Nie ma klimatu do walki z patologiami
- Kategoria: Kraj
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj
Pod koniec grudnia Komisja Europejska poinformowała o wszczęciu postępowania wobec Polski w związku z naduzywaniem umów na czas określony. O umowach terminowych z prof. Marcinem Zielenieckim, ekspertem Komisji Krajowej NSZZ Solidarność, rozmawia Barbara Madajczyk- Krasowska.
Zatrudnianie pracowników na podstawie umów terminowych wynosi w naszym kraju 27 procent, podczas, gdy średnia unijna to - 14, 2 procenta. Polska jest liderem?
Jesteśmy na pierwszym, niechlubnym miejscu. W Polsce mamy do czynienia z patologią spowodowaną sytuacją na rynku pracy. Rynek pracy, to rynek pracodawcy, który dyktuje warunki.
Ten przechył w jedną stronę powoduje niebezpieczne konsekwencje społeczne?
Powoduje problemy demograficzne, bo mamy także wysokie ponad 13. procentowe bezrobocie, które dotyczy głównie ludzi młodych, którzy wchodzą na rynek pracy. A zatrudnianie młodych, którzy zaczynają karierę zawodową na podstawie umów terminowych, bo te 27 procent, przede wszystkim ich dotyczy, nie daje im żadnej stabilizacji. Nie mają oni możliwości planowania przyszłości. Młodzi boją się zakładać rodzinę i nie mają pewności, czy będą w stanie utrzymać dziecko. Konsekwencją patologi takiego zatrudniania jest także zjawisko migracji zarobkowej.
Problemem nie są umowy terminowe, tylko patologie w ich stosowaniu?
Długoterminowe zatrudnianie na czas określony. Wprawdzie mamy w Polsce pewien mechanizm ograniczający swobodę umów na czas określony, potocznie nazywamy go: dwa plus jeden, ale on jest w ogóle nieskuteczny.
Trzeba zmienić prawo?
Tak i Solidarność już od dawna to podkreśla. Ten projekt badawczy, czyli porównanie sytuacji w Polsce z krajami, w których odsetek zatrudnionych na czas określony jest bliski średniej unijnej, miał na celu pokazać, że w Unii Europejskiej walczy się z tymi patologiami. Natomiast w Polsce po prostu udaje się, że nie ma problemu. Patologie to są sytuacje w których należy zawrzeć umowę na czas nieokreślony, czyli stabilną umowę o pracę a mimo to proponuje się pracownikowi zatrudnienie na podstawie umowy terminowej i często to zatrudnienie trwa przez kilka, a nawet kilkanaście lat.
W jakich sytuacjach stosuje się umowy czasowe w krajach Unii?
Zatrudnienie czasowe w wielu krajach ma pewien naturalny poziom. Umowy na czas określony powinny być zawierane wówczas, kiedy pracodawca i pracownik są w stanie z góry przewidzieć jak długo będzie trwała potrzeba zatrudniania pracownika.
Solidarność razem z innymi centralami związkowymi zaproponowała, by okres terminowej umowy trwał 18 miesięcy z możliwością przedłużenia do 30 miesięcy pod warunkiem, że będzie to uzgodnione w układzie zbiorowych, czy w porozumieniu ze związkami zawodowymi. Czy wprowadzenie takiego zapisu ograniczy patologie?
Bez wątpienia tak, bo zapisany w kodeksie pracy są nieskuteczne. Do wprowadzenia skutecznego mechanizmu, przeciwdziałania patologiom związanym z z terminowym zatrudnianiem pracowników, zobowiązuje nas dyrektywa unijna. Przewiduje ona trzy alternatywne mechanizmy: po pierwsze, określa się maksymalną liczbę umów, po drugie, maksymalny okres zatrudnienia na podstawie takich umów i po trzecie, możliwość zawarcia takiej umowy tylko w uzasadnionych przypadkach. I w tych trzech krajach, w których badaliśmy stosowanie umów o pracę: Szwecji, Niemczech, Włoszech wykorzystuje się mechanizm trzeci w połączeniu z mechanizmem drugim. Krótko mówiąc przewiduje się, że umowy na czas określony mogłyby być zawierane w uzasadnionych przypadkach i te przypadki są doprecyzowane w przepisach tych państw. A wtedy, kiedy taki przypadek nie zachodzi, to wówczas wchodzi w grę ten drugi mechanizm.
W Polsce nie ma woli politycznej, by prawo sprzyjało także pracownikom?
W Polsce nie ma klimatu, by skutecznie walczyć z patologiami na rynku pracy. 11 grudnia w sejmie na posiedzeniu podkomisji rozpatrywano projekt nowelizacji ustawę o Państwowej Inspekcji Pracy. Chodziło o wprowadzenie dwóch rozwiązań: wyposażenie inspektorów pracy w prawo wydawania nakazów zawarcia umowy o pracę zamiast umowy cywilno-prawnej w sytuacji gdy dana osoba wykonuje pracę w której powinno dojść do zawarcia umowy o pracę, druga propozycja dotyczyła przeciwdziałania syndromowi pierwszego dnia pracy.
Co to znaczy?
Pracodawca zatrudnia pracowników na czarno bez umowy. A kiedy wkracza inspektor pracy, to okazuje się, że większość pracowników jest zatrudniona dopiero od dnia w którym inspekcja pracy rozpoczęła kontrolę. Projekt zakładał nałożenie na pracodawcę obowiązku wręczenia pracownikowi umowy o pracę przed rozpoczęciem pracy. Komisja większością głosów odrzuciła ten projekt. Zadziałała maszynka do głosowania. Oba rozwiązania służące dobrej sprawie zostały odrzucone. Tylko dwóch posłów PiS: Szwed i Śniadek głosowało za dalszym procedowaniem ustawy.
Wywiad ukazał się w "Tygodniku Solidarność".