Spór zwolenników i przeciwników reformy edukacji
- Kategoria: Kraj
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Wchodząca od września reforma edukacji budzi wiele skrajnych emocji. Spór zwolenników i przeciwników zmian przybrał już taki poziom absurdu, że obie strony nie zauważają jak wiele tworzą mitów. Najczęściej dotyczą one likwidacji gimnazjów.
Po wakacjach w polskim systemie edukacji ponownie będzie obowiązywać ośmioletnia szkoła podstawowa i czteroletnie licea. Gimnazja będą stopniowo likwidowane i przekształcane w szkoły podstawowe. Obecni uczniowie klas szóstych trafią do klas siódmych. W miejsce szkół zawodowych powstaną szkoły branżowe, na razie pierwszego stopnia – za trzy lata drugiego stopnia.
Będzie praca
Najbardziej medialnym tematem, który pojawia się wokół reformy edukacji, są masowe zwolnienia nauczycieli z likwidowanych gimnazjów. Najczęściej poruszają go przedstawiciele Związku Nauczycielstwa Polskiego. Minister Anna Zalewska od początku wprowadzania reformy deklarowała, że żaden nauczyciel nie straci pracy. Prezes ZNP Sławomir Broniarz tuż po ogłoszeniu reformy wyliczył, że pracę może stracić nawet 45 tysięcy pedagogów: 37 tys. z gimnazjów, 7-8 tysięcy z podstawówek. W czerwcu ZNP zreflektował się i podał liczbę ok. 9 tysięcy nauczycieli, którzy mają stracić pracę. Tymczasem już dziś wiadomo, że masowych zwolnień nauczycieli nie będzie. Z arkuszy organizacyjnych, które przygotowali dyrektorzy szkół wynika, że niemal 100 proc. pedagogów będzie miało etaty w nowym roku szkolnym. Potwierdzają to też dane z samorządów - Nie odnotowujemy zwiększonej ilości zwolnień nauczycieli w związku z reformą edukacji. Nauczycielom gimnazjów, tracącym godziny z uwagi na zmniejszanie liczby klas, organ prowadzący stara się zapewniać kontynuację zatrudnienia - mówi Ewa Grudniok, rzecznik prasowy z Urzędu Miasta w Tychach.
Co więcej, w niektórych szkołach brakuje nauczycieli. Na radach pedagogicznych dyrektorzy szkół ogłaszali oferty pracy z innych placówek. Masowe zwolnienia w szkolnictwie okazały się mitem również z tego powodu, że nauczyciele, którzy nie dostali etatu w nauczaniu, mogli liczyć na przesunięcia na inne stanowiska np. wychowawca oddziału przedszkolnego, wychowawca świetlicy. Komfort wręcz niespotykany w innych zawodach. Problem z pracą może pojawić się za dwa lata, gdy z systemu odejdą uczniowie klas ósmych w szkołach i trzecich w likwidowanych gimnazjach.
Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (29/2017) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.