Związkowcy z Solidarności i niemieckiego związku Ver.di razem wyszli w poniedziałek na ulice przygranicznych Słubic w proteście przeciwko łamaniu ich praw i poniżaniu pracowników w dyskontach handlowych.
Ok. 300 związkowców wspólnie pikietowało w Słubicach pod Biedronką, a zaraz potem we Frankfurcie pod Kauflandem. Polskim związkowcom chodzi przede wszystkim o sieć Biedronki i Lidl (w 2006 r. w tym markecie w Gorzowie powstała pierwsza organizacja związkowa w Polsce).
Protest zbiegł się także ze śledztwem w sprawie sieci dyskontów Biedronka, jakie prowadzi zielonogórska prokuratura. Prokuratorzy przesłuchali już 1,6 tys. osób. Sprawdzają, czy naruszane są tam prawa pracowników, stosowany mobbing i nie są wypłacane pieniądze za nadgodziny. – Wszystkie dotychczasowe sprawy przeciwko Biedronce, a znam ich kilkanaście, pracownicy wygrali – mówi Edward Gollent ze Stowarzyszenia Poszkodowanych przez Wielkie Sieci Handlowe „Biedronka”. – To są nieopłacone godziny nadliczbowe, brak wolnych dni, praca za darmo, niezgodnie z normami, fałszowanie dokumentacji – wylicza.
Gollent przyjechał w poniedziałek do Słubic i dołączył do demonstracji polskich i niemieckich związkowców. Protestujący uzbrojeni w gwizdki, flagi i transparenty spotkali się na granicznym Moście Przyjaźni. – Biedronka chora! Biedronka krank! – skandowali razem. Oberwało się także Lidlowi. – Przoduje w łamaniu praw pracowniczych i wyznacza innym sieciom trendy w postępowaniu z pracownikami. Dlatego cały czas prowadzimy akcje zakładania rad pracowniczych. Teraz robimy to razem z polską Solidarnością – mówi Rainer Kau, koordynator Ver.di, zajmujący się w centrali walką o związki zawodowe w niemieckich marketach Lidla.
Gdy w Gorzowie powstała „S” w Lidlu, przyjechali niemieccy związkowcy. – Opowiadali o szykanach w Niemczech. Byliśmy w szoku, bo nam się zdawało, że gdzie jak gdzie, ale w Niemczech to niemożliwe. Wszystko tam poukładane, a jak widać u nich i u nas ta sama „wolna amerykanka”. Więc razem powalczymy o godność i prawa zatrudnionych w dyskontach, o wolne niedziele i nadgodziny – mówi Jarosław Porwich, szef gorzowskiej „S”.
Z kolei niemieckich związkowców niepokoją plany wprowadzenia także w Niemczech handlowych niedziel. Dlatego chcą razem z Solidarnością walczyć o swoje prawa na forum Unii Europejskiej. – Ta demonstracja to pierwszy krok. Na końcu drogi jest wprowadzenie prawa unijnego obowiązującego we wszystkich krajach Europy, które raz na zawsze ograniczy bezprawie dyskontów. Na razie przegrywamy, bo sieci są lepiej przygotowane do walki ze związkami, zawsze wyprzedzają nas o krok. Dlatego walczymy o jedno twarde prawo dla wszystkich. Teraz w każdym sklepie obowiązują inne procedury i potem mamy takie sprawy, jak w zielonogórskiej prokuraturze – komentuje Alfred Bujara, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność.
Gazeta Wyborcza