Raport ETUI: Wzrost płac nie nadąża za PKB
- Kategoria: Zagranica
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Wydrukuj
Europejski Instytut Związkowy ETUI opublikował raport Benchmarking Working Europe 2019. Jest to coroczna publikacja podsumowująca zmiany zachodzące w świecie pracy i jego otoczeniu makroekonomicznym.
Z zawartością raportu można zapoznać się tutaj. Warto przyjrzeć się zawartości rozdziału dotyczącego płac i rokowań zbiorowych. Niestety obraz jaki się wyłania z tego rozdziału nie napawa optymizmem i skłania do refleksji o konieczności wzmocnienia rokowań zbiorowych w większości państw UE. Jak wskazują dane empiryczne mamy coraz wyraźniej do czynienia z „bezpłacowym wzrostem” (wageless growth), wzrost płac realnych nie odzwierciedla wzrostu PKB. Po pierwsze należy podkreślić, że obserwujemy stagnację płac – w dwóch państwach w 2018 r. wręcz doszło do spadku płacy realnej (Belgia -0,1% , Hiszpania -0,7%). Oczywiście w państwach Europy Centralnej i Wschodniej płaca realna wyraźnie rośnie: najwięcej w Rumunii - 9, 1%, na Litwie - 5,5% czy w Czechach - 5,4%. Są to państwa będące liderami wzrostu płacy realnej. Dla porównania można wskazać, że w Polsce wyniósł on 4,1% w 2018 r. Przedmiotem poważnego zaniepokojenia związków zawodowych jest sytuacja w państwach, które charakteryzują się wzrostem produktywności mocno przeważającym nad wzrostem płacy realnej: przykładowo w Irlandii wzrost produktywności wynosił 4,6% a płacy realnej 1,3%.
Warto także spojrzeć na trendy w dłuższej perspektywie czasu. W okresie 2009 – 2018 w 8 państwach członkowskich doszło do spadku płacy realnej (od 23% w Grecji, poprzez 11% w Chorwacji, 7% na Cyprze, 4 % w Portugali, 3 %, w Hiszpanii i o 2% we Włoszech). Mając świadomość wzrostu płac realnych w Europie Centralnej i Wschodniej w ostatnich latach nie należy jednak zapominać, że w Polsce i na Węgrzech różnica pomiędzy wzrostem produktywności i wzrostem płac realnych (w okresie 2009- 2018) pokazuje, że płace nie „nadążały” za wzrostem efektywności pracy (- 5%). To stworzyło przestrzeń do nadrobienia tych zapóźnień. Największe nienadążanie płac za wzrostem produktywności obserwujemy we wskazanym okresie w Irlandii.
– Jest to zjawisko o tyle niepokojące, że trudno zarysować ścieżkę wyjścia z tej sytuacji – komentuje Barbara Surdykowska z Biura Eksperckiego NSZZ Solidarność. - Z jednej strony przed światem pracy staną w najbliższych latach olbrzymie wyzwania związane z Rewolucją 4.0, automatyzacją, zagrożeniem bezrobociem technologicznym oraz wzrastającą rola sztucznej inteligencji zastępującej człowieka już nie tylko w rutynowych i powtarzalnych zadaniach. Z drugiej strony obserwujemy powszechny trend zmniejszania się skali rokowań zbiorowych i są one coraz częściej wyłącznie podejmowane na poziomie zakładowym.
Bezpłacowy wzrost gospodarczy tłumaczy się w ekonomii takimi czynnikami jak: relatywnie niski wzrost produktywności, wysoki poziom bezrobocia a także niska jakość nowo powstających miejsc pracy (umowy o charakterze terminowym, niskopłatne miejsca pracy) i co bardzo ważne -niedoszacowanie liczby osób zatrudnionych w niepełnym wymiarze, które chciałyby pracować z większą intensywnością.
– To całe zjawisko należy rozpatrywać w szerszym kontekście, bo indywidualne dochody przecież gdzieś wzrastają w stosunku do PKB, ale wszystko wskazuje, że nie u najbardziej potrzebujących -wyjaśnia Sławomir Adamczyk, szef Biura Branżowo-Konsultacyjnego KK. – Ostatnie bardzo solidne badania przeprowadzone przez naukowców z World Inequality Lab pokazują, że nierówności dochodowe w Europie się pogłębiają, co wyjaśniałoby stagnację płac na niższych szczeblach drabiny dochodowej. Rzeczywiście można to wiązać z kryzysem modelu rokowań zbiorowych w wielu państwach UE.
bs