Sklepy nie będą mogły pracować w najważniejsze święta państwowe i kościelne, np. 1 listopada czy w święta Bożego Narodzenia.
Pomysł zakazu handlu w niedzielę zgłosiła jeszcze w ubiegłym roku Liga Polskich Rodzin. Idea ma wielu zwolenników wśród rządzącej koalicji. Argumenty za? Hipermarkety to wyzysk, a niedziele powinno się spędzać z rodziną.
Jednak dziś PiS i LPR z zakazu handlu w niedzielę się wycofują. Głównie z powodu oporu społecznego wobec tego pomysłu. Według badań PBS dla „Gazety” przeciw zakazowi handlu w niedzielę jest 62 proc. Polaków. Za zakazem – 34 proc.
Zamiast tego politycy koalicji proponują, aby handlu zakazać w pięć do ośmiu wybranych dni w roku, m.in. 1 i 11 listopada, 1 oraz 3 maja, a także w Boże Ciało.
– To kompromis między tymi, którzy nie chcą w ogóle zakazów, a tym, którzy chcieliby zakazu handlu w niedzielę – twierdzi Tadeusz Cymański, wiceprzewodniczący klubu PiS.
– Ograniczenie handlu w niektóre dni roku pomoże przekonać opinię publiczną, że wprowadzenie całkowitego zakazu nie jest żadną tragedią – twierdzi Andrzej Mańka z LPR (jeden z współautorów projektu o zakazie).
Zakaz handlu obowiązywałby wszystkich – zarówno małe sklepy osiedlowe, jak i wielkie hipermarkety. To duża zmiana, bo według pierwotnego projektu Ligi szlaban na niedzielny handel miał nie dotyczyć drobnych przedsiębiorców, którzy w swoich sklepach spożywczych zatrudniają nie więcej niż dziesięciu pracowników i mają obroty poniżej 2 mln euro rocznie.- Takie przepisy budziły jednak wątpliwości co do ich zgodności z konstytucją – przyznaje Mańka.
Leszek Kostrzewski, Piotr Miączyński
Gazeta Wyborcza