Przewozy Regionalne na bocznym torze
- Napisał Super User
- Kategoria: Archiwalne
- Czytany 1803 razy
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Przewozy Regionalne na bocznym torze
Dzięki determinacji dziesięciorga kolejarzy ze spółki Przewozy Regionalne, którzy przez dziewięć dni prowadzili głodówkę, zarząd firmy zdecydował się na wstrzymanie wypowiedzeń i rozmowy na temat programu osłonowego dla zwalnianych.
19 grudnia, szósty dzień głodówki dziesięciorga kolejarzy ze spółki Przewozy Regionalne. Dwie kobiety i ośmiu mężczyzn podjęło najostrzejszą z form protestu, domagając się zatrzymania procedury masowych zwolnień i przygotowania programu osłonowego. Przez dziewięć dni prowadzili głodówkę w budynku na warszawskiej Pradze, gdzie mieści się siedziba Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ Solidarność.
– Do tak radykalnego kroku zmusił nas zarząd spółki. Na listach pracowników do zwolnienia znajduje się kilkaset osób, ale nieoficjalnie mówi się nawet o kilku tysiącach – mówił mi jeden z głodujących Andrzej Pabiański. – Kilkadziesiąt osób już otrzymało wypowiedzenia, a terminy są bardzo krótkie – nawet miesięczne. Po 30, 40 latach pracy mówią człowiekowi „do widzenia”. Dla zwalnianych nie ma żadnych osłon socjalnych.
Na śniadanko – sok
Wśród głodujących była kasjerka, starszy nastawniczy, konduktor, starszy rewident, kierownik pociągu. Ich zwolnienia bezpośrednio nie dotknęły. Mówili, że walczą w imieniu kolegów. W czasie głodówki wykorzystywali zaległe urlopy wypoczynkowe. 19 grudnia wszyscy czuli się jeszcze dobrze. Stan ich zdrowia kontrolował dr Jacek Sułkowski, zaprzyjaźniony lekarz ze Szpitala Praskiego, należący także do Solidarności.
– Każdego dnia mierzy nam ciśnienie, pyta czy wszystko OK. Na razie czujemy się dobrze – przekonywał Jan Cicharzewski, inny z głodujących.
Mówili, że ryzyko zdrowotne wzięli pod uwagę. Każdy zgłosił się na głodówkę dobrowolnie. Pierwsze symptomy osłabienia już jednak odczuwali.
– Zauważyłem, że nogi mi siadają, jakbym codziennie intensywnie grał w piłkę – przyznawał Andrzej Pabiański. – Ciężko się czasem podnieść. Ciśnienie mi też wariuje. Zawsze miałem 120/80, a dziś 147/107, jakieś dziwne skoki.
Z powodu uczestnictwa w proteście kobiet, mężczyźni mieli wyrzuty sumienia.
– Nasi mężowie wyrazili zgodę. W domu dadzą sobie radę, w razie czego dzieci pomogą – zapewniała Marzena Wiosna. Agata Błazucka mówiła to samo.
Obie wytrwały do końca głodówki, czyli 22 grudnia. Wcześniej, z uwagi na duże skoki ciśnień, dr Sułkowski wyłączył z protestu dwóch mężczyzn.
Jak wyglądał ich dzień strajkowy?
– Rano najpierw toaleta. Mamy do dyspozycji łazienkę, ale z bojlerem, więc są kolejki, musimy czekać aż woda się nagrzeje. Potem śniadanko, czyli szklaneczka soku – nie tracił poczucia humoru Andrzej Pabiański. – W ciągu dnia czytamy książki, teksty w internecie, dyskutujemy o całej sytuacji. Czekamy aż ktoś nas odwiedzi, dzwonimy do rodziny i jakoś czas mija do wieczora. A wieczorem kolacja, czyli znowu soczek.
Dług, który wisi
Spółka Przewozy Regionalne należała do niedawna do Grupy PKP. Pod koniec 2008 została przejęta przez samorządy wojewódzkie, które stały się jej właścicielami – każdy przejął od 3 do 13,5 proc. udziałów. To samorządy decydują ile pociągów ma jeździć na ich terenie, na jakich trasach i jak często. W zamian mają obowiązek finansować przewozy. Problem w tym, że mimo zapewnień ze strony rządu Donalda Tuska, samorządy przejęły spółkę w stanie zadłużenia.
