W tym dniu zamiast biegać po sklepach, wolimy odpoczywać. Zaledwie dwa procent Polaków w niedzielę chodzi na zakupy – wynika z najnowszych badań. „Solidarność” chce więc by przygotowany przez nią projekt zakazu niedzielnego handlu, jeszcze w tym roku wszedł w życie.
Przeciw są ekonomiści. Przekonują, że z tytułu podatku do budżetu państwa wpłynęłoby 1,5 mld zł mniej, a pracę może stracić ok. 70 tys. osób. Spór mogą zaognić ostatnie badania Pentora* o naszych zwyczajach zakupowych. Na niedzielne zakupy chodzi zaledwie dwa procent Polaków. I ta tendencja utrzymuje się od trzech lat! Najwięcej kupujących jest w sklepach w soboty – 21 procent badanych, choć o pięć procent mniej niż w 2007 roku. W piątkowe popołudnia na zakupy chodzi już tylko 13 procent badanych – trzy lata temu było ich aż 23 procent.
– To oznacza, że Polacy rozkładają zakupy na cały tydzień. Wolą wpadać do sklepu między pracą a domem niż urządzać wyprawy do centrów handlowych. Gdy przychodzi niedziela, chcą mieć dzień wolny od wszelkich obowiązków i odpocząć – mówi Beata Studniarska z Pentora, która przygotowywała badania.
Dane natychmiast podchwycili przeciwnicy niedzielnych zakupów: – Do tej pory twierdzono, że zakupy w tym dniu to już styl życia Polaków. Teraz mamy argument, że to bzdura – mówi Stanisław Szwed z PiS, który przeforsował w parlamencie zakaz handlu w 12 dni świątecznych. Teraz chce to samo zrobić z niedzielami.
Wtóruje mu Jan Rulewski, senator PO: – Będę namawiał kolegów, by zacząć pracę nad stosowną ustawą. Jeżdżę po zachodnich miastach i widzę, że nawet tam gdzie sklepy są w niedzielę otwarte, odwiedza je coraz mniej osób – ocenia.
Posłów wyprzedzić mogą jednak związkowcy. Projekt o zakazie handlu przygotowuje „Solidarność”:
– Kończymy go. Teraz dzięki nowym badaniom poparcie wśród polityków na pewno wzrośnie. W minionym roku straszono nas, że zakaz nie jest możliwy do wprowadzenia, bo supermarkety dotknął kryzys. Teraz, gdy nawet premier Donald Tusk chwalił się, że sytuacja gospodarcza jest świetna, nie będzie można już tak łatwo zwalać winy na recesję. Zrobimy wszystko, by projekt w tym roku wszedł w życie – zapowiada Alfred Bujara, szef Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność”.
Sceptycznie do ograniczeń podchodzi natomiast Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. – Jeżeli niedzielnych klientów ubędzie j, to właściciele sami zamkną sklepy, gdy przestanie im się to opłacać – mówi Mordasewicz.
Studzi też zapał związkowców, że w tym roku będzie łatwiej przeforsować te pomysły: – Gdyby dziś zapytać pracowników handlu, co jest im bardziej potrzebne: posiadanie pracy czy wolnego czasu, wskażą na to pierwsze. Ten rok wcale nie będzie taki różowy na rynku pracy jak się niektórym wydaje. A zakaz będzie oznaczał kilkudziesięciotysięczne zwolnienia – twierdzi ekspert Konfederacji.
*Badanie zrealizowane zostało w dniach 12-16 stycznia 2010 roku na 1000-osobowej reprezentatywnej próbie Polaków.
Michał Stangret