Przywracanie pamięci: pomnik Ofiar Stanu Wojennego w końcu w Gdańsku
- Kategoria: Regiony
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Nikt z wielkich włodarzy nie pochylił się przez lata nad tamtym dramatem. Brakowało prostego gestu. Oni nawet nie rozmawiali z rodziną Antoniego. Czy Lech Wałęsa był chociaż raz na tym miejscu, czy spotkał się z jego siostrą, z mamą, z tatą? – mówi Robert Kwiatek „Jacek”, działacz Federacji Młodzieży Walczącej i prezes Stowarzyszenia FMW w rozmowie z Arturem S. Górskim
- Mija 35 lat od wprowadzenia stanu wojennego przez Wojskową Radę Ocalenia Narodowego. Milicja, przy wsparciu wojska, tłumiła strajki w stoczniach, kopalniach, hutach i uliczne manifestacje. Od pięciu lat spotykamy się na Targu Rakowym, by uczcić pamięć ofiar stanu wojennego. Teraz stanie tam pomnik, w miejscu, w którym od kul zginął młody człowiek, Antoni Browarczyk. Dlaczego tak długo trwało symboliczne upamiętnienie tamtej tragedii?
Robert Kwiatek: Długo trwały rozmowy i ustalenia z władzami miasta Gdańska. Miała być tam tablica. Jednak czas mijał. Zbliżała się 30 rocznica stanu wojennego. Okazało się, że jeżeli nie będzie ona w formie pionowej, czyli owej tablicy i głazu, ale w poziomie, wówczas nie będzie problemu. Monitowaliśmy więc w sprawie tablicy. Okazało się, że tablica jest traktowana jako pomnik, a zgodę na pomniki wydaje Rada Miasta. Byliśmy gotowi nawet tablicę postawić nielegalnie, ale na prośbę rodziny Antoniego zrezygnowaliśmy z tej akcji i dalej załatwialiśmy wszelkie pozwolenia. Powstał społeczny komitet, rozpoczęła się zbiórka funduszy. W końcu radni Gdańska przyjęli uchwałę wyrażającą zgodę na powstanie pomnika, który będzie miał formę płaskorzeźby. Szkoda, że nie wcześniej, ale przez kilka lat to miejsce stało się symboliczne. Co roku 13 grudnia spotykamy się, odmawiamy modlitwę. Przychodzą ludzie, często bardzo młodzi. Upamiętnienie miejsca śmierci Antoniego Browarczyka było inicjatywą całkowicie oddolną, społeczną…
Więcej na www.solidarnosc.gda.pl