dowiedzieliśmy się – choć nie było to łatwe – o obu bliźniaczych ZZP z polskiego oddziału koncernu? Np. tego, że dyrektor ds. handlowych należy do ZZPCC nr 1, a jego asystentka jest szefową ZZPCC nr 2. Więcej informacji za tydzień. Napiszemy też o powoływaniu „żółtych” związków, co w Polsce zdarza się coraz częściej, a także o tym, czy polska Coca-Cola szykuje Solidarności jakieś niespodzianki przed Euro 2012, którego ma być jednym z głównych sponsorów.
Wojciech Dudkiewicz, www.tygodniksolidarnosc.com

Najnowsze od Super User
- Lokal do wynajęcia w budynku Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność"
- Solidarność Pokoleń - festyn rodzinny z okazji 35. rocznicy powstania NSZZ Solidarność
- Harmonogram obchodów 35. rocznicy powstania NSZZ Solidarność
- Historia
- 2. Konstruktywny Dialog III – wzmocnienie potencjału instytucjonalnego NSZZ „SOLIDARNOŚĆ”