Bardzo prawdopodobne, że już niedługo zarówno supermarkety, jak i mniejsze sklepy będą miały wolne w niedziele i święta. Stowarzyszeniom zrzeszającym przedstawicieli środowisk handlowych pierwszy raz udało się zająć wspólne stanowisko, które może mieć wpływ na zmianę kodeksu pracy. – Teraz trzeba do tego przekonać parlament i opinię publiczną – mówi Alfred Bujara, przewodniczący Sekcji Krajowej Handlu Pracowników NSZZ Solidarność.
Praca w handlu do najłatwiejszych nie należy. Często za najniższą krajową trzeba pracować przez 7 dni w tygodniu w trudnych warunkach. Wszystko odbywa się kosztem rodziny. W zmianie kodeksu pracy chodzi głównie o to, aby poprzez regulacje zbliżyć się do sytuacji panującej w krajach Unii Europejskiej i poprawić warunki pracy – tłumaczy Bujara.
Po raz pierwszy w sprawie wolnych niedziel i świąt dla pracowników placówek handlowych organizacja związkowa nie ma przeciwników w osobach pracodawców. Na ostatniej konferencji Komitetu ds. Handlu Krajowej Izby Gospodarczej większości środowisk kupieckich udało się osiągnąć wspólne stanowisko w tej sprawie. Wynikiem tego jest petycja, jaka została wystosowana do marszałka sejmu Marka Jurka, by sejm przyspieszył wprowadzenie zmian regulujących kwestie pracy w niedziele i święta.
Diabeł tkwi w szczegółach
W sejmie jest już – od grudnia ubiegłego roku – projekt ustawy, która ograniczałaby możliwości pracy w niedziele i święta, stworzony przez posłów Ligi Polskich Rodzin. Petycja handlowców stanowi poparcie dla tego projektu, jednak nie wszystkie zawarte w nim zapisy odpowiadają uczestnikom konferencji. Według LPR w niedziele i święta mogłyby handlować sklepy sprzedające wyłącznie żywność i artykuły pierwszej potrzeby i to takie, które zatrudniają nie więcej niż pięciu pracowników. Temu zapisowi stanowczo sprzeciwia się i reprezentujący Solidarność Alfred Bujara, i przedstawiciele Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (POHID) zrzeszającej sieci hipermarketów w Polsce, takie jak: Géant, Auchan i Carrefour.
– Ograniczenia powinny dotyczyć wszystkich sklepów. Nierówne traktowanie jest niezgodne z konstytucją – podkreśla Bujara.
Bez równych i równiejszych
Pod petycją do Marka Jurka podpisali się prezesi Naczelnej Rady Zrzeszeń Handlu i Usług, której podlegają małe sklepiki, Kongregacji Przemysłowo-Handlowej i Polskiej Izby Handlu. Ich stanowisko jest jasne: regulacje muszą dotyczyć wszystkich placówek handlowych w równej mierze. Nie powinno się ich dzielić np. ze względu na liczbę zatrudnionych, a kary za złamanie przepisu powinny być proporcjonalnie wysokie.
– Pracodawcy nie są przeciwnikiem wprowadzenia takich, zrównujących wszystkie sklepy, ograniczeń. Jestem zadowolony ze stanowiska środowisk handlowych, powołujących się na ustawowe regulacje unijne. Od 10 lat żądamy prawnego uregulowania tych kwestii bez względu na wielkość sklepu i ilość zatrudnianych tam osób. Teraz trzeba do tego przekonać parlament i opinię publiczną – mówi Bujara.
– Wierzymy w to, że rząd sam wyjdzie z propozycją regulacji związanych z zakazem handlu w niedziele i święta. Jeżeli taka inicjatywa się nie pojawi poprzemy projekt LPR. Ważne jest to, że ponownie ożyła dyskusja na ten temat – mówi Andrzej Lewiński, dyrektor Polskiej Izby Handlu.
Izba podziela pogląd o konieczności wprowadzenia wolnych niedziel i świąt. Powołuje się przy tym na regulacje istniejące ustawowo w innych krajach Unii Europejskiej. W Niemczech zakaz handlu w dni świąteczne wynika z ustawy normującej czas pracy placówek handlowych. Wyjątek stanowią tu apteki, stacje benzynowe, kioski oraz sklepy na dworcach i lotniskach. Odstępstwem są również objęte sytuacje, gdy władze lokalne dopuszczają możliwość handlu. Zasada generalna pozostaje jednak niezmienna. Pracy w dni świąteczne sprzeciwiły się tu związki zawodowe, organizacje kościelne i Federalne Zrzeszenie Niemieckiego Handlu Detalicznego (HDE), które to domagało się kategorycznego zakazu handlu w niedziele i święta (dopuszczali jedynie cztery wyjątki w roku). Podobne zasady obowiązują w Anglii, Francji i Włoszech, choć w każdym z tych krajów możliwe są pewne odstępstwa, wyraźnie określone w odpowiednich ustawach.
Zasada i wyjątki
Podobnie miałyby wyglądać regulacje w polskim ustawodawstwie. – Powinno się określić wyjątki od zasady generalnej – mówi Bujara. Jego zdaniem należy wprowadzić zmiany w ustawie o samorządzie terytorialnym. Wówczas władze lokalne mogłyby decydować o udzielaniu zgody na handel w niedzielę i święta w szczególnych wypadkach. Odstępstwa powinny dotyczyć świąt miast czy organizowanych okazjonalnie festynów i jarmarków. Planuje się również wprowadzić handlowe niedziele przed świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Wyjątkiem byłyby objęte też apteki, stacje benzynowe, kioski z gazetami, dworce autobusowe i porty lotnicze.
– To, że w Polsce sprawa pracy w handlu w niedziele i święta nie została uregulowana, sprawia, że mocno odstajemy od europejskich norm – zuważa Andrzej Lewiński. Jego zdaniem jedynie ujednolicenie zasad w całej UE może doprowadzić do zrównania praw dobrej rywalizacji o rynki zbytu.
– Liga Polskich Rodzin chce wprowadzać poszczególne regulacje do przepisów prawa pracy. Nam natomiast bardziej odpowiadałoby stworzenie naczelnej zasady i późniejsze określanie wyjątków – mówi Lewiński – tak, jak to zrobiono we Włoszech. Przyjęte tam rozwiązanie podkreśla elementy gospodarcze, zwraca uwagę na zasady zdrowej konkurencji. Niedziele i święta powinny być czasem, gdy korzystać będziemy z innego rodzaju usług: chodzić do kina, teatru.
Czarno widzę, czarno
Przesadą byłoby twierdzenie, że wszyscy pracodawcy z radością powitają takie ograniczenia. Obawiają się, że poprzez wprowadzenie zakazu handlu w niedziele i święta spadnie obrót w sklepach, a z końcem tygodnia będzie panował w nich zbyt duży ruch. Zwolennicy zakazu argumentują, że ludzie się przestawią i znajdą czas na zrobienie zakupów w innym dniu tygodnia. A wzmożony ruch w piątek czy sobotę też nie powinien być problemem, gdy zlikwiduje się pracę w niedzielę zatrudnionym pozostaną godziny do przepracowania. Odpracują je pod koniec tygodnia, kiedy będzie wzmożony ruch.
– Na takiej regulacji mógłby skorzystać każdy: pracownicy handlu detalicznego, ich rodziny, społeczeństwo. Koniunktura niedzielna zmieni się, potrzeby ludzi się zmienią. Wybiorą po prostu inny rodzaj usługi – uważa Alfred Bujara.
Niestety takie argumenty nie przemawiają do Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. Stowarzyszenie nie widzi żadnych korzyści w zakazie.
– Tego typu restrykcja jest niepotrzebna, jednak podporządkujemy się temu, co nakaże prawo – mówi przedstawiciel POHID, Andrzej Faliński. Zdaniem POHID wprowadzenie zakazu spowoduje redukcję zatrudnienia na dużą skalę i zahamuje tworzenie nowych miejsc pracy.
– Zawężanie rynku jest podcinaniem gałęzi, na której się siedzi. Będzie przyczyną redukcji zatrudnienia i uderzy w konsumenta, który chce robić zakupy, kiedy mu to odpowiada – twierdzi Faliński.
Jeżeli projekt zakazu handlu w niedziele podzieli sklepy na takie, których zakaz handlu dotyczy, i takie, którym wolno będzie handlować, to POHID stanowczo będzie się mu sprzeciwiać.
Alicja Dzierzbicka
Tygodnik Solidarność nr 5(906) 3 lutego 2006 r.