Rząd przyznaje: będziemy pracować aż do śmierci
- Kategoria: Kraj
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Według rządowego „Wieloletniego planu finansów państwa na lata 2014-2017” emerytury będą tak niskie, że ludzi nie będzie stać na zrezygnowanie z zarabiania. Rząd liczy, że będziemy aktywni zawodowo znacznie dłużej niż tylko do osiągnięcia wieku emerytalnego – informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
W „Wieloletnim planie finansów państwa na lata 2014–2017” przygotowanym przez ministerstwo finansów napisano, że „spadek stopy zastąpienia będzie motywować starsze pokolenia do późniejszego przechodzenia na emeryturę”. Tymczasem w środę Trybunał Konstytucyjny ma określić, czy podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat było zgodne z ustawą zasadniczą.
Jak czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej", stopa zastąpienia, czyli relacja emerytury do ostatniej pensji, ma się bowiem radykalnie obniżyć. Dzisiaj sięga ponad 50 proc., za 30 lat według prognoz ma wynosić ok. 40 procent. Oznacza to, że osoba zarabiająca ostatnio średnią krajową 3,7 tys. zł i przechodząca na emeryturę w 2014 r. otrzyma świadczenie w wysokości około 2 tys. zł. Za 30 lat przy takich samych założeniach mogłaby liczyć na kwotę odpowiadającą dzisiejszym 1,4 tys. zł.
Według rządu to spowoduje, że większość dzisiejszych 30-, 40- i 50-latków będzie starała się pracować jak najdłużej – aby otrzymać wyższe świadczenie. W rezultacie bardzo niekorzystne tendencje demograficzne – coraz mniej osób wchodzących na rynek pracy przy rosnącej liczbie emerytów – staną się mniej odczuwalne.
Tymczasem czas niższych emerytur już się zaczął. Według informacji resortu pracy, przyznane w lutym tego roku świadczenie, obliczone zgodnie ze starymi zasadami (obowiązującymi przed 1999 r.; niektórzy, np. górnicy, mogą wciąż uzyskać taką emeryturę), wyniosło 3120 zł. Świadczenie przyznane w tym samym czasie, ale ustalone zgodnie z regułami obowiązującymi od 1999 r., kiedy wprowadzono system zdefiniowanej składki i OFE, sięga jedynie 1970 zł. Różnica to 1150 zł.
Tegoroczna podwyżkę emerytur nie będzie znacząco odbiegać od tegorocznej. Ze względu na niską inflację, waloryzacja wyniosła 1,6 proc. i była najniższa od dekady. Na co więc mogą liczyć emeryci? Jak wynika z wyliczeń DGP opartych na prognozach z „Wieloletniego planu finansów państwa”, w przyszłym roku waloryzacja będzie zaledwie nieco wyższa od tegorocznej – około 1,8 proc. Z kolei w 2016 r. jakieś 2,6 proc.
Wskaźnik waloryzacji emerytur i rent w danym roku wylicza się na podstawie średniorocznej inflacji z poprzedniego roku. Ta w 2014 r. ma wynieść 1,2 proc. i będzie podstawą do wyliczenia emerytury w 2015 r. Z kolei w przyszłym ma wynieść 2,1 proc. i będzie podstawą do waloryzacji emerytury w roku 2016. Do inflacji doliczana jest jedna piąta wskaźnika realnego wzrostu wynagrodzeń w roku poprzedzającym waloryzację.
W większości krajów europejskich coroczna podwyżka emerytur powiązana jest z realnym wzrostem kosztów utrzymania – m.in. w Austrii, Hiszpanii, we Francji i Włoszech. Przykładowo w Portugalii podwyżka powiązana jest ze wzrostem cen i PKB, a w Niemczech dodatkowo związana jest ze stosunkiem liczby pracujących do emerytów.
aja