– Długi zostały przed nimi ukryte. Państwo zobowiązało się, przekazując PKP Przewozy Regionalne, że odda spółkę bez zobowiązań finansowych. Niestety, przekazało z ok. 400-milionowym długiem. I ten dług wisi – wyjaśnia Andrzej Pabiański. – A samorządy mają dużo wydatków: na szkoły, szpitale, drogi, więc trudno oczekiwać, że zabiorą np. pieniądze szpitalom, by dać na przewozy regionalne.
Problemy potęguje to, że niektóre samorządy nie płacą za wykonane na ich rzecz usługi i obecnie tylko za 2009 rok zalegają Przewozom Regionalnym prawie 90 mln zł. Świadomi problemów finansowych kolejarze domagali się od zarządu podpisania pakietu gwarancji pracowniczych. Miał on zawierać program dobrowolnych odejść oraz osłony socjalne dla zwalnianych.
Andrzej Pabiański: – Przedstawiliśmy propozycję pakietu, ale nie podjęto z nami rozmów. Od samego początku nas oszukiwano. Najpierw samorządowcy mówili, że jeszcze nie są właścicielami spółki i nie mogą rozmawiać. Później zasłonili się koniecznością dokonania audytu, który z trzech przeciągnął się do dziewięciu miesięcy. Po dziewięciu miesiącach stwierdzili, że finansowa sytuacja spółki jest nieciekawa i nie będą z nami negocjować.
W wyniku zorganizowanej przez Solidarność pikiety, 27 maja 2009 roku, prezes spółki podpisał porozumienie, na mocy którego zobowiązał się, że nie będzie zwalniać pracowników. Dziś przedstawiciele spółki utrzymują, że taką umowę mogło podpisać dwóch członków zarządu, a nie sam prezes, dlatego nie ma ona mocy prawnej.
– Jakoś do tego czasu niemal wszystkie porozumienia, regulaminy i inne dokumenty pracownicze były podpisywane przez jednego przedstawiciela zarządu spółki, a nawet przez dyrektora biura – zwraca uwagę Tomasz Matera, szef Sekcji Zawodowej Przewozów Pasażerskich NSZZ „S”.
W tym wypadku ma być inaczej.
– Jak to u pracodawców w Polsce w większości – ich porozumienia nie obowiązują, tylko nas, więc porozumienie złamali. Kilkudziesięciu pracowników otrzymało wypowiedzenia z pracy, a kilkuset następnych znajduje się na listach do zwolnienia. Domagamy się, by związki dostały do zaopiniowania plan restrukturyzacji, bo nie wiemy, ile osób docelowo planują zwolnić. Mówi się nawet o kilku tysiącach – podaje czarne statystyki Andrzej Pabiański. – I robią to tak, by ominąć procedurę zwolnień grupowych. Kiedy w Hrubieszowie likwidowali całą sekcję to kilkadziesiąt osób podzielili na dwie tury.
A Leszek Michalski z oddziału Przewozów Regionalnych w Olsztynie dodaje: – W Olsztynie przedstawiciele firmy jeździli w soboty i przywozili ludziom do domów wypowiedzenia, co jest niezgodne z prawem, bowiem pracodawca może wręczyć wypowiedzenie jedynie na terenie zakładu pracy.
Po 40 latach – na bruk
W spółce pracują w większości ludzie z długim stażem pracy. Także wśród głodujących byli mężczyźni którzy na kolei przepracowali 25, 30- i 40 lat. Ich pensje wahają się w granicach 1400–1700 zł i to z wysługą lat.
– A to jest praca w soboty, niedziele, święta. I mimo tak niskich pensji nie chcemy pieniędzy na podwyżki dla pracowników. Nie chcemy pieniędzy do przejedzenia, jak to się mawia w kręgach decydentów. Chcemy, aby zaczęto w tej spółce rozsądnie zarządzać zasobami ludzkimi. Jeżeli naprawdę jest w niej za dużo pracowników, to proszę nam to udowodnić, pokazać w rzetelnym planie restrukturyzacyjnym. Nie można ludzi po 40 latach pracy ot tak wyrzucać na bruk! – nie krył oburzenia Andrzej Pabiański. – Zwalniani mają być ludzie ze ściany wschodniej – z Lublina, z Białegostoku. Tam w ogóle nie ma pracy. Kto przyjmie zwolnionych kolejarzy?!
Do protestujących 18 grudnia przyjechał przewodniczący Solidarności Janusz Śniadek i szef ZR Podlaskiego Józef Mozolewski. Rozmawiano o dalszym przebiegu akcji strajkowej.
– Mamy sygnały od kolegów z naszego związku, że są gotowi również rozpocząć głodówki w różnych miastach w Polsce, solidaryzując się z nami. Wiemy, że zatrzymanie ruchu pociągów bije w interesy kolei, powoduje, że ludzie nie dojeżdżają do pracy, do szkół. Tego wolelibyśmy uniknąć, bo uczono nas, że kolejarz pełni służebną rolę wobec społeczeństwa. Ale jeżeli nadal będzie taka arogancja członków zarządu spółki, to boję się, że zaczną się tego typu formy protestu. Już mamy takie sygnały – mówił po tym spotkaniu Andrzej Pabiański.
Przez kilka dni protest był całkowicie ignorowany przez zarząd spółki Przewozy Regionalne. Dlatego 21 grudnia ok. 200 związkowców Solidarności zablokowało na godzinę tory w pobliżu dworca w Katowicach.
– Najważniejszym dla nas postulatem, z którego się nie wycofamy, jest zatrzymanie zwolnień i cofnięcie już wręczonych wypowiedzeń. Jeśli tak się stanie, wtedy jesteśmy gotowi przerwać głodówkę pod warunkiem rozpoczęcia rozmów nad pakietem gwarancji pracowniczych i planem restrukturyzacji – deklarował stanowczo 19 grudnia Andrzej Pabiański.
Koniec boksowania?
Determinacja głodujących, którzy zapowiadali, że nie przerwą protestu nawet na czas świąt Bożego Narodzenia, skruszyła w końcu mur obojętności zarządu. 22 grudnia doszło do spotkania jego członków z przedstawicielami kolejowej Solidarności. Członkowie zarządu wstrzymali wręczanie wypowiedzeń, a głodujący zawiesili swój protest.
Tomasz Matera, szef Sekcji Zawodowej Przewozów Pasażerskich NSZZ „S”: – Zarząd zobowiązał się, że do 7 stycznia poda konkretnie, jakich grup zawodowych i jakiej liczby osób mają dotyczyć zwolnienia oraz przedstawi program osłonowy. My, jako Solidarność, zgłosimy własne propozycje do pakietu gwarancji pracowniczych. Liczymy na takie warunki, jakie mieli pracownicy odchodzący z PKP Cargo.
W tej spółce obowiązywał program dobrowolnych odejść. Kolejarz, który zdecydował się na podpisanie wypowiedzenia umowy za porozumieniem stron w pierwszym miesiącu funkcjonowania programu, otrzymywał 15 tys. zł plus odprawy wynikające z ustawy o zwolnieniach grupowych oraz zakładowego układu zbiorowego pracy.
– Oczekujemy podobnego programu w spółce Przewozy Regionalne. W PKP Cargo, przy odpowiednio wysokim odszkodowaniu, pracownicy sami zgłaszali gotowość odejścia. Np. w Katowicach przewidziano redukcję 430 etatów, a zgłosiło się ponad 500 osób. Nie było więc zwolnień na siłę – podkreśla Tomasz Matera. – Dla nas niedopuszczalne było wyrzucanie na bruk ludzi z kilkudziesięcioletnim stażem pracy bez niczego. Teraz jest szansa na podpisanie porozumienia.
Dla Solidarności kluczowe znaczenie będzie miała liczba pracowników przewidzianych do zwolnienia oraz kryteria, które pozwolą obronić tych, znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej: osoby samotnie wychowujące dzieci, rodziny z dziećmi niepełnosprawnymi i przewlekle chorymi oraz pracowników z rodzin, w których jeden z małżonków dotknięty jest chorobą nowotworową.
Tomasz Matera: – Przypominam, że głodówka została tylko warunkowo zawieszona. Jeżeli propozycje zarządu nie będą spełniały oczekiwań pracowników to wejdziemy w spór zbiorowy i rozważymy różne formy dalszej akcji protestacyjnej. Wydaje mi się jednak, że zarządowi też już zależy na podpisaniu pakietu osłonowego i nie będzie się dalej boksować.
Wypowiedzenia pracowników, którzy już je otrzymali, mają zostać zweryfikowane. Jeśli w tej grupie znajdą się osoby w trudnej sytuacji życiowej to ich wypowiedzenia zostaną cofnięte. Pozostali będą objęci programem osłonowym i otrzymają odprawy.
Krzysztof Świątek, fot. T. Gutry

Najnowsze od Super User
- Lokal do wynajęcia w budynku Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność"
- Solidarność Pokoleń - festyn rodzinny z okazji 35. rocznicy powstania NSZZ Solidarność
- Harmonogram obchodów 35. rocznicy powstania NSZZ Solidarność
- Historia
- 2. Konstruktywny Dialog III – wzmocnienie potencjału instytucjonalnego NSZZ „SOLIDARNOŚĆ”