Menu

Polska to nie jest kolonia

Dzisiaj przed Lidlami w całym kraju członkowie Solidarności organizowali pikiety i rozdawali klientom ulotki informujące m.in. o trudnych warunkach pracy i łamaniu praw pracowniczych i związkowych osób zatrudnionych w tej sieci dyskontów. Żądali też przywrócenia zwolnionych z pracy liderów zakładowej "S" w Lidlu.  
 
 -  Słyszałem ostatnio w reklamach, że w Lidlu jest tydzień azjatycki. Nie tylko tydzień. W Lidlu jest cały rok azjatycki, niedługo może będzie afrykański, bo tak się traktuje tu pracowników. Albo zarząd Lidl Polska dostosuje się do prawa w naszym kraju, albo niech wraca do Niemiec - powiedział przewodniczący Solidarności Piotr Duda podczas akcji protestacyjnej przed jednym ze sklepów sieci w Katowicach.
 
Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności zwrócił uwagę, że w Niemczech, skąd Lidl się wywodzi, nikt nie ośmieliłby się tak traktować pracowników i zwalniać działaczy związkowych. - Dlaczego szefowie Lidla w Niemczech prawa przestrzegają, a Polskę traktują jak afrykańską kolonię?  Nie może być tak, że traktujecie nas Polaków, pracowników, związkowców jak niewolników, że prawo macie gdzieś – mówił szef śląsko-dąbrowskiej „S”.
 
- Chciałbym zaapelować do zarządu Lidla w Polsce, aby się opamiętali. Jeszcze jest czas na
rozmowy, ale warunkiem jest to, aby związek zawodowy Solidarność, który powstał w Lidlu,  nie był dyskryminowany, aby mógł swobodnie działać. Jednak jeżeli chcecie  wojny, my jesteśmy na nią przygotowani i albo się dostosujecie do prawa w naszym kraju, albo wracajcie do Niemiec – dodał Piotr Duda.
 
W pikiecie w Katowicach obok Piotra Dudy i Dominika Kolorza uczestniczyła też przewodnicząca Solidarności w Lidl Polska Justyna Chrapowicz. Tłumaczyła, że związek w Lidlu nie domaga się rzeczy niemożliwych, tylko elementarnego szacunku wobec pracowników i przestrzegania praw pracowniczych. - Pracodawca dba tylko o swoje zyski, nie patrząc na to, że my, jako pracownicy, wypracowujemy im te zyski - mówiła przewodnicząca.
 
Jednym z najważniejszych postulatów „S” z Lidla jest zmniejszenie obciążenia pracą oraz poprawa warunków pracy zatrudnionych sklepach i centrach dystrybucyjnych. - Kasjerka w Lidlu musi w ciągu godziny zeskanować 1800 produktów, taka jest norma efektywnościowa, z której kasjerki są rozliczane. Prawie połowa pracowników nie ma stałej umowy o pracę, znaczna część jest zatrudniona na niepełny etat. Obroty sieci rosną z roku na rok, a pracowników jest coraz mniej. W  niektórych sklepach zatrudnienie w ciągu kilku ostatnich lat zostało zmniejszone o jedną trzecią - wyliczał Alfred Bujara, przewodniczący handlowej Solidarności.
 
Konflikt w sieci Lidl trwa od wielu miesięcy. Pracownicy domagają się poprawy warunków pracy oraz poszanowania praw pracowniczych i związkowych. W grudniu 2013 roku kierownictwo Lidla dyscyplinarnie zwolniło przewodniczącą i wiceprzewodniczącego zakładowej organizacji Solidarności w tej sieci marketów, zarzucając im m.in. organizację nielegalnych akcji protestacyjnych. Stało się to bezpośrednim powodem ogłoszenia ogólnopolskiej akcji. Komisja Krajowa NSZZ Solidarność zaapelowała do członków i sympatyków związku o powstrzymanie się od robienia zakupów w sklepach Lidla do końca lutego.  Liderzy związku zapowiedzieli, że jeśli prowadzona w lutym akcja protestacyjna nie doprowdzi do zmiany postawy zarządu Lidl Polska, protest zostanie zaostrzony.

www.solidarnosckatowice.pl

 

Powrót na górę

Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" wykorzystuje na swoich stronach pliki cookie. Jeżeli nie zmienisz domyślnych ustawień swojej przeglądarki będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Więcej informacji.