W piątek ponad stu związkowców od rana blokowało wjazdy do hipermarketów sieci Selgros w Katowicach i Bytomiu. Ponad pięciuset związkowców protestowało przed zarządem spółki Selgros na poznańskich ratajach. Pikietę i blokady zorganizowano, aby bronić pracowników wrocławskiego oddziału firmy, którzy próbowali założyć związek zawodowy. Zaraz po tym zostali zwolnieni z pracy. Jak mówią związkowcy to nie pierwszy taki przypadek w kraju? Właściciele dużych sieci handlowych boją się powstających związków zawodowych i duszą je w zarodku.
Z samego rana, z megafonami i flagami przyszli pod bramę marketu. Ochrona nie wpuściła ich do środka. Przed zamkniętą brama protestowali przeciwko zwolnieniu pracowników wrocławskiego oddziału Selgros. W połowie grudnia założyli związek zawodowy. Kilkanaście godzin później dowiedzieli się, że już nie pracują. Podobne protesty odbyły się w Bytomiu.W Poznaniu były gwizdy, krzyki i śpiew, a przede wszystkim ogromna determinacja, żeby obronić ośmiu kolegów, którzy chcieli założyć związki zawodowe w Selgrosie w Długołęce pod Wrocławiem.
Według związkowców sieci handlowe z premedytacją blokują powstanie związków zawodowych i nie są to pojedyncze przypadki. Takiemu postępowaniu pracodawców dziwią się specjaliści. W większości dużych sieci handlowych w Europie zachodniej powstały już, bowiem związki zawodowe. Jak mówili związkowcy, na jednorazowej akcji się nie skończy? Będą protestować do skutku, czyli przywrócenia zwolnionych kolegów do pracy.