W Polsce nadal za przynależność do Solidarności można stracić pracę. Przekonują się o tym pracownicy sieci supermarketów Stokrotka.

Rok temu kilkunastu pracowników Stokrotki z Lubelszczyzny postanowiło wstąpić do Solidarności. W obawie przed utratą pracy nie chcieli ujawniać danych personalnych, a do reprezentowania swoich interesów upoważnili organizację międzyzakładową Zarządu Regionu Środkowowschodniego. Zgodnie z prawem pracodawca został poinformowany o powstaniu związku.
W czasie spotkania podczas którego miano określić zasady współpracy, przedstawiciel pracodawcy stwierdził, iż Stokrotka nie jest gotowa na istnienie u siebie związku zawodowego. Ostatecznie jednak podpisane zostało porozumienie dotyczące zasady wzajemnych kontaktów.

Niedługo po tym spotkaniu władze Stokrotki zwolniły dwie członkinie związku – z marketów w Puławach i Łęcznej. Dzięki szybkiej interwencji Działu Prawnego Zarządu Regionu NSZZ „S” w Lublinie kierownictwo hipermarketu zawarło ze zwolnionymi ugodę. Jednak atmosfera strachu pozostała. Tym bardziej że w marketach zaczęły pojawiać się osoby podszywające się pod działaczy związkowych.
– W reakcji na to postanowiłam się ujawnić. Miałam dość atmosfery podejrzliwości i ośmieszania związku – mówi Joanna Hermanowska ze Stokrotki w Świdniku. – Miałam ten komfort, że jestem jedną z nielicznych pracownic zatrudnionych na czas nieokreślony. Otrzymałam ochronę i zostałam przewodniczącą Koła Pracowników Stokrotka, skupionych w Organizacji Międzyzakładowej NSZZ „S” Zarządu Regionu. Zrobiłam to w ostatniej chwili. W kadrach czekało moje zwolnienie.

W październiku „S” wystąpiła o uruchomienie środków z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych na talony świąteczne.
– Większość pracowników otrzymuje płacę minimalną. Bony dla naszych rodzin to mniej ubogie święta – mówi Hermanowska.
Związek zaproponował podział talonów proporcjonalnie do zarobków. Najmniej zarabiający mieli otrzymać po 223 zł, natomiast osoby o najwyższych dochodach po 45 zł. Tymczasem zarząd spółki chciał przyznać po 200 zł dla najbiedniejszych i po 150 zł dla najbogatszych. Z początkiem grudnia Stokrotka zaczęła wydawać talony bez uzgodnienia ze związkiem, mimo że tak nakazuje prawo. Ponadto, wbrew przepisom, firma wydała z funduszu socjalnego prawie 21 tys. zł na imprezy sportowo-rekreacyjne, o których nikt z 1200 pracowników najmniej zarabiających nie słyszał.

1 grudnia doszło do spotkania przedstawicieli Solidarności z władzami Stokrotki.
– Liczyliśmy na rzeczowe rozmowy – mówią związkowcy. – Ale już na wstępie wiceprezes zarządu Marek Wesołowski rozwiał wszelkie nasze złudzenia. Popisując się wiedzą prawniczą, zakwestionował istnienie związku.
Potem było jeszcze gorzej. Na opinie związkowców, dotyczące spraw istotnych dla pracowników, reagowano śmiechem. Wesołość wywołało pytanie o tajemniczego „klienta”, którego celem jest „testowanie psychicznej odporności załogi marketu”. Jego uwagi są podstawą do obcinania premii pracownikom. „Oskarżonemu”, bo w takiej roli występuje pracownik, nie daje się nawet możliwości zapoznania z zarzutami, choć ma do tego prawo. Z podobnym lekceważeniem spotkały się pytania: o obniżanie premii pracownikom przebywającym na urlopie czy też o wypłacanie wynagrodzenia poniżej ustawowego minimum. Ale tego co miało nastąpić po spotkaniu nikt się nie spodziewał.

– Z siedziby zarządu udałam się do Stokrotki w Świdniku – relacjonuje Hermanowska. – Nie przypuszczałam jednak, że mogę być obserwowana. W Świdniku spotkałam się z Beatą Tatarą i Anią Paź, które nie ujawniły, że należą do związku. Niedługo po tym obie otrzymały zwolnienia z pracy.
– Wypowiedzenia bez podania przyczyny były przygotowane w pośpiechu. Nie ma na nich nawet pieczątki firmowej i imiennej, a jedynie stempel marketu – mówią zwolnione kobiety.
O tym, że działania władz Stokrotki to jawne dyskryminowanie związku, nie ma wątpliwości przewodniczący ZR Środkowowschodniego NSZZ „S” Marian Król.

– Nie pozwolimy, aby pracodawca czuł się bezkarny. Każdy pracownik może liczyć na naszą pomoc i opiekę prawną. Zwrócimy się też do ministra sprawiedliwości oraz Głównego Inspektora Pracy o zajęcie się tą sprawą. Nikt z naszych członków nie zostanie sam.

Sprawa łamania praw pracowniczych i związkowych w Stokrotka Sp. z o.o. została skierowana do sądu, prokuratury i Państwowej Inspekcji Pracy.

Cezary Czarnocki
Tygodnik Solidarność

Translate »