Rzeczpospolita: W tym roku „Solidarność” nie prowadziła spektakularnych akcji wzywających do zmiany godzin pracy sklepów w taki sposób, by ich pracownicy mogli przygotować w swoich domach święta wielkanocne.
Alfred Bujara: Faktycznie nie było takiej akcji, nie oznacza to jednak, że problem zniknął. Problem ten zostawiliśmy do rozwiązania związkom działającym w poszczególnych sieciach.
Z jakim skutkiem?
Jest różnie. W części sieci handlowych przyjęto do wiadomości, że ich pracownicy mają potrzeby rodzinne i że wcześniejsze zamknięcie sklepu w przededniu święta nie spowoduje znacznych strat. Pozytywnym przykładem może być sieć Biedronka. Placówki tego pracodawcy będą zamknięte w Wielką Sobotę od godziny 16. Podobnie jest w Lidlu. Także część galerii, w których działają sklepy sieci, decyduje się skrócić godziny otwarcia, co automatycznie dotyczy wszystkich pracujących w nich osób. Niestety, największe sieci na razie nie zapowiadają krótszej pracy, więc ich pracownicy pozostaną na stanowiskach do godziny 18, jak w każdą normalną sobotę. Do tych pracodawców będziemy kierować nasze akcje protestacyjne przy okazji kolejnych świąt.
Jaka godzina zamknięcia by was satysfakcjonowała?
Generalnie godzina 14 byłaby optymalna, jednak rozumiemy, że handel to biznes, więc godzina 16 też jest przyjmowana przez nas z satysfakcją. Zresztą podczas naszych pikiet, protestów przed sklepami prowadziliśmy ankiety i sondy wśród klientów. Zdaniem większości po godzinie 14 sklep w okresie przedświątecznym może być już zamknięty. Przy okazji chciałbym zaapelować do klientów o cierpliwość i wyrozumiałość dla pracowników. Sklepy ograniczają zatrudnienie, a klientów nie ubywa, więc zdarzają się różne sytuacje, których ofiarą pada przemęczony pracownik.
Wiadomo, że przepisy ograniczające handel w święta są nieprecyzyjne. Od jakiegoś czasu zapowiadacie działania na rzecz ich uściślenia. Miały być rozmowy na ten temat w Komisji Trójstronnej.
Faktycznie jest potrzeba wprowadzenia zmian. Głównie chodzi nam o wprowadzenie do kodeksu pracy definicji placówki handlowej. Sprawą mieliśmy się zająć przed Bożym Narodzeniem, ale z różnych powodów Komisja się nimi nie zajęła. Co nie znaczy, że np. strona pracodawców nie chce o tym rozmawiać. Liczę, że ten temat powróci.
A co z postulatem ograniczenia pracy handlowców w niedzielę? Czy z niego zrezygnowaliście?
Absolutnie nie. Czas pracuje na naszą korzyść. Pamiętamy kontrowersje dotyczące zakazu pracy w święta. Miała być tragedia, brak chleba itp. Okazuje się, że można obejść się bez wizyty w sklepie w tym czasie. Będziemy chcieli, by handel w niedzielę został ograniczony. Zdajemy sobie sprawę, że nie może to być działanie radykalne. Liczymy się z tym, że odzyskamy niedzielę dla rodzin handlowców stopniowo. Na początek może zaproponujemy określenie godzin otwarcia sklepów w tym dniu. Po jakimś czasie być może dojdziemy do tego, że sklepy w niedzielę będą nieczynne. Oczywiście właściciele mogą w nich nadal pracować kiedy zechcą.
rp.pl