Menu

Rząd zlikwiduje górne ograniczenie składek ZUS?

Do tej pory po przekroczeniu trzydziestokrotności średniego wynagrodzenia, pracownik nie płacił już składek emerytalno-rentowych. Czy taki zapis może zostać zlikwidowany? Gośćmi audycji Kapitał i Praca byli: Robert Lisicki z Konfederacji Lewiatan i Barbara Surdykowska z NSZZ Solidarność.

Tak zwana trzydziestokrotność to obowiązująca od dawna regulacja, zgodnie z którą po osiągnięciu pułapu zarobków wynoszącego trzydziestokrotność średniej płacy, nie płaci się składek ZUS. Dotyczy to osób, które zarabiają powyżej 10 870 zł brutto miesięcznie, czyli około 2 proc. osób z około 16 mln pracujących. Chociaż likwidacja takiego zapisu w pewien sposób wyrównywałaby szanse wszystkich pracowników, którzy płacą składki od całej kwoty dochodu, to jednak zarówno związki zawodowe, jak i pracodawcy, nie zgadzają się z likwidacją takiej ulgi.

Jak zaopiniowała Solidarność, to gwałt na dialogu społecznym i jej partnerach. Jak podkreśliła Barbara Surdykowska, ustawa nie została prawidłowo skonsultowana. – Została skierowana do partnerów społecznych, związków zawodowych i organizacji pracodawców w momencie, kiedy trafiła na Komitet Stały Rady Ministrów. Wysłuchanie argumentacji na tym etapie jest już iluzoryczne – argumentowała gość audycji i dodała, że nastąpiło tym samym złamanie wszelki zasad dotyczących ustaw i partnerów społecznych.

Zdaniem Roberta Lisickiego, ten projekt nie realizuje sprawiedliwości społecznej, a system emerytalno-rentowy jest tak skonstruowany, że tyle ile wpłacimy, tyle powinniśmy za kilka lat otrzymać. - Jeżeli dziś zabierzemy od tych najwyższych wynagrodzeń składki, to za jakiś czas całe społeczeństwo będzie musiało się zrzucić na ogromne emerytury dla tych osób – podkreślił gość audycji.

Przepisy dotyczące likwidacji trzydziestokrotności miałby wejść w życie od 1 stycznia 2018 r. Jak podkreślił ekspert, istotnym elementem jest tu również zaskoczenie. - Projekt ten ma przynieść Funduszowi Ubezpieczeń Społecznych ponad 7 mld złotych. Jednak 2/3 tej kwoty pokrywają przecież pracodawcy – zauważył Robert Lisicki. - Skąd mają oni wziąć pieniądze na ten cel, kiedy większość poważnych firm przyjęła już budżety na nowy rok? – pytał ekspert.

Więcej na www.polskieradio.pl

 

 

 

Powrót na górę

Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" wykorzystuje na swoich stronach pliki cookie. Jeżeli nie zmienisz domyślnych ustawień swojej przeglądarki będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Więcej informacji.