Menu

Związki muszą stępić drapieżny pazur ekonomii

Solidarność to żywi ludzie, którzy mają mówić w imieniu tych, którzy mówić nie mogą, mają krzyczeć w imieniu tych, którzy krzyczeć nie mogą, bo nie mają siły i nikt za nimi nie stoi.

Z Arcybiskupem Leszkiem Sławojem Głódziem, metropolitą gdańskim, rozmawia Barbara Madajczyk-Krasowska.


głódź.JPG– W homiliach Ksiądz Arcybiskup podkreśla, że NSZZ Solidarność ma jeszcze wiele do powiedzenia i wiele do zrobienia.
– Aczkolwiek nie mamy klasy robotniczej w takim klasycznym pojęciu, zmasowanych zakładów, jak Nowa Huta, Ursus, a nawet stocznie, które obumierają na naszych oczach, to jednak interes ludzi pracy musi być broniony przez związki zawodowe. One mają swoje miejsce i zadania w tej rzeczywistości na dziś i na jutro.

– Czy to nie paradoks, że w wolnej Polsce pracownicy, którzy organizują się w związki, są represjonowani i zwalniani z pracy?

– To jest bardzo bolesne. Istniejące związki zawodowe nie mogą do tego dopuścić. Solidarność i inne związki zawodowe są powołane do obrony godności człowieka pracy i etosu pracy. Ci, którzy dyskryminują rodzące się intencje, naruszają te prawa i ktoś musi stanąć w ich obronie...

– Solidarność broni praw pracowniczych, ale siła związków nie jest duża...
– ...bo zniknęły zakłady, które były lokomotywą związków zawodowych. Ale świat pracy istnieje i istnieć będzie, i jego prawa nie powinny być naruszane. Związki zawodowe działają w zachodnich krajach o rozwiniętej demokracji i strukturach państwowych.



– Czy jednak w naszym kraju, jak za czasów PRL, pracownik jest bardziej przedmiotem, a nie podmiotem pracy?

– Człowiek zawsze musi być na pierwszym miejscu. Takie jest nauczanie Kościoła i takie jest przesłanie wszystkich encyklik społecznych: człowiek przed pracą, człowiek przed wyzyskiem. Najważniejszy jest człowiek i jego godność. To podkreślał papież Jan Paweł II na Pomorzu i w innych miejscach. W ekonomii liberalnej, obliczonej na zysk, ten drapieżny pazur będzie dominował i związki zawodowe są po to, żeby go stępić.

– Sęk w tym, że związki zawodowe w Polsce są słabe, podobnie zresztą jak we wszystkich krajach postkomunistycznych.
– Byliśmy już świadkami, kiedy związki zawodowe, jeszcze u schyłku PRL, były słabe, potem były trochę mocniejsze, potem znowu słabsze. To trochę tak jak z przypływem morza: raz jest on mocniejszy, raz słabszy. Zależy to od czasu, ludzi i zdarzeń. Czasy, które są przed nami, będą jeszcze obfitowały i w zdarzenia, i w konkretnych ludzi, którzy nadadzą ton.

– Póki co, w polskim społeczeństwie dominuje inercja i przekonanie, że nie warto angażować się w publiczną działalność.
– Brak jest uporządkowanych pojęć. Brakuje hierarchii i miesza się pojęcia odnoszące się do struktury państwa, demokracji, efektywności w życiu publicznym. Stąd mamy inercję objawiającą się w głosowaniach do samorządów, do parlamentu, w wyborach prezydenckich. Brakuje jeszcze pełnej dojrzałości. Ale to jest swoisty symptom wszystkich demoludów, które są jakby skażone tym totalitaryzmem. Muszą przyjść nowe pokolenia. By to się zmieniło...

– ...trzeba czekać jeszcze 20 lat?
– Licząc czas Mojżeszowego przejścia przez Morze Czerwone, to jesteśmy w połowie. Mam nadzieję, że to się spełni. Być może nastąpi zmierzch systemu partyjnego. Dzisiaj modelem na demokrację jest system partyjny, który wyłania rządy, władze, różne struktury państwa. Na Zachodzie obserwujemy już wpływ pewnych ruchów, stowarzyszeń, które nie mają, jak u nas, charakteru czystego partyjniactwa. I odnoszę wrażenie, że w tym kierunku idzie świat i w tym kierunku pójdzie też Polska, ale na to trzeba od 15 do 20 lat.

– Dlaczego siła solidarności, którą określił papież Jan Paweł II – a Ksiądz Arcybiskup przytoczył te słowa w jednej z homilii – jako walkę o człowieka, o jego prawdziwe prawa i prawdziwy postęp, o dojrzalszy kształt życia ludzkiego, w obecnych realiach osłabła?
– Rozmyła się oś, którą jest człowiek. Ten cel zginął z horyzontu polityków i mediów, ale także działaczy związkowych, bo związki za bardzo przytuliły się do poszczególnych partii, ponieważ szukają parasola ochronnego. Z tego powodu następuje utrata dynamizmu i potencjału, bo interes partii, mimo czasem jej szczytnych haseł, nie pokrywa się nigdy w pełni z interesem związkowym, z interesem ludzi pracy.

– Czy Ksiądz Arcybiskup ma na myśli także Solidarność?
– Bynajmniej Solidarność nie jest wolna od tendencji przytulenia się do partii.

Cała rozmowa w najnowszym Tygodniku Solidarność

Powrót na górę

Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" wykorzystuje na swoich stronach pliki cookie. Jeżeli nie zmienisz domyślnych ustawień swojej przeglądarki będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Więcej informacji